[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mruknął. Teraz, kiedy wziął do ręki kamień, podziw w jego
oczach przerodził się w fascynację. - Uważano, że to mit.
Trzy Gwiazdy osadzone w złotym trójkącie trzymanym
przez boga światła.
- To nie mit - zauważyła MJ. - Smithsonian Institute
przed paru miesiącami kupił te unikalne kamienie gdzieś w
Europie Mój przyjaciel powiedział, że muzeum chce to
utrzymać w tajemnicy aż do weryfikacji.
- I oszacowania - myślał głośno - ubezpieczenia i
zapewnienia ścisłej ochrony.
- Miały być pilnie strzeżone - powiedziała MJ. W
odpowiedzi zaśmiał się cicho.
- Nie wygląda na to, że się udało, prawda? Te
brylanty symbolizują miłość, wiedzę i hojność. -
Zmrużywszy oczy, wpatrywał się w starożytny klejnot. -
Ciekawe, który to z nich?
- Nie mam pojęcia. - Była szczere zdziwiona. W
54
mgnieniu oka zmienił się z zabijaki o podejrzanym
rodowodzie w erudytÄ™. - Ale najwidoczniej ty wiesz o nich
tyle samo co ja.
- Słyszałem o mitraizmie - odparł. - Poprzedzał
chrześcijaństwo i rozwijał się równolegle z nim. Ludzkość
zawsze poszukiwała łagodnego i sprawiedliwego bóstwa. -
Wzruszył ramionami, obracając kamień w dłoni. - Ludzie
nie zawsze dostajÄ… to, czego chcÄ…. Znam legendÄ™ o Trzech
Gwiazdach. Mówiono, że bóg trzymał ten trójkąt przez
wieki, i utrzymywał w ten sposób świat w równowadze.
Potem trójkąt zaginął albo padł czyimś łupem, albo zatonął
wraz z Atlantydą. - Dla swojej własnej przyjemności
włączył lampę, patrzył, jak kamień wybucha mocą w
mętnym świetle. - A najprawdopodobniej trafił do jakiegoś
skorumpowanego rzymskiego skarbnika. - Delikatnie
pogładził kciukami ścianki klejnotu. - To coś, za co ludzie
gotowi byliby zabić. Albo umrzeć - dodał. - Niektóre
legendy umieszczajÄ… Gwiazdy Mitry w grobie Kleopatry,
według innych Merlin zamknął je w krysztale i strzeże do
powrotu króla Artura. Jeszcze inne twierdzą, że sam bóg
cisnął je w niebo i zapłakał nad ludzką głupotą. Ale
powodem, dla którego zostały ukradzione i rozdzielone, są
po prostu pieniądze. - Uniósł wzrok znad kamienia i
napotkał jej spojrzenie. - Pojedynczo każdy jest wart
fortunę, a w trójkącie wieczność.
Tak, trzeba przyznać, że ją fascynowało to, w jaki
sposób ten głęboki, męski głos nabierał chłodnego tonu
wykładowcy. I cały czas muskał lśniący kamień tak, jak
mężczyzna mógłby muskać świetlistą skórę kobiety.
Ale pokręciła głową, słysząc ostatnie zdanie.
- Nie wierzÄ™ w to.
- Nie, ale tak mówi legenda, prawda? Ktokolwiek
55
posiada trójkąt, ze wszystkimi Trzema Gwiazdami,
zdobywa boską władzę i nieśmiertelność. Ale
niekoniecznie Å‚askÄ™. Ludzie zabijajÄ… za mniejsze rzeczy. O
wiele mniejsze.
Położył kamień na stoliku między nimi, gdzie płonął
spokojnym ogniem. Uświadomił sobie, że teraz wszystko
się zmieniło. Stawki poszły w górę, a szanse zmalały.
