[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się, że jest naprawdę uparty jak osioł, biedaczysko. Więc, oczywiście, nie miałam
czasu przyglądać się sekretarzowi, choć pana Trefusisa w ogóle mało kto zauważa.
Po prostu jest i to wszystko.
- Zauważyłem już tę cechę pana Trefusisa - rzekł Poirot. - Nie jest to
osobowość, która wybija się, błyszczy lub jest uderzająca.
- Nie - potwierdziła lady Astwell - Nie jest podobny do Victora.
- Pan Victor Astwell jest, powiedziałbym, wybuchowy.
- To wspaniałe określenie dla niego. Eksploduje w całym domu, jak jeden z
tych tam, fajerwerków.
- Wyobrażam sobie, że ma porywczy charakter? - podsunął Poirot.
- Och, to prawdziwy szatan, jak się zdenerwuje, ale mówiąc szczerze, nie
obawiam siÄ™ go. Victor szczeka, ale nie gryzie.
Poirot spojrzał na sufit.
- Więc nie potrafi mi pani nic powiedzieć na temat zachowania sekretarza w
czasie tego wieczoru? - spytał łagodnie.
- Mówiłam już panu, ja w i e m. To intuicja. Kobieca intuicja...
- To za mało, by powiesić człowieka. Co więcej, to również za mało, by
uchronić przed egzekucją. Lady Astwell, jeżeli pani szczera wiara w niewinność
pana Leversona i podejrzenia pod adresem sekretarza sÄ… uzasadnione, czy zgodzi siÄ™
pani na mały eksperyment?
- Jaki eksperyment? - spytała lady Astwell podejrzliwie.
- Czy pozwoli pani wprowadzić się w stan hipnozy?
- A po cóż to?
134
Poirot pochylił się ku niej.
- Gdybym pani powiedział, madame, że pani intuicja opiera się na pewnych
faktach, zanotowanych w podświadomości, byłaby pani sceptyczna. Powiem zatem
tylko, że proponowany przeze mnie eksperyment może mieć wielkie znaczenie dla
tego nieszczęsnego Charlesa Leversona. Nie odmówi pani?
- Kto ma wprowadzić mnie w trans? - dopytywała się podejrzliwie lady
Astwell. - Pan?
- Pewien mój przyjaciel, który przyjedzie lada moment. Słyszę odgłos
samochodu.
- Kto to jest?
- Doktor Cazalet z Harley Street.
- Jest dobry? - dopytywała się lady Astwell lękliwie.
- Nie jest szarlatanem, madame, jeśli o to pani chodzi. Może pani oddać się
w jego ręce zupełnie bezpiecznie.
- Dobrze - westchnęła lady Astwell. - Myślę, że to wszystko bzdury, ale może
pan spróbować, jeśli ma pan ochotę. Nikt nie powie, że nie chciałam panu pomóc.
- Tysiączne dzięki, madame.
Poirot spiesznie wyszedł z pokoju. Po paru minutach wrócił, wprowadzając
pogodnego, okrągłolicego człowieczka w okularach, który całkowicie zniweczył
wyobrażenie lady Astwell o tym, jak powinien wyglądać hipnotyzer. Poirot
przedstawił go.
- No - zapytała lady Astwell dobrodusznie - jak zaczniemy to błazeństwo?
- Całkiem zwyczajnie, lady Astwell, całkiem zwyczajnie - oświadczył mały
doktor. Proszę tylko przechylić się do tyłu - właśnie tak, tak jest dobrze. Nie trzeba
się niepokoić.
- Wcale nie jestem niespokojna - odparła lady Astwell.
- Chciałabym widzieć, jak ktoś hipnotyzuje mnie wbrew mojej woli.
Doktor Cazalet uśmiechnął się szeroko.
- Tak, ale jeśli zgodziła się pani, to nie będzie wbrew pani woli, prawda? Tak
jest dobrze. Niech pan zgasi tamtÄ… lampÄ™, panie Poirot. A teraz niech pani po prostu
zaśnie, lady Astwell.
Zmienił trochę jej pozycję.
135
- Robi się pózno. Jest pani senna - bardzo senna. Powieki są ciężkie,
zamykają się... zamykają... zamykają. Niedługo pani zaśnie...
Jego głos szemrał, cichy, łagodny, monotonny. Wkrótce nachylił się i
podniósł prawą powiekę lady Astwell. Potem odwrócił się do Poirota i skinął z
satysfakcjÄ….
- W porządku - powiedział cicho. - Mam kontynuować?
- Bardzo proszÄ™.
Doktor odezwał się ostro i rozkazująco.
- Lady Astwell, śpi pani, ale słyszy mnie pani i może odpowiadać na
pytania.
Nieruchoma postać na sofie odpowiedziała bez poruszenia powieką:
- Słyszę pana. Mogę odpowiadać na pytania.
- Lady Astwell, chcę, żeby wróciła pani do tego wieczoru, kiedy został
zamordowany pani mąż. Pamięta pani ten wieczór?
- Tak.
- Siedzi pani przy obiedzie, za stołem. Proszę opisać, co pani widzi i czuje.
Leżąca postać poruszyła się odrobinę niespokojnie.
- Mam wielkie zmartwienie. NiepokojÄ™ siÄ™ o Lily.
- Wiemy o tym; proszę powiedzieć, co pani widzi.
- Victor wyjada wszystkie solone migdały; jest łapczywy. Jutro powiem
Parsonsowi, żeby nie kładł ich po tej stronie stołu.
- Dalej, lady Astwell.
- Reuben jest dziś wieczór w złym humorze. Nie przypuszczam, żeby to miało
coś wspólnego z Lily. To coś związanego z interesami. Victor patrzy na niego
dziwnie.
- Niech pani opowie o panu Trefusisie, lady Astwell.
- Lewy mankiet jego koszuli jest wystrzępiony. Używa dużo pomady do
włosów. Chciałabym, żeby mężczyzni nie robili tego, to niszczy pokrowce w salonie.
Cazalet spojrzał na Poirota, który poruszył głową.
- Jest po obiedzie, lady Astwell, pije pani kawę. Proszę opisać tę scenę.
- Kawa jest dziś dobra. Bywa różnie. Kucharka jest bardzo niesolidna, jeśli
chodzi o kawę. Lily wciąż wygląda przez okno, nie wiem dlaczego. Teraz Reuben
136
wchodzi do pokoju; ma dzisiaj jeden ze swoich najgorszych nastrojów i wybucha [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl