[ Pobierz całość w formacie PDF ]

metodami do zaprzestania picia. Dypsomania to choroba. Bywa, że
wrodzona. Radca górniczy Melkonen na przykład... - Doktor chrząknął i
zasłonił usta dłonią. - No tak, może to nie należy do sprawy, ale prezes
Melkonen zalecił mi w rozmowie z panami całkowitą szczerość. No więc
jego ojciec, radca górniczy Melkonen, sam lubił czasem ulotnić się gdzieś
na parę dni. Upuścić trochę pary, jak sam powtarzał. Próbował utrafić z
tym w weekend i organizował swoje zniknięcia tak, by nie ucierpiała na
tym jego praca. Dzięki temu nigdy nie stał się bohaterem żadnego
skandalu. Jechał do ekskluzywnego hotelu, kładł się do łóżka w
wełnianych skarpetach i wypijał od razu cztery butelki koniaku. Taką
miał taksę. Potem był oczywiście chory, mimo wszystko jednak
przynosiło mu to jakąś ulgę. Ogromna odpowiedzialność, no i dzieci, z
którymi miał same utrapienia. Bo to drugie małżeństwo... no, ale o tym to
już naprawdę nie warto wspominać, nazbyt daleko odchodzimy od rzeczy.
Matka Annikki była złą kobietą. Ulepiona z zupełnie innej gliny niż matka
Maire i Aarnego. Pierwsza żona pana radcy była wspaniałą kobietą.
- A zatem uważa pan, że Annikka była twarda z natury? - wtrąciłem
się do rozmowy. - Obciążenia dziedziczne po matce, to pan sugeruje?
Wrodzona surowość, czy tak?
Doktor pokręcił głową.
- Nie przesadzajmy - rzekł. - Twardość charakteru to pojęcie
względne. W porównaniu z Maire Annikkę pewnie można by i uważać za
kobietę twardą, ale przy majorze Vadenblicku była miękka jak ciepły
wosk. W ogóle powiedziałbym, że skłonności dziedziczne są wyłącznie
fundamentem, na którym człowiek buduje sam, podług własnej woli.
- Fu ndamentem! - Palmu powoli wstał, wpatrując się przed siebie
nieruchomym wzrokiem, jak gdyby dostał jakiegoś ataku. - Panie do-
oktorze, tabletkÄ™ na-a serce, szybko!
- Pan komisarz jest przemęczony - rzekłem z troską w głosie. - Za
mało snu i nieregularne posiłki. Przekleństwo pracy w policji.
Doktor miał już tabletkę na dłoni i nalewał właśnie z karafki wodę
do szklanki, wpatrujÄ…c siÄ™ ze znawstwem w twarz komisarza.
- To nie jest mocny lek - zapewnił, chwytając Palmu wprawnie za
nadgarstek, aby zbadać tętno. - Sam go używam. Jeśli pan chce, chętnie
pana ostukam i osłucham. Na koszt koncernu Melkos, ma się rozumieć.
Palmu nie lubił jednak przesadnej troskliwości.
- Już mi przeszło - fuknął ze złością i wyrwał rękę z uścisku doktora.
- Zajęliśmy panu zbyt dużo czasu. W poczekalni na pewno zrobiła się już
kolejka.
Podziękowaliśmy i wyszliśmy. I w zasadzie o prowadzonym przez
nas dochodzeniu nie mam wiele więcej do powiedzenia. Minął tydzień,
nie zdołaliśmy jednak niczego znalezć. Plus minus zero. Jeśli z początku
mieliśmy szczęście, to teraz fart się skończył. Każdy nowy kierunek
śledztwa prowadził nas szybko do ślepego zaułka.
Wyjaśniliśmy oczywiście, że major Vadenblick pożyczył pieniądze
pod zastaw swoich akcji. Mnóstwo pieniędzy. Na odbudowę rodowej
posiadłości. Dziewiątego września powiększył swoje kredyty o sumę
trzech i pół miliona marek. Pieniądze pobrał w gotówce. Nie było to
jednak aż tak niezwykłe. Major Vadenblick już wcześniej wybierał
pieniądze na zakup ziemi wokół swojego majątku, a gospodarze lubią, jak
banknoty polezÄ… trochÄ™ na stole, zanim je zaniosÄ… do banku
spółdzielczego. Albo akcyjnego, jak kto woli. A tam numery banknotów
zapisuje się jedynie w sytuacjach wyjątkowych. Rzekomo nikt nie miałby
na to czasu. Kasjerki mają ręce pełne roboty. Akurat.
No, ale gdy Fredrik Nordberg kazał przelać na konto firmy
budowlanej dwa miliony za mieszkanie na Różanej i dołożył jeszcze
milion na swoje konto depozytowe, mrucząc pod nosem, że wygrał na
loterii, nikomu w całym oddziale nawet powieka nie drgnęła.
Pogratulowali mu tylko, bo pan Nordberg był miłym człowiekiem,
dobrodusznym i życzliwym. Zrobił raz nawet kasjerce horoskop. Ostrzegł
ją przed dużym niebezpieczeństwem i tylko dlatego kobieta
zatelefonowała do głównego oddziału banku w sprawie wyjątkowo dużego
czeku, ostemplowanego poprawnie i rzeczowo przez kontrolÄ™ jakiegoÅ›
tartaku, ze wszystkimi podpisami. Mężczyzna zdążył dać drapaka, ale
fałszerstwo zostało ujawnione. Innymi słowy, nikomu nie przyszłoby [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl