[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kimś o tym porozmawiać od czterech miesięcy, odkąd wyszła z
pokoju Beatrice.  Pozwól, że ci wytłumaczę, może zrozumiesz.
Jej głos był teraz spokojny, wyzuty z emocji. Opowiedziała o
domu Taylorów. Kiedy mówiła o Alison, natychmiast domyślił
się, o co chodzi, ale milczał. Kiedy jednak opowiedziała mu o
ostatnim spotkaniu z Beatrice, wybuchnął.
 Mówisz, że ci groziła?  Aż podskoczył, zapominając o
bólu pleców. Był gotów do walki.
 Nie mnie.  Kasey podała mu rękę i wstała.  Jordanowi,
Alison. Mnie nie mogła nic zrobić, nic, co by miało
jakiekolwiek znaczenie.
162
 To był szantaż, Kasey. Prosty, obrzydliwy szantaż.  Głos
dziadka był szorstki od gniewu.  Powinnaś była iść prosto do
Jordana i wszystko mu powiedzieć.
 Wiesz, co by zrobił?  Kasey wzięła go pod ramię. 
Dostałby szału, tak jak ty przed chwilą. Rozegrałaby się
straszliwa scena, a Alison byłaby w samym jej środku. Myślisz,
że mogłam tam rozpętać wojnę? To tylko dziecko. Wiem, jak by
się czuło, widząc swoje nazwisko i zdjęcia w gazetach,
słuchając plotek.  Azy obeschły.  Postaw się w mojej sytuacji,
dziadku. Kiedyś sam doświadczałeś czegoś bardzo podobnego.
Gdybyś mógł odwrócić to, co zrobiłeś wiele lat temu,
odwróciłbyś?
Westchnął i przytulił ją do siebie.
 Kasey, nie przypuszczałem, że jeszcze raz będziesz
przechodzić coś takiego.
Musiała przyjechać do domu, bo potrzebowała jego mocnych
ramion i delikatnych dłoni. Potrzebowała opoki, a nie znała
nikogo twardszego.
 Kocham cię, dziadku.
 A ja ciebie, Kasey.  Przez chwilę obejmował ją w
milczeniu, ale uderzyło go, że nie jest już tak chuda. Gdy się do
niego przytuliła, poczuł wypukłość. Ta zmiana go zaszokowała.
Nie była już jego dzieckiem, ale kobietą, która nosi w sobie
własne dziecko.  Właśnie wpadło mi do głowy  powiedział
miękko  że zastanę pradziadkiem.
 Zawsze byłeś wspaniałym dziadkiem  wymamrotała
Kasey.  Najlepszym.
 Zostań tu do narodzin dziecka.
Kasey westchnęła i odprężyła się.
 Zostanę.
Odsunął ją od siebie.
 Bierzesz witaminy?
 Tak, panie doktorze  uśmiechnęła się i pocałowała go w
policzek.
 I pijesz mleko?
163
Pocałowała go w drugi policzek.
 Co powiesz na imię Bryan?  zapytała.  Może być dla
chłopca i dziewczynki. Bryan Wyatt dobrze brzmi. Z klasą, ale
nie pompatycznie.
Uniósł brwi.
 Widzę, że nie mam na to wpływu.
 Albo Paul  powiedziała, a on podszedł do lodówki. 
Oczywiście dla chłopca.  Patrzyła, jak nalewa wysoką szklankę
mleka.  Zjemy sobie trochę pyszności pani Oates?  otworzyła
koszyk.  Czy to konfitury śliwkowe?  zapytała, wyciągając
słoik.  Uwielbiam je.
 To dobrze.  Doktor Brennan podał jej szklankę i
uśmiechnął się.  Możesz trochę zjeść z mlekiem, a potem cię
zbadam.
164
15
Lipiec nadszedł, zanim Kasey zdążyła się zorientować. W
lesie kwitły dzikie kwiaty, geranium rosło w skrzynce na
kuchennym oknie. W nocy nieprzerwanie cykały świerszcze.
Kładła się pózno i słuchała ich grania, a dziecko wciąż ruszało
się w jej brzuchu. Spieszy mu się, pomyślała. Albo im. Dziadek
był przekonany, że to blizniaki. Zaproponował, żeby poszli do
szpitala i sprawdzili, ale odmówiła. Wolała niespodziankę.
Od dawna już nie spała głębokim snem. Dziecko na to nie
pozwalało& dzieci nie pozwalały. Kasey nie potrzebowała
skomplikowanego sprzętu medycznego, żeby wiedzieć, że nosi
w sobie dwoje dzieci. Jedno nie mogłoby być tak ruchliwe.
Kiedy jedno spało, drugie się budziło i kopało. Poza tym zrobiła
się ogromna.
Położyła dłonie po obu stronach brzucha. Nie donoszę,
pomyślała. Bliznięta zwykle rodzą się wcześniej. Zamknęła
oczy i zaczęła marzyć. Lubiła ten ruch wewnątrz siebie, lubiła
wiedzieć, że rośnie w niej życie i niecierpliwi się, żeby wyjść.
Wyobrażała sobie, jak będą wyglądać. Chłopiec i dziewczynka,
pomyślała, z brązowymi włosami w ciepłym odcieniu kasztana i
ciemnoniebieskimi oczami. Kiedy spojrzy w te oczy, pomyśli o
Jordanie.
Rozmyślała tak, aż poczuła mocne uderzenie w brzuchu. Co
on teraz robi?  zastanawiała się. Która godzina w Kalifornii?
Czy na tyle wcześnie, żeby jeszcze pracował? Czy skończył
książkę? Kasey bardzo chciała znalezć ją w księgarni, zanieść
do domu, zamknąć się i czytać. To by go jej przywróciło,
przypomniało godziny, które spędzili razem w jego gabinecie.
Mogłaby ją schować dla dzieci. Nie dowiedzą się nigdy, że to
ich ojciec ją napisał, ale nauczą się go podziwiać i szanować.
Chciała tego dla nich i dla Jordana.
165
I dla Alison. Kasey przewróciła się na plecy. Pisała do
dziewczynki, jak obiecała. Ponieważ przemieszczała się
zygzakiem po całym kraju, Alison nie nadążała z odpowiedzią.
Powinnam niedługo dostać od niej list, pomyślała Kasey. Jestem
tu już od prawie dwóch miesięcy. Napisałam trzy tygodnie
temu.
Wstała z łóżka i podeszła do okna. Było gorąco i duszno, nie
mogła spać. Byłoby najlepiej, gdyby mnie zapomniała,
zdecydowała. Nie mogę jej tu teraz zaprosić. Przesunęła ręką po
brzuchu. Nie potrafiłabym jej tego wytłumaczyć i nie będę miała
pewności, że nie powie Jordanowi. On się nią zajmie, zapewni
jej bezpieczeństwo. A ja zrobię to samo dla naszych dzieci.
Ruch w jej brzuchu ustał. Kasey wróciła do łóżka i zasnęła.
* * *
Doktor Brennan patrzył na Kasey, klęczącą na ziemi między
rzędami warzyw, zajętą pieleniem. Po prostu kwitła, okaz
zdrowia i siły. Nie martwił się o jej stan fizyczny. Znów wróciła
do życia z charakterystycznym dla siebie entuzjazmem. Był z
niej dumny.
Miał trochę wątpliwości co do trafności jej decyzji, ale ona
była bardzo pewna siebie. Zamierzał porozmawiać z nią jeszcze
o Jordanie, ale zwlekał z tym do czasu, aż urodzi i dojdzie do
siebie, Przejmował się dzieckiem, I matką dziecka.
 Nie wiem, dlaczego zasadziłam fasolę  mruknęła Kasey i
szarpnęła uparty chwast.  Nie cierpię fasoli, ale bardzo mi się
podobają ziarenka w grubych małych strączkach. Mogłabym je
odlać z brązu.  Usiadła na piętach i otrzepała dłonie.  Niektóre
pomidory już dojrzały. Mógłbyś je zjeść na kolację z kukurydzą,
którą Lloyd Cramer dał ci za wyrostek.  Osłoniła oczy przed
słońcem i uśmiechnęła się do dziadka.
 Zapracowałem na to. Wyrostek był paskudny.
166
 Jesteś taki interesowny!  Wyciągnęła rękę, żeby pomógł
jej wstać, potem ucałowała go, przesadnie jak zwykle.  Nie
sądzisz, że powinnam podlać ogród? Nie padało cały tydzień.
Spojrzał na niebo.
 Podlanie ogrodu jest najlepszym sposobem na
sprowadzenie deszczu. Moglibyśmy to zrobić. Przez ten upał nie
śpisz po nocach.
 Między innymi.  Poklepała się po brzuchu.  I nie, nie
jestem zmęczona.  Zaśmiała się, uprzedzając jego pytanie. 
Mam dość energii za nas wszystkich.
 Piłaś dziś mleko?
 Marchewki nie rosną zbyt dobrze  odpowiedziała
wymijająco Kasey.  Idę po wąż.
 Podleję wieczorem, kiedy się ochłodzi. Idz wypić szklankę.
 Zwymiotuję  zagroziła.
 To na mnie nie działa, odkąd skończyłaś dwanaście lat.
Zmrużyła oczy, przyglądając mu się. Wiedziała, że jest tak
samo uparty jak ona.
 Zrobię na kolację zapiekankę z ziemniaków. I krem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl