[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tak, prawdę oznajmił ponownie. Kocham cię, wielbię, ubóstwiam! Padam do
twoich stóp,
ale mój drogocenny kwiatuszku, nie jesteśmy małżeństwem!
Trwała w bezruchu, nic nie odpowiadając, więc po chwili książę dodał:
Nie mogę legalnie cię poślubić bez zgody cara, ale oddałem ci całą moją miłość. Każde
moje tchnienie należy do ciebie i przysięgam na Boga i na pamięć mojej matki, że nigdy
cię nie zawiodę, że będę cię kochał i chronił aż,do śmierci.
Zaległa cisza, tak pełna napięcia, że odnosiło się wrażenie, jakby oboje nie tylko nie mogli
mówić, ale nawet oddychać.
Potem, przekonany niemal, że Lokita od niego odchodzi, choć w istocie nie zrobiła ani
kroku, książę krzyknął, a w jego głosie brzmiała nuta rozpaczy.
Jeśli dostatecznie mnie kochasz, tak jak ja ciebie, powinno to być bez znaczenia, bez
różnicy. Miłość jest większa niż jakiekolwiek ustanowione przez człowieka prawa. Chyba
w to wierzysz?
Lokita nie poruszyła się, tylko ręce opadły jej wzdłuż boków. Zaczęła nagle sprawiać
wrażenie bardzo małej i zagubionej.
Książę chciał zrobić krok w jej kierunku, ale zreflektował się i powiedział:
Powiedziałem ci o tym, bo cię kocham, bo nie zniósłbym, gdybyśmy musieli mieć przed
sobą tajemnice. Powiedz, że nic się nie liczy prócz naszej miłości powiedz mi to!
Ostatnie słowa zabrzmiały rozkazująco. Lokita odpowiedziała tak cicho, że z trudem
usłyszał jej szept:
Muszę się... zastanowić... Muszę pomyśleć...
Przytknęła dłonie do czoła, po czym odwróciła się i bardzo powoli się od niego oddalając,
poszła przez pokój w kierunku drzwi.
ROZDZIAA 6
Lokita szła powoli z Marie przez Boulevard de la Madeleine. Obie milczały. Lokita miała
wrażenie, że minął wiek, odkąd opuściły Londyn, aby wrócić pospiesznie do Paryża i
znów się ukrywać, jak robiła to przez całe lata. Nawet teraz, gdy próbowała od kilku dni
przystosować się do dawnego trybu życia, na myśl o księciu łzy napływały jej do oczu i
drżały wargi.
Dlaczego nie postąpiłam tak, jak chciał? pytała siebie bez przerwy w ciemnościach
nocy.
Pytanie to dręczyło ją także w ciągu dnia, nie potrafiła więc skoncentrować się na niczym
oprócz własnego cierpienia.
Kiedy uciekała na oślep z domu lorda Marstona, prosząc lokaja w holu, aby wezwał dla
niej dorożkę, była dzieckiem, szukającym pomocy kobiety, która opiekowała się nią od
niemowlęctwa. Dopiero gdy powóz zajechał przed pensjonat w Islington, przypomniała
sobie, że nie powinna denerwować ani niepokoić Andy i zaczęła zastanawiać się
gorączkowo, jak wyjaśni swój powrót do domu.
Weszła do środka i nie widząc nikogo pobiegła na górę do pokoju Andy. Chwyciwszy za
klamkę w drzwiach wciągnęła głęboko powietrze i przemogła się z trudem, by wejść
powoli i cicho. Andy nie spała. Od niechcenia odwróciła głowę, najwyrazniej
spodziewając się zobaczyć Marie. Na widok Lokity zawołała:
Dlaczego tu jesteś? Po co wróciłaś? Dobierając starannie każde słowo, które miała wyr
powiedzieć, Lokita podeszła bliżej i uklęknęła przy łóżku.
Przyszłam prosić cię o... radę, moja najdroższa Andy - oznajmiła cicho.
O radę? : zdziwiła się Andy.
Nie wiem, co mam zrobić, jak powinnam postąpić.
Powiedziała to z tak dziecięcą szczerością, że panna Anderson instynktownie wyciągnęła
rękę i położyła na jej dłoni.
Jesteś przygnębiona i przestraszona stwierdziła, mówiąc jakby do siebie. Nie tego
chciałam.
Tylko ty... możesz mi poradzić... rzekła Lokita.
W jakiej sprawie? zapytała panna Anderson, choć wiedziała już, o co chodzi.
Lokita spuściła wzrok patrząc na białe prześcieradło.
Lord Marston mówił, że chcesz, żebym... za niego wyszła powiedziała powoli
ale... nie mogę tego zrobić, Andy.
Dlaczego?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]