[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ghagul!
- Masz dobrą pamięć, chłopcze! Uważaj tylko, bo przemawiasz w pradawnym języku
zła. Jeszcze się coś do nas przypałęta. A pamiętasz, co to znaczy? - zapytał Elezar.
- To znaczy: Przepowiednia niesie śmierć złemu . - dokończył Tomek.
- Tak! Kawod Elohim! - potwierdził jasnowłosy wojownik.
A co to znaczy?
- Chwała Elohimowi! To w naszej mowie. On obiecał, że przyjdzie dzień, ostatni
spośród milionów dni, gdy Lucyfer zostanie pokonany raz na zawsze. On wie, że ma już
niewiele czasu i tym zacieklej prowadzi swojÄ… wojnÄ™.
- Jaką znowu wojnę? - wykrzyknął zaskoczony Tomek. - Przecież mówiłeś, że został
pokonany!
- My wyrzuciliśmy go z naszego świata, ale on wylądował na Ziemi. Zamieszkał
pomiędzy ludzmi, chociaż jest dla was niewidzialny. Gdy Elohim powołał was do istnienia,
polubił was bardzo i zrodziła się między Nim a wami niezwykle głęboka przyjazń. Jesteście
bowiem stworzeniami najbardziej podobnymi do Niego. Lucyfer natychmiast to zauważył i
znienawidził człowieka jak wszystko, co Elohim kocha. Dlatego rozpętała się nowa wojna,
tym razem o człowieka. Każda ludzka istota, która przychodzi na ten świat, rodzi się na
środku wielkiego pola bitwy. Najgorsze jest to, że większość z was o tym nie wie i żyjecie
sobie jak najwygodniej i jak najspokojniej, podczas gdy jesteście w śmiertelnym
niebezpieczeństwie.
- Normalnie aż się spociłem! - przerwał Tomasz. - Co on nam może zrobić?
- Lucyfer pragnie trzymać was z daleka od Elohima. On zrobi wszystko, aby ludzie
nie chcieli być ze swoim Twórcą, bo wtedy czeka was powolna, wieczna śmierć. Na przykład
strach i słabość są jej oznakami.
- To jak ludzie mają się bronić? - wymamrotał zdesperowany słuchacz.
- Człowiek nie ma żadnych szans w samotnej walce z Lucyferem. Musi trzymać się
jak najbliżej Elohima, który daje życie, siłę i odwagę. Wtedy Syn Jutrzenki nie zbliży się
nawet, bo panicznie boi siÄ™ naszego Pana.
W tym momencie rozległ się jakiś głośny szelest w trawie, kilka metrów od ogniska. Z
posłania podnosił się zaspany wojownik, a może czyjś giermek. Nie miał hełmu ani zbroi.
Usiadł tyłem i głośno ziewnął, po czym podrapał się po głowie pełnej jasnych rozczochranych
włosów. Odwrócił się ku ognisku i dopiero teraz Tomasz z Elezarem rozpoznali radosny
uśmiech na młodej twarzy. To był bohater wczorajszej bitwy, który zawołał:
- Witajcie, przyjaciele!
Po tych słowach poderwał się i na klęczkach zaczął przeszukiwać swoje legowisko.
Sprawiał wrażenie, jakby szukał czegoś ważnego. W końcu podniósł swój płaszcz z ziemi i
odetchnął z ulgą. Jedzący siedzieli bez ruchu przy ognisku i patrzyli z zaciekawieniem, co też
Dawid chował przez całą noc pod przykryciem. Młodzieniec wstał na równe nogi, chwycił i
ciężko uniósł do góry jakiś przedmiot, wołając:
Elohim zwyciężył!
W dłoni trzymał za włosy wielką głowę Filistyna, którego pokonał wczoraj
własnoręcznie. Tomasz pobladł jak ściana, zachwiał się i z wrażenia runął zemdlały na
ziemiÄ™.
Twórcą, bo wtedy czeka was powolna, wieczna śmierć. Na przykład strach i słabość
sÄ… jej oznakami.
- To jak ludzie mają się bronić? - wymamrotał zdesperowany słuchacz.
- Człowiek nie ma żadnych szans w samotnej walce z Lucyferem. Musi trzymać się
jak najbliżej Elohima, który daje życie, siłę i odwagę. Wtedy Syn Jutrzenki nie zbliży się
nawet, bo panicznie boi siÄ™ naszego Pana.
W tym momencie rozległ się jakiś głośny szelest w trawie, kilka metrów od ogniska. Z
posłania podnosił się zaspany wojownik, a może czyjś giermek. Nie miał hełmu ani zbroi.
Usiadł tyłem i głośno ziewnął, po czym podrapał się po głowie pełnej jasnych rozczochranych
włosów. Odwrócił się ku ognisku i dopiero teraz Tomasz z Elezarem rozpoznali radosny
uśmiech na młodej twarzy. To był bohater wczorajszej bitwy, który zawołał:
- Witajcie, przyjaciele!
Po tych słowach poderwał się i na klęczkach zaczął przeszukiwać swoje legowisko.
Sprawiał wrażenie, jakby szukał czegoś ważnego. W końcu podniósł swój płaszcz z ziemi i
odetchnął z ulgą. Jedzący siedzieli bez ruchu przy ognisku i patrzyli z zaciekawieniem, co też
Dawid chował przez całą noc pod przykryciem. Młodzieniec wstał na równe nogi, chwycił i
ciężko uniósł do góry jakiś przedmiot, wołając:
- Elohim zwyciężył!
W dłoni trzymał za włosy wielką głowę Filistyna, którego pokonał wczoraj
własnoręcznie. Tomasz pobladł jak ściana, zachwiał się i z wrażenia runął zemdlały na
ziemiÄ™.
Rozdział 6
Powrót z tarczą
Gdy Tomek po dłuższej chwili ocknął się, ujrzał swoich towarzyszy, wypatrujących
czegoś w oddali. Zdał sobie teraz sprawę, w jak niezwykłym towarzystwie się znajduje.
Elezar w krótkim czasie stał się dla niego przyjacielem, prawie starszym bratem. Dawid,
mistrz świata w strzelaniu z procy, któremu cała armia zawdzięcza zwycięstwo w bitwie,
zachowuje się względem Tomasza niczym dobry kolega. Przebywanie wśród takich
kompanów było dla Tomka wielką przygodą i zaszczytem.
Zamyślony chłopak wstał i spojrzał w tę samą stronę, co jego przyjaciele. Postanowił
już nie przyglądać się głowie Filistyna, którą Dawid nadal trzymał w ręku. Z zaciekawieniem
szukał powodu, który przykuł uwagę jego towarzyszy. Jak okiem sięgnąć, widać było
mnóstwo ognisk rozsianych po całym lesie, przy których w najlepsze spożywano posiłki.
Zmęczeni wojownicy siadali w głębokim mchu i na powalonych konarach drzew, grzejąc
wyciągnięte w stronę ognia stopy. Gawędząc, wspominali wczorajszą bitwę, przechwalali się
między sobą, radośniejsi, bo utrapienie, którym martwili się od kilkudziesięciu dni, przestało
istnieć. Mieli je już za sobą. Każdy z miną bohatera opowiadał drugiemu o swoim
niezwykłym udziale we wczorajszym zwycięstwie, o walkach, jakie stoczył. Pokazywano
sobie nawzajem broń, którą porzucili uciekający Filistyni oraz zdobyte łupy.
Jednak to nie sielankowy nastrój radosnych mężczyzn przy porannym śniadaniu
zwracał uwagę Dawida i Elezara. Teraz i Tomek zauważył to coś. Jakieś czterysta metrów od
nich widać było oddział zbrojnych, energicznie maszerujących między jedzącymi. Grupa
zatrzymywała się co pewien czas, aby porozmawiać z wojownikami, którzy natychmiast
wstawali od posiłku, po czym wskazywali ręką kierunek, w którym mniej więcej stali trzej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]