[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nienawi ci i tak nieugaszon dz cierpienia, e nie tylko za nic sobie mia a wszelkie
najsro sze bóle, ale i, jak mi si przyzna a, z ca ego serca b aga a Boga, by na wszelki sposób
do wiadcza jej cierpliwo ci.
16. Pan te nie omieszka spe ni tego jej pragnienia. W ci gu tych o miu lat przesz o pi set
razy puszczali jej krew; raz w raz stawiano jej ba ki ci te, po których dot d nosi blizny na
ca ym ciele. Nadto jeszcze, ze dwadzie cia razy czy wi cej, rany po ba kach nacierano jej
sol , co zdaniem lekarza mia o wyci gn soki jadowite, od których cierpia a gwa towne
bole ci w boku. Co w tym wszystkim najwi cej by o godnym podziwienia, to rado , jak
okazywa a, ile razy lekarze zapowiadali (s.609) jej potrzeb zastosowania podobnych
rodków nieludzkich. Z upragnieniem wygl da a godziny operacji, nie tylko nie daj c
najmniejszego znaku boja ni, ale jeszcze i lekarzy zach caj c, aby mia o ci li j i palili, co
te oni cz sto uznawali za niezb dne, zw aszcza gdy chodzi o o wyci cie raka i w innych
jeszcze podobnych zdarzeniach. Dlatego g ównie, mówi a mi, z takim upragnieniem
przyjmowa a te katusze, e chcia a na nich do wiadczy rzetelno ci swej dzy m cze stwa.
17. Widz c siebie tak nagle uzdrowion , prosi a spowiednika swego i lekarza, by j przenie li
gdzie indziej, aby si mog o zdawa , e zmiana miejsca i powietrza przywróci a jej zdrowie.
Tego jednak oni uczyni nie chcieli, przeciwnie, sami lekarze rozg osili uzdrowienie jej,
uznaj c je za cudowne. Mieli j ju bowiem za nieuleczaln , zw aszcza gdy zacz a zrzuca
84
ustami krew, co zdaniem ich by o niezawodnym znakiem nadwyr enia i rozk adu p uc. Trzy
dni jeszcze przele a w ku, nie miej c wsta , aby nie poznano, e jest zupe nie zdrowa;
ale nic jej to nie pomog o, bo jak przedtem jawn by a choroba, tak teraz niepodobna by o
ukry wyzdrowienia.
18. Mówi a mi, e którego dnia w sierpniu, b agaj c Pana, aby albo odj jej t gor dz
wst pienia do zakonu i za enia klasztoru, albo te da jej mo no wykonania tego zamiaru,
otrzyma a stanowcze i niew tpliwe zapewnienie, e w sam por wyzdrowieje, aby mog a w
czasie Postu pojecha , gdzie potrzeba, i wystara si o pozwolenie na fundacj . St d te , cho
nie w tym czasie cierpienia jej si wzmog y i z nierównie wi ksz jeszcze ni przedtem
sil jej dolega y, ona przecie, jak mi upewnia a, ani na chwil nie straci a nadziei, e Pan jej
ask uczyni. I cho dwa razy ju tak z ni by o le, e jej udzielono Ostatniego
Namaszczenia raz nawet lekarz, maj c j ju za konaj , mówi , e pró no ju chodzi po
oleje, bo zanim je przynios , chora umrze ona przecie trwa a niezachwianie w swej
ufno ci, e Pan jej da umrze zakonnic . A by o to jeszcze w pierwszych czasach jej choroby,
kiedy nie mia a jeszcze tej wyra nej obietnicy wyzdrowienia, o której mówi am. (s.610)
Krewni jej, widz c tak jawn ask i cud, jaki Pan z ni uczyni , takie jej daj c nag e
uzdrowienie, nie mieli ju sprzeciwia si jej wyjazdowi do Madrytu, cho byli pewni, e nic
tam nie wskóra. W rzeczy samej ca e trzy miesi ce bawi a u Dworu, a starania jej adnego nie
odnosi y skutku; a w ko cu odwa a si poda pro wprost do króla, i ten, skoro si
dowiedzia , e chodzi o za enie klasztoru Karmelitanek Bosych, natychmiast kaza wyda
pozwolenie.
19. e za enie tego klasztoru mimo tylu trudno ci przysz o do skutku, s usznie temu dziwi
si mo na. Widocznie Katarzyna z samym Panem Bogiem traktowa a t spraw , bo i
prze eni, pomimo odleg ci miejsca i szczup ci dochodów, ch tnie si na t fundacj
zgodzili. Co Pan w boskiej woli swojej chce i postanowi , to nie mo e si nie sta .
Przyjecha y tedy siostry do Beas na pocz tku Postu roku 1575. Ludno miejscowa spotka a
je procesjonalnie, z wielkim weselem i uroczysto ci . Rado by a powszechna, dzieci nawet
piewa y i przyklaskiwa y, na swój sposób okazuj c i wiadcz c, jak przyjemn jest Panu ta
sprawa, na chwa Jego rozpocz ta. Otworzenie klasztoru nast pi o w ci gu tego Postu, w
dzie w. Macieja, pod wezwaniem w. Józefa i Zbawiciela.
20. Obie siostry w tym klasztorze z wielk rado ci przywdzia y habit zakonny. Zdrowie
Katarzyny z ka dym dniem coraz bardziej si poprawia o, a pokora jej, pos usze stwo,
pragnienie wzgardy i upokorze jawnie wiadcz , jak szczere i prawdziwe by o jej po danie
oddania si Panu na s . Niech Imi Jego b dzie uwielbione na wieki.
21. Zdaj c mi spraw z ca ego swego ycia, Katarzyna opowiedzia a mi, mi dzy innymi,
szczegó nast puj cy: Którego wieczora, przed laty mniej wi cej dwudziestu, k ad c si na
spoczynek, ywe czu a w sobie pragnienie dowiedzenia si , (s.611) który jest Zakon
najdoskonalszy na tej ziemi, aby mog a wst pi do niego. Z t my zasn a i ni o jej si , e
idzie gdzie drog jak , bardzo strom i w sk , ponad g bokimi przepa ciami wiod , e
na tej drodze spotyka j jaki braciszek bosy, którego potem na pierwsze wejrzenie pozna a w
naszym braciszku Janie od N dzy (gdy ten e przyszed do Beas w czasie mojej tam bytno ci).
Braciszek ten, tak ni a dalej, rzek do niej: Pójd za mn , siostro ; i zaprowadzi j do
jednego domu pe nego zakonnic, i innego tam wiat a nie by o, jeno od zapalonych pochodni,
85
które trzyma y w r ku. Zapyta a ich, jaki to Zakon, na co one, nic jej nie odpowiadaj c,
podnios y tylko zas ony swoje i spogl da y na ni z weso ym i u miechni tym obliczem.
By y, tak mi znowu upewnia a, z twarzy zupe nie podobne do sióstr, które teraz w klasztorze
pozna a. Wtedy przeorysza wzi a j za r i rzek a do niej: Córko, w tym domu chc ciebie
mie , i pokaza a jej Regu i Konstytucje. Przebudziwszy si z tego snu, niewypowiedzian
czu a w sobie pociech ; zdawa o jej si , e by a w niebie. Potem spisa a wszystko, co z
Regu y we nie jej ukazanej spami ta mog a. Przez d ugi czas nic o tym nie nikomu, nawet
spowiednikowi, nie mówi a; od nikogo te dowiedzie si nie mog a, jaki by to by Zakon,
który widzia a.
22. Wreszcie przyjecha do Beas jeden ojciec Towarzystwa Jezusowego, który wiedzia ju o
jej ch ci wst pienia do klasztoru. Pokaza a mu, co mia a spisanego, upewniaj c go, e
najwi ksz by oby to dla niej pociech , gdyby mog a odszuka ten Zakon, bo natychmiast by
do niego wst pi a. On, maj c ju wiadomo o naszych klasztorach, odpowiedzia jej, e jest
to Regu a Zakonu Naj wi tszej Panny z Góry Karme , i nie wchodz c w bli sze szczegó y i
obja nienia, doda tylko, e tego Zakonu s klasztory, które ja zak adam. Wtedy wyprawi a do
mnie swego pos ca, o którym mówi am na wst pie.
23. Gdy jej oddano moj odpowied , tak by a wyczerpana chorob , e spowiednik radzi jej,
by dala ju pokój my lom o (s.612) klasztorze. W takim stanie zdrowia, mówi jej, gdyby
nawet by a ju w klasztorze, wydaliliby ci ; tym bardziej wi c niepodobna przypu ci , by
który chcia ci tak chor przyj . Mocno tymi uwagami przygn biona, zwróci a si do Pana
i w udr czeniu duszy swojej zawo a: Panie mój i Bo e mój, wiem i wierz , i jest Bóg
wszechmog cy, wi c, o ycie duszy mojej, albo spraw by usta y te pragnienia moje, albo daj
sposób ich spe nienia . Wymówi a te s owa z najmocniejsz ufno ci , b agaj c Naj wi tsz
Pann , przez ten miecz bole ci, który przenikn Jej dusz , gdy na r kach swoich trzyma a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]