[ Pobierz całość w formacie PDF ]

włosów, nie wspominając o menopauzie. %7ładen rupieć,
żadnych dzieci.
A któż to powiedziaÅ‚, że mÅ‚ode dziewczyny nie wpro­
wadzają zamieszania? Na pewno to jakaś jędza. Są wolne
jak ptak, piękne jak słońce, oczywiście mają całe życie
przed sobÄ….
 O ile jest młodsza ode mnie?".
105
 O trzynaście. Kończy medycynę. To dobra dziewczyna.
Wiem, to absurd, ale gdyby nie chodziło o mnie... to
spodobałaby ci się".
Boże, mężczyzni nie potrafią myśleć realnie.
Mariana miała przed sobą, powiedzmy, kiwi, które
będzie obierać ze skórki do roku trzytysięcznego, trójkę
dzieci do wychowania, skąd czerpać niezbędną do tego
energiÄ™, ze dwudziestu skonsternowanych krewnych do
poinformowania o zaistniałych zmianach, alimenty do
negocjacji, ewentualnÄ… przyjazÅ„  dla dobra dzieci", i wresz­
cie, próbę zbudowania na gruzach miłości czegoś solidnego.
Prawdziwym problemem była jej nowa tożsamość kobiety
samotnej.
A czymże zajmował się, w całym tym bałaganie, jej
szanowny małżonek? Porozumieniem między eksżoną
a kolejną smarkulą... Dlaczego to właśnie jej musiało się
przydarzyć? Zgodnie z logiką, bardziej się do tego nadawała
Ilaria, która wciąż szukała sobie nowych kłopotów, miała
dziwne prace, niebezpieczne miÅ‚oÅ›ci, liczÄ…cych siÄ™ męż­
czyzn (lub gnojków).
Mariana nie bywała we wspaniałym świecie VIP-ów.
Była zwyczajną kobietą, lub może starała się nią być. To
nieco komplikowało porządek rzeczy. Na przykład, jak
zawiadomić teściów, że wszystko się zawaliło? Jak wyjaśnić
rodzicom, że nie mogła i nie chciała niczego naprawiać?
%7łe Aldo z nową narzeczoną pójdzie, dokąd będzie chciał,
że to jego sprawa. W gruncie rzeczy stało się nieuniknione:
miłość jej i Aida zbyt często była łatana, musiało więc
zabraknąć materiału na łaty.
 Wiesz, co ci powiem, Aldo? Zazdroszczę ci. Zakochałeś
się? Wspaniale. Któż pamięta to uczucie?".
Aldo spoglądał na nią zdziwiony, jakby miał przed
sobą osobę, której nigdy wcześniej nie widział. Chwilę
przedtem żądał od niej niemożliwego porozumienia, a teraz
106
nie mógł znieść odrobiny prawdy. Do licha, zdradzone
kobiety cierpią, to nie są żarty.
 Rozumiem twoją złość, ale chciałbym, żebyśmy zostali
przyjaciółmi. Dzieci nie powinny płacić za nasze grzechy".
Jaka złość, jakie grzechy! Zazdrościła mu. Mariana czuła,
że Aldo ma rację. Może i zapłaci za to wysoką cenę, ale
przez pewien czas będzie oddychał swobodnie i marzył,
bez odpowiedzialności, obowiązków, dzieci, rodziców:
życie po pewnym czasie jest jak młynek, który miele bez
przerwy aż do nędznego zakończenia.
Tak, wreszcie zostało to powiedziane: szczęśliwy Aldo,
szczęśliwy ten, kto może pozwolić sobie na szaleństwo
lub łudzić się, że jest do tego zdolny. Lepiej być ojcem
niż matką. Ona też zapragnęła odrobiny szaleństwa dla
siebie. Znalezć kogoś, z kim można płakać, szaleć, śmiać
się. Zgnębiona dusza Mariany potrzebowała pocieszenia,
a nie adresów adwokatów, pocieszenia, a nie rad, jak
odzyskać Aida.
Nadszedł moment, żeby porozmawiać z kimś, kto jest
przekonany, że utalentowana Mariana niczego nie będzie
odbudowywać. Należało zadzwonić do Ilarii, która,
niezależnie od aktualnych problemów, miała w sobie
zarazliwą radość życia i odwagę.
 Przepraszam, nie mogę z tobą dłużej rozmawiać. Proszę
cię tylko o jedno: zajmij się jutro dziećmi, jadę do
Mediolanu".
Sześć
Dario, to piękne, pozbyć się dwóch łajdaków za jednym
zamachem! To jest dopiero zsynchronizowana przyjazń.
ProszÄ™, oto dwie dziewczyny, trochÄ™ w latach, same,
spokojne, zadowolone. Nieco okrutne, nie byłyśmy zbyt
miłe dla naszych kurczaczków. W gruncie rzeczy to biedni
faceci, odesłani na emeryturę uczuć.
Od kiedy odzyskałam wolność, jestem wesoła i beztroska.
Nie chcę być ani obiektywna, ani uporządkowana. Jesteśmy
dwoma mitami, a cała reszta niech idzie do diabła. Mam
pomysł: chcę sobie zrobić rok przerwy, mieszkać w Rzymie,
skończyć powieść, wynająć dom i dzielić go ze szlachetnymi
osobami, takimi jak Ty. A ponieważ w domu powinno
się znalezć miejsce również dla młodych, widzę w nim
więc Giacoma, przyszłego mężczyznę z bomkliwerem.
Obiecaj mi, że się zastanowisz. Wiem, wiem: będziesz
protestować, mówić, że masz problemy finansowe, ale
czynsz w Turynie wynosi tyle, ile połowa czynszu w Rzymie,
a poza tym pierwsze sześć miesięcy mogę zasponsorować,
do chwili (jestem pesymistką), aż wyjdziesz na prostą.
Proszę, Dario, pomyśl chociaż, ja ruszam do roboty. Całe
życie marzę o komunie, życiu z przyjaciółkami. Jesteś
pierwsza: czujesz siÄ™ zaszczycona tÄ… niestosownÄ… propozycjÄ…?
Całuję, zobaczysz, że niebo się jeszcze rozpogodzi
(a noce będą usiane tysiącem gwiazd).
Ilaria
Siedem
 Roberto, cześć, tu Ilaria, muszę z tobą pogadać. Możesz
jutro wpaść do redakcji? Będę po południu. Czekam".
Cholera jasna, czego mogła od niej chcieć Ilaria? Od tej
wiadomości na sekretarce rozbolał ją brzuch. Pełzający
kompleks winy, którego nigdy się nie pozbędzie? Strach
przed sceną wywołaną przez rozhisteryzowaną trzydziesto-
ośmiolatkę na krawędzi załamania nerwowego? A przecież
Ilaria nie byÅ‚a typem dokonujÄ…cym dziwnych i oÅ›miesza­
jących ją ruchów z powodu mężczyzny. Ton głosu był
miły, nawet radośniejszy niż zwykle. Co, u diabła, miała
jej do zakomunikowania osobiście? Nie chodziło o zwykły
artykuł, w tym wypadku nie zapraszałaby do siebie, Ilaria
nie lubiła tracić czasu. Do jasnej anielki, niedobrze mieć
nieczyste sumienie.
Z pewnością Ilaria dowiedziała się o wszystkim: trudno
ukryć trzy miesiące pieprzenia się. W ciągu tych trzech
miesięcy Roberta nie pokazywała się w gazecie. Niech
będzie błogosławiona poczta elektroniczna i ten, kto ją
wymyÅ›liÅ‚. To nie wystarczaÅ‚o, nie wystarczaÅ‚o praco­
wać mało, bardzo mało. Wstąpiła do partyzantki, i to nie
tylko z tchórzostwa, rzymskie kontakty zaczęły owocować.
Być może, przyjmując wygodniejszy dla siebie wariant,
uznała historię Franca i Ilarii za zakończoną. Nazwał ją
swoją najdroższą przyjaciółką, powinien dostać wałkiem
po Å‚bie.
109
Może Franco ją zdradzał, miał żonę i dzieci, ale Robercie
to odpowiadaÅ‚o, rachunki byÅ‚y wyrównane. Kiedy prze­
bywała w Rzymie, zatrzymywała się w kawalerce, która
z daleka pachniała garsonierą, tak więc nie mogło być
mowy, aby zalęgła się jakakolwiek myśl o narzeczeństwie.
Lepiej żyć jak kurwa in spe w garsonierze niż jako porządna
dziewczyna w wilgotnej piwnicy. Zresztą, kawalerka była
w samym centrum, dwa kroki od Danili: zawsze, gdyby
tylko miała ochotę, mogła wrócić do roli grzecznej
dziewczynki.
Ale czego od niej chciała Ilaria? Dlaczego próbowała
zniszczyć jej magiczne chwile? Pewnie jakaś plotkara musiała
szepnąć:  Droga Roberta pierdoli się z twoim chłopem".
Co za koszmar: nie mogły na nią patrzeć te stare babska,
redaktorki zrobione na punka, ze sterczÄ…cymi srebrnymi
kosmykami. Nie znosiły też Ilarii, była dla nich, zgorzkniałych
od papierosów i zawiści, zbyt kobieca. Wystarczy. Należało [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl