[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Co za niezręczna sytuacja i nawet nie umiała z niej wybrnąć. Czy ktoś
taki nadaje się do sprawowania reprezentacyjnych funkcji?
Podeszła do okna, popatrzyła na zalaną księżycowym blaskiem dolinę.
Znieg jaśniał w ciemności. Widok był tak piękny, że zapierał dech.
Piękny i... jakby znajomy. Ta linia dalekich wzgórz na zachodzie,
zarysy drzew rysujące się ciemną kreską na tle nieba, kontrastujące z
pokrytymi śniegiem górami. Patrząc na nie, czuła spływający na nią spokój i
przejmujące poczucie szczęścia. Już kiedyś tu była, dawno, zanim jeszcze
115
RS
poznała smak smutku i samotności. Nim tęskniła za tymi, których zabrakło.
Zanim zaznała lęku. Tu jest jej dom.
Dwadzieścia pięć lat temu wyglądała przez to okno. Obok była mama,
czuła za sobą jej ciepło. Wskazywała palcem na dalekie góry, mówiła...
Skoncentrowała myśl na tym wspomnieniu. Co mama wtedy mówiła?
Słowa, których znaczenia nie rozumiała, wirowały wokół niej, przypominała
sobie ich brzmienie. Mein Herz...
Mein Herz ist immer hier mit Ihnen.
Teraz słyszała je bardzo dokładnie.
Co one mogą znaczyć?
Jutro musi kogoś zapytać. Odłoży to na razie. Teraz powinna
zastanowić się, co dalej.
Księżniczka Amelia Louisa Gretchen May. Oto kim jest. Nie czuje się
nią, ale jej tożsamość została potwierdzona.
No właśnie. Pewnie znacznie wcześniej uwierzyłaby w słowa Willa,
gdyby miała być kimś zwyczajnym. Nie spadkobierczynią królewskiego
rodu. Bo przecież tyle rzeczy pasowało. Małżeństwo uciekające z maleńkim
dzieckiem z pogrążonego w wojnie kraju, starające się zachować ano-
nimowość, by nikt ich nie rozpoznał. Tragiczny wypadek, w którym oboje
giną. Ich córeczka, o której tożsamości nic nie wiadomo, trafia do
amerykańskiej rodziny.
Kolejne fragmenty układanki. Nie darmo powtarzają, że rzeczywistość
potrafi być bardziej zaskakująca od fikcji.
Czy ktoś by uwierzył w jej historię?
Teraz to już nie ma znaczenia. Wie, skąd pochodzi. I co powinna
zrobić. Tu jest jej kraj, jej ojczyzna. Tak droga jej rodzicom. Spoczywa na
niej moralny obowiązek, by postąpić tak, jak oni by postąpili na jej miejscu.
116
RS
Nie może się odwrócić, odejść bez wyjaśnień. Musi objąć tron. Dla
rodziców, dziadków, wszystkich, komu dobro tego kraju leży na sercu,
którzy go kochają.
Nie ma ambicji, by dorównać swym przodkom. Zdaje sobie z tego
sprawę. Jednak jeśli jej obecność tchnie w ludzi nadzieję, nie będzie się
wahać.
Ufa Willowi. Jeżeli dzięki jej decyzji on zdoła uczynić coś dla
poprawy życia swojego ludu, będzie go w tym wspierać.
Pozostanie tu nie oznacza rezygnacji z dotychczasowego życia.
Zciągnie rodziców, znajomych. Może nadal prowadzić księgarnię. W
dzisiejszych czasach nie ma ograniczeń.
Zamyśliła się. Oceniając obiektywnie, w sumie nie traci aż tak wiele.
Nie przenosi się na inną planetę. Jeśli będzie chciała, może wrócić do
Marylandu. Gdy oficjalnie zostanie księżniczką, będzie mogła jezdzić do
Stanów. Jeśli zechce.
Lubi swoją pracę, ale to nie jest nic wielkiego. Miło jest być
niezależnym, ale jej praca to działanie na bardzo niewielką skalę. W
zasadzie wyłącznie dla siebie. Teraz ma okazję zrobić coś dla innych.
Podejmie wyzwanie. I zrobi to z klasą. Nie bacząc na siebie, swoje
potrzeby. Całkowicie poświęci się sprawie. Jeśli jej misja się nie powiedzie,
nie będzie mogła mieć do siebie pretensji.
Los otwiera przed nią ogromną szansę. A ona się waha. Jak dziecko,
które się lęka, że coś zniknie, jeśli tylko spróbuje wyciągnąć rączkę.
To nie zniknie, nie rozwieje się we mgle. Ona też nie.
117
RS
ROZDZIAA DZIEWITY
Nie mógł usnąć.
Co mu się stało, że tak beznadziejnie się zachował? Dlaczego
rozmawiał z nią w taki sposób? Temat budził w nim najgłębszy opór, jednak
mógł jakoś z tego wybrnąć.
A efekt jest taki, że to Amy robi sobie wyrzuty. I gryzie się, że w ogóle
zaczęła rozmowę.
Powinien spojrzeć prawdzie prosto w oczy. Nie udawać, że nie ma
sprawy. Amy stała mu się bardzo bliska. Tak bardzo, że sam za siebie nie
ręczył. To go przerażało. Gdyby został z nią jeszcze chwilę dłużej, mogłoby
się to skończyć całkiem inaczej. Porwałby ją na ręce... Oboje by tego
żałowali.
Nie mówiąc już o tym, że to by było najgorsze, co by im się mogło
przydarzyć.
%7ładen taki układ nie ma szans. Ona nie jest dla niego. Dobre sobie!
Powinna traktować go jak wroga. Jego przodkowie, bezpodstawnie
uzurpując sobie prawo do tytułu, strącili z tronu jej rodzinę. Przez nich
księżna Lily musiała uciekać z kraju i szukać schronienia za granicą. Gdyby
nie pucz, dziś by sprawowała władzę, a życie Amy wyglądałoby inaczej. A
tak straciła rodzinę, ojczyznę i należne jej prawa.
Skoro on nie potrafi się pogodzić z wyrządzoną jej niegodziwością, to
przecież ona tym bardziej.
Jeszcze nie zdążyła odnalezć się w nowej roli. Czuje się niepewnie i
obco. Pomoże jej zrobić pierwsze kroki, to jego obowiązek. Choć wie, że
gdy Am nabierze wiary w siebie, zrozumie, że dla niego nie ma tu miejsca.
118
RS
Panie głos Franza wyrwał go z tych ponurych myśli. Czy mam
pójść po księżniczkę Amelię?
Już miał na końcu języka, że sam się po nią pofatyguje, ale w ostatniej
chwili się zreflektował. Im szybciej przeniesie ich stosunki na grunt
neutralny, tym lepiej. Oficjalna rozmowa w gabinecie będzie bardzo na
miejscu.
Dziękuję, Franz.
Nie minęło pięć minut, gdy rozległo się pukanie do drzwi, a zaraz
potem Franz uroczyście zaanonsował:
Jej wysokość księżna Amelia.
Amy weszła do środka, rzucając na Franza niedowierzające spojrzenie.
Gdy zamknął za nią drzwi, popatrzyła na Willa.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]