- Jesteś w kiepskim położeniu, MJ. Ktokolwiek go
szuka, nie będzie się zastanawiał nad tym, czy wziąć z nim
twoją głowę. - Podrapał się w podbródek, palcami
przejeżdżając po płytkim dołeczku. - A moja głowa jest
teraz niebezpiecznie blisko twojej.
Nie mógł uwierzyć, że ma takiego pecha. To tylko
jego wina, powiedział sobie, kojąc nerwy Mozartem i
Moetem. Ponieważ próbował trzymać się z dala od
głównego nurtu wydarzeń, mu siał polegać na tych, którym
powierzył swoje sprawy.
Niekompetentni co do jednego, uznał, znajdując
ulgę w gładzeniu sobolowego płaszcza, który kiedyś zdobił
ramiona carycy Katarzyny.
I pomyśleć, że bawiła go myśl, że łowca nagród
dopadnie denerwującej panny O'Leary. Prościej byłoby
porwać ją z mieszkania czy z pracy. Ale lubił finezję. No i
oczywiście dystans.
Aowca nagród mógłby zostać oskarżony o jej
uprowadzenie! i śmierć. Tacy mężczyzni są gwałtowni z
natury, nieprzewidywalni. Policja zamknęłaby dochodzenie
bez większego namysłu czy wysiłku.
Tymczasem dziewczyna uciekła i na pewno miała
przy sobie kamień.
Wypłynie na powierzchnię, pomyślał, oddychając
powoli równo. Z pewnością lada chwila skontaktuje się ze
56
swymi przyjaciółkami. Zapewniano go, że są wobec siebie
niesłychanie lojalne.
Był mężczyzną, który ceni lojalność.
A kiedy panna O'Leary spróbuje skontaktować się z
przyjaciółkami - tą, która znikła, i tą poza jego zasięgiem -
będzie ją miał.
Kamień też.
Z nią bez wątpienia zdobędzie dwie pozostałe
Gwiazdy.
W końcu, pomyślał z łagodnym uśmiechem, Bailey
James słynie z tego, że jest dobrą przyjaciółką,
współczującą i inteligentną kobietą. Był przekonany, że
Bailey będzie lojalna wobec przyjaciółki, na tyle
współczująca, by przedłożyć jej dobro nad wszystko. I
dzięki tej lojalności i współczuciu zdobędzie kamienie bez
dalszej zwłoki.
W zamian za życie niejakiej O'Leary.
Spędził wiele lat na poszukiwaniu Trzech Gwiazd.
Zainwestował w to znaczną część olbrzymiego majątku. I
odebrał życie wielu ludziom. Teraz niemal miał je w
rękach. Tak blisko, myślał, tak bardzo blisko, że palce
drżały mu z niecierpliwości.
A kiedy będzie je miał, osadzi je w trójkącie i
umieści na ołtarzu, który dla nich zbudował, dostąpi
najwyższej władzy. Nieśmiertelności.
Potem oczywiście zabije kobiety.
Stosowna ofiara, uznał, w sam raz dla boga.
57
ROZDZIAA 4
Zostawił ją samą. Teraz miała czas na zastanowianie
się, czy może mu zaufać. Czy powinna wierzyć, że po
prostu wyszedł, by przynieść jakieś jedzenie? On jej nie
uwierzył, że zostanie, skoro ponownie przykuł ją do łóżka,
zamyśliła się MJ, bezskutecznie usiłując się pozbyć
kajdanek.
Musiała przyznać, że trafnie ją ocenił. W mgnieniu
oka znalazłaby się za drzwiami. Nie dlatego, że się go bała.
Po rozważeniu wszystkich faktów i odwołaniu się do
instynktu uznała, że nie mógłby jej skrzywdzić. Gdyby tak
miało być, już by to zrobił.
Widziała, w jaki sposób rozprawił się z osiłkiem,
który rozwalił jej drzwi. To prawda, miał pełne ręce roboty,
ale załatwił sprawę szybko, umiejętnie i godnymi podziwu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]