[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mnie ominęła. Niestety wydech trafił prosto w ranę na mojej nodze
i dotkliwie mnie poparzył.
Ocknęłam się w karetce i zaczęłam panikować. Czy żyję?
Czy moje nogi są sprawne? Czy mogę chodzić? Na pewno dali mi
jakieś środki znieczulające, ale za mało. A najgorsze było to, że
nikt nie chciał mi odpowiedzieć na moje pytania. Musiałam znów
stracić przytomność, bo następne, co pamiętam, to szpitalne łóżko,
w którym klęłam i krzyczałam z bólu. Nagle usłyszałam pełen
dezaprobaty głos.
 Nie powinnaś tyle kląć, kochanie!
Boże, to była babcia! Skąd się tu wzięła? Jak długo byłam
nieprzytomna? To nie miało znaczenia. Zbyt cierpiałam, by
zwracać uwagę na to, jak mówię.
Zostałam opatrzona i pozwolono mi wrócić do domu, a
babcia przyjeżdżała do mnie codziennie i zmieniała opatrunki. Nie
musiała tego robić i cieszyłam się na jej widok. Myślę, że jak w
przypadku wielu rodzin, lepiej się dogadywałyśmy, od kiedy nie
mieszkałyśmy pod jednym dachem. Jej wizyty przypominały mi
czasy, gdy odwiedzała mnie i mamę i przywoziła nam jedzenie.
Był tylko jeden problem  musiałam na kilka miesięcy
zrezygnować z pracy. Kiedy chciałam wrócić, dowiedziałam się,
że nie przedłużą ze mną umowy. I tyle. Miałam szesnaście lat i już
mnie skreślili. Byłam przekonana, że znajdę inną pracę, ale czułam
się nieswojo. Ledwie szesnaście lat, a życie już układało się nie
tak, jak powinno. Zupełnie jak mojej mamie.
Bez pracy życie z Simonem stało się znacznie gorsze.
Człowiek stara się nie myśleć o tym, że pieniądze mają znaczenie,
gdy chodzi o życie uczuciowe, ale taka jest prawda, zwłaszcza gdy
para zaczyna się kłócić o rachunki i tym podobne. Byliśmy tacy
młodzi. Nie wiedzieliśmy, co robimy. Mimo to nie chciałam się
poddawać bez walki. Opuściłam dom dziadków, by stworzyć z
Simonem dom. Gdyby to nie wyszło, oznaczałoby to moją osobistą
porażkę.
Teraz zastanawiam się, czy to była moja reakcja na to, że mój
ojciec zostawił moją mamę? Tak czy inaczej obiecałam sobie, że
nie zrezygnujÄ™ z tego zwiÄ…zku. Nie po raz ostatni tak
postanowiłam i w przyszłości miałam tego żałować.
I wtedy zadziałało przeznaczenie i rozwiązało sprawę.
Pewnej nocy spaliśmy głęboko, gdy nagle obudziło nas
potężne dudnienie. Ponadto ktoś krzyczał.
 Simon!  zawołałam przerażona.
Nim się ocknął, stwierdziłam, że ktoś wali w okno. Za oknem
mieliśmy stare wyjście przeciwpożarowe i schody.
 Chryste!  Podciągnęłam wyżej kołdrę.  To włamywacz.
 Nie sądzę  odparł Simon.  Posłuchaj.
Serce waliło mi tak, że ledwie słyszałam, co mówi.
 Spokojnie, to tylko nasz sąsiad z dołu.
 Och, dzięki Bogu  odparłam.  Otworzysz mu?
Simon skinął głową, włożył spodnie i podszedł do okna.
Rozległy się kolejne krzyki i chwilę pózniej ujrzałam, jak u
stóp mojego łóżka stoi długowłosy facet, którego pierwszy raz
widziałam na oczy. Był wściekły i chyba pod wpływem jakichś
substancji wyskokowych. W ręku trzymał długi, ostry nóż.
 Coście z tym zrobili?  wrzeszczał.  Gdzie to
schowaliście?
Chciałam się tylko schować pod kołdrę, ale on był szalony,
machał tym nożem, jakby się z kimś fechtował.
 Co schowaliśmy?  zdołałam wykrztusić.
Stwierdził, że zostawił otwarte okno i ktoś ukradł jego
biżuterię. To musiał być ktoś, kto miał dostęp do schodów
przeciwpożarowych.
 Każdy mógł tam wejść  powiedział Simon, ale do tamtego
to nie przemówiło.
 To byliście wy. Wiem, że to wy. Jeśli tego nie oddacie, to
was załatwię.
Wiedziałam, że jest nie w pełni władz umysłowych.
Widziałam to już wcześniej. Czegoś się naćpał. W takim stanie
logika była dla niego niezrozumiała. Był zdolny do wszystkiego.
W pewnym momencie stwierdził, że ukrywam biżuterię w
łóżku i kazał mi wyjść z łóżka. Byłam całkiem naga i chociaż był
zbyt naćpany, by to zauważyć, to człowiek nigdy nie czuje się
bardziej bezbronny, niż gdy nie ma nic na sobie. Byłam
przekonana, że nas wykończy na miejscu.
W końcu jednak się uspokoił.
 Macie dwadzieścia minut  powiedział.  Odnieście je do
mnie, a o wszystkim zapomnimy.  Skierował się do wyjścia. 
Jeśli nie odniesiecie, to was zabiję. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl