[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Stary świat podąża drogą do ruiny i zapomnienia - zamyślił się król jeziora. - My,
którzy byliśmy tak potężni w dawnych czasach, musimy pogodzić się z urągiwaniem
aroganckiego dzikusa w naszym własnym królestwie. Przyrzeknij, że nigdy więcej twoja
stopa nie zanurzy się w Zakazanym Jeziorze. Jeśli chcesz być wolny, nie pozwól także, żeby
tabu złamał ktoś inny.
- Najpierw przyprowadzcie do mnie włócznika-zabójcę.
- Taki człowiek nigdy nie przybył do tego jeziora.
- Nie? Kotka Saremes powiedziała mi...
- Saremes? Tak, znamy ją od dawna. Kiedyś przypłynęła przez zielone wody i
pozostała przez kilka wieków na dworach Zaczarowanego Królestwa. Posiada ona mądrość
całych pokoleń. Nie wiedziałem dotychczas, że rozmawia także z ludzmi, z powierzchni
ziemi. Nadal twierdzę, że nie ma tutaj twojego człowieka. Przysięgam...
- Nie przysięgaj na bogów, czy diabły - wtrącił się Kuli. - Daj mi słowo, jak
prawdziwie prawdomówny człowiek.
- Daję słowo - powiedział król jeziora, a Kuli uwierzył mu. Majestat władcy był
bowiem tak wszechobecny, że Kuli czuł się przy nim dziwnie mały i prymitywny.
-I ja-powiedział Kuli - daję ci słowo, którego nigdy jeszcze nie złamałem, że żaden
człowiek nie złamie tabu ani nie będzie przeszkadzał wam w inny sposób.
- Wierzę ci. Jesteś inny od tych ludzi, których znałem. Jesteś prawdziwym królem, i co
więcej, prawdziwym człowiekiem.
Kuli podziękował mu i schował miecz odwracając się w kierunku schodów.
- Królu Yalusji, czy wiesz jak dotrzeć do zewnętrznego świata? -Jeśli o to chodzi -
odparł Kuli - sądzę, że jeśli wystarczająco długo będę pływać to znajdę drogę. Wiem, iż wąż
przyciągnął mnie przez jedną lub więcej wysp. Przez długi czas płynęliśmy w jaskini.
- Jesteś śmiały - stwierdził król jeziora - ale możesz do końca świata pływać w
ciemnościach.
Uniósł ręce i potwór wypłynął do podnóża schodów. - Okropny rumak-powiedział
król jeziora - lecz bezpiecznie wyprowadzi cię na odległy brzeg górnego jeziora.
- Jeszcze chwila - zawahał się Kuli. - Czy jesteśmy teraz pod jakąś wyspą, czy lądem?
Czy może ta kraina naprawdę znajduje się pod dnem jeziora?
-Jesteś, tak jak zawsze, w centrum wszechświata. Czas, miejsce i przestrzeń są
iluzjami. Ich miejsce znajduje się tylko w głowach ludzi, którzy, aby rozumieć, muszą
ustanawiać granice. Pod tym wszystkim leży tylko rzeczywistość, w stosunku do której
wszystkie zjawiska są tylko zewnętrzną manifestacją. Tak, jak górne jezioro wypełnione jest
tą samą wodą co, to tutaj. Idz teraz, królu. Jesteś prawdziwym człowiekiem, nawet pomimo
tego, że to dopiero pierwsza fala wznoszącego się nurtu dzikości. Dzikości, która wcześniej
czy pózniej obejmie cały świat.
Kuli słuchał spokojnie, niewiele rozumiejąc. Sądził jednak, że była to jakaś wyższa
forma magii. Uścisnął dłonie króla jeziora wzdrygając się jedynie pod wrażeniem, że dotyka
czegoś, co jest ciałem, ale nie człowieka. Potem spojrzał po raz ostatni na wielkie, czarne
budynki wyrastające w ciszy i mruczące, ćmopodobne formy stojące pomiędzy nimi.
Przyjrzał się jeszcze świecącej powierzchni wody, pokrytej falami czarnego blasku,
przemykającego po niej, jak ślady pająków. Odwrócił się, zszedł po schodach przystani i
wskoczył na grzbiet behemota.
Wydawało się, iż wieki mijają, gdy przedostawali się przez ciemne groty i płynące
strumienie. Z różnych stron, spod wody, czy z jej powierzchni słyszeli szepty niewidzialnych,
gigantycznych potworów. I w końcu pojawił się ognisty mech, a oni wypłynęli przez błękit
wzburzonej wody. Kuli nareszcie mógł wyjść na ląd.
Rumak króla stał cierpliwie, w miejscu, w którym go zostawił. Księżyc już świecił nad
jeziorem. Kuli stwierdził zdziwiony:
- Na Yalkę. Zaledwie godzinę temu pojawiłem się tutaj! Wydawało mi się, że od tego
czasu minęło wiele godzin, a może nawet i dni.
Wsiadł na wierzchowca i ruszył w kierunku miasta Yalusji. W trakcie jazdy
zastanawiał się, że być może było coś w stwierdzeniach króla jeziora o iluzji czasu.
Kull był znużony, wściekły i oszołomiony. Podróż przez wody jeziora zmyła z jego
ciała krew. Niestety jazda wierzchem spowodowała iż rany na udach ponowne otworzyły się.
Ponadto zraniona noga zesztywniała, co jeszcze bardziej go rozdrażniło. Ale najważniejsze
było teraz dla niego poznać powody, dla których Saremes skłamała. Czy był to efekt
niewiedzy, czy złośliwej premedytacji? Jej działanie zbyt bliskie było wysłaniu go na pewną
śmierć. Z jakiego powodu?
Kuli zaklął, przypomniawszy sobie co powiedziałby Tu. Oczywiście, nawet mówiący
kot mógł być osadzony niewinnie. Po chwili zastanowienia, Kuli zdecydował się jednak nie
przechylać szali na korzyść Saremes.
Kuli wjechał w ciche, srebrzyste ulice starożytnego miasta. Strażnicy przy wrotach aż
zamarli ujrzawszy go, ale rozsądnie zrezygnowali z wypytywania.
Pałac wydał mu się niesłychanie zgiełkliwym. Przeklinając udał się do komnat Rady, a
potem do pokojów kotki Saremes. Stworzenie było na miejscu, jak zwykle perwersyjnie
przeciągające się na posłaniu. W jej pokojach zgromadzili się także spierający się pomiędzy
sobą Tu i członkowie Rady. Nigdzie nie można było dostrzec niewolnika kotki, Kuthulosa.
Kuli został powitany dzikim hałasem okrzyków i pytań. Skierował się jednak prosto
ku posłaniu Saremes. Przyjrzał się jeszcze raz dokładnie kotu.
- Saremes - powiedział król - okłamałaś mnie.
Kotka spojrzała na niego zimno, ziewnęła i nie odpowiedziała Kuli stanął w
zakłopotaniu, co pozwoliło, by Tu chwycił go za rękę.
- Kullu, w imię Yalki, gdzie ty byłeś? Skąd ta krew? Kuli skrzywił się z irytacją.
- Zostawmy to - sarknął. - Ten kot zrobił ze mnie wariata .. gdzie jest Brule?
-Kullu!
Kuli obrócił się i ujrzał, jak Brule przechodzi przez drzwi komnaty. Jego skąpe
okrycie pokrywał pył po długiej, konnej podróży. Brązowe oblicze Pikta było jak wykute z
kamienia, tylko z ciemnych oczu wyglądała ulga.
-Na imiona siedmiu diabłów! - powiedział wojownik ukrywając emocje. - Moi jezdzcy
przeczesywali wzgórza i lasy poszukując ciebie. Gdzie się podziewałeś?
- Przeszukiwałem wody Zakazanego Jeziora, chcąc znalezć twe nic nie warte ścierwo -
odparł Kuli doskonale bawiąc się zdenerwowaniem Pikta.
-Zakazane Jezioro! - ryknął Brule, jakby byli w dżungli. -Czy dostałeś rozmiękczenia
mózgu? I cóż ja miałbym tam robić? Dotrzymywałem wczoraj towarzystwa Ka-nu aż do
granicy Zarfhaaniańskiej. Gdy wróciłem, usłyszałem, jak Tu wydaje rozkaz o poszukiwaniu
ciebie dla całej armii. Od owej chwili moi ludzie rozjechali się we wszystkich kierunkach
oprócz Zakazanego Jeziora Nie sadziliśmy, że ten jest właściwy.
- Saremes okłamała mnie... - zaczął Kuli.
Jego głos od razu utonął w chórze głosów, z których większość miała za swój cel
przypomnieć mu, że król nigdy nie powinien wyjeżdżać tak bezceremonialnie. Nie może
pozostawiać królestwa na łasce losu.
- Cisza! - ryknął unosząc ręce Kuli. Jego oczy niebezpiecznie rozbłysły. - Yalko i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]