[ Pobierz całość w formacie PDF ]

po twojej rodzinie tylko oczy - zwróciła się do Noaha.
Pokiwał głową.
- To pewnie dlatego, że Robert ma na tym zdjęciu siedem lat - powiedział.
- Pamiętasz go? Był w szpitalu.
Tess pokręciła przecząco głową. Miała wtedy zbyt wiele rzeczy do
zrobienia, żeby jeszcze przyglądać się gościom.
- Nic nie szkodzi - dorzucił jeszcze Noah. - Przecież jutro się spotkacie.
To było coś nowego. Tess spojrzała ze zdziwieniem na Noaha, a potem na
córkę. Susannah miała taką minę, jakby brała udział w tym spisku.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - spytała chłodno.
- Mamo, mamo! Wujek zaprosił mnie do siebie! Będę mogła poznać
moich stryjecznych braci! - Susannah nie mogła powstrzymać entuzjazmu.
Noah zamknął album i pokiwał głową.
- Tak, jesteśmy zaproszeni do Roberta - potwierdził. - Wiem, że jutro i
pojutrze masz wolne.
- Mam nocny dyżur drugiego dnia świat - przypomniała mu.
- Do tego czasu na pewno wrócimy.
Tess wahała się jeszcze przez chwilę, przenosząc wzrok z
rozentuzjazmowanej córki na skupionego Noaha.
- 113 -
S
R
- Dobrze - powiedziała w końcu. - Możemy jechać.
Noah miał problemy z utrzymaniem całej sprawy w sekrecie. Co jakiś
czas docierało do niego, jakie będą konsekwencje jego decyzji, ale wcale się
tym nie martwił. Czuł tylko, że za chwilę obrączka, którą skrywał, wypali mu
dziurÄ™ w kieszeni.
Wolał jednak zaczekać na odpowiedni moment.
Wszystko wymagało przecież właściwego czasu.
Po krótkiej rozmowie z Susannah przeszedł do kuchni, gdzie Tess
przygotowywała kolację. Nie odwróciła się, kiedy się tam pojawił, więc
pocałował ją delikatnie w szyję.
- Co robisz?! - Odskoczyła od niego gwałtownie i spojrzała z niepokojem
w stronÄ™ drzwi.
- Uciekłaś ode mnie wcześnie rano. Nie mieliśmy nawet okazji
porozmawiać.
Jej policzki nabiegły krwią.
- Ciszej, bo Sus usłyszy - szepnęła
Być może już usłyszała, bo właśnie wkroczyła do kuchni z tajemniczą
minÄ….
- Jestem strasznie głodna, a ty? - zwróciła się do ojca. Noah obrzucił
wzrokiem ciało Tess ukryte pod kuchennym fartuszkiem.
- Ja też - powiedział, cmoknąwszy ustami na sposób Libby. - Nawet nie
wiesz, jak bardzo.
Tess Pokraśniała jeszcze mocniej. Przez chwilę patrzyła na córkę i Noaha,
jakby spiskowali przeciwko niej, a potem kazała im umyć ręce.
- Kolacja za chwilę - poinformowała.
Był to uroczysty przedświąteczny posiłek, który zjedli przy świecach.
Następnie udali się we trójkę do pobliskiego kościoła.
- 114 -
S
R
Noah pamiętał, że Tess zabierała go tam osiem lat temu. Tym razem było
jednak trochę inaczej. Po pierwsze, bardziej uroczyście, a po drugie,
towarzyszyła im uradowana Susannah.
Nabożeństwo się jeszcze nie zaczęło. Stanęli we trójkę w przedsionku i
Susannah spojrzała pytająco na rodziców.
- Gdzie będziecie? - spytała.
- Tutaj, w tylnych ławkach - odparła Tess, a dziewczynka skinęła głową i
ruszyła w stronę chóru.
Noah spojrzał na Tess pytająco.
- Dzisiaj zaczyna śpiewać kolędy chór dziewczynek - wyjaśniła. - Potem
przyjdzie kolej na mnie. Sus zwykle siedzi wtedy z przodu, gdzie jest miejsce
dla dzieci bez rodziców, ale dzisiaj...
Skinął głową na znak, że rozumie, o co jej chodzi. Już mieli przejść w
kierunku ławki, kiedy obok Tess pojawiła się starsza dama w filtrze.
- O, Tess! Dobrze, że jesteś! Musimy złożyć życzenia pastorowi i jego
żonie.
Tess spojrzała w stronę chóru, a potem przeniosła wzrok na Noaha.
- Możesz iść - powiedział. - Zaczekam na małą.
Zajął miejsce w ławce. Po chwili usłyszał łagodne dziecięce głosiki. Tak
właśnie wyobrażał sobie brzmienie anielskiego chóru. Kolana same mu się
ugięły i uklęknął.
Pomyślał, że w tym roku szczególnie ma za co podziękować Bogu.
Do domu wrócili po ósmej i Susannah bez oporów zgodziła się zaraz
pójść spać.
- Im szybciej zasnę, tym szybciej będą święta - powiedziała.
Umyła się więc, włożyła piżamę i zeszła na dół, żeby powiedzieć
dobranoc Noahowi.
- Bardzo się cieszę, że jutro pojedziemy do wujka Roberta i wujka Luke'a.
Dostałam już wszystko, o co prosiłam, więc wcale bym się nie zdziwiła, gdyby
- 115 -
S
R
nie było już dla mnie więcej prezentów - stwierdziła bez żalu. Noah pokręcił
głową.
- Zaczekaj do jutra rana - rzucił z tajemniczym uśmiechem.
- Sus, choć tu szybko! - dobiegł z góry głos Tess. - Nie powinnaś chodzić
w samej piżamie, bo zmarzniesz.
Dziewczynka pocałowała tatę na dobranoc, a następnie pobiegła do
swojego pokoju. Noah wyjrzał przez okno. Wszędzie było biało i świątecznie.
Wszyscy tego wieczoru zapalili światełka na choinkach i na zewnątrz domów.
Laramie wspaniale przystroiło się na święta.
Noah odczekał kwadrans, a następnie wszedł na górę. Rowerek stał za
zasłonką, ponieważ nigdzie indziej nie dało się go ukryć. Próbował wsadzić go
do szafy i pod łóżko, ale nic z tego nie wyszło. Jeszcze trudniej było go wnieść,
ale po prostu przywiązał do niego sznurek, a następnie zawiesił sobie to
czerwone cacko na plecach. Dzięki temu mógł skorzystać ze swoich kul.
Po chwili usłyszał odgłosy kroków i wychylił się z pokoju.
- Zpi? - zapytał Tess, która zmierzała w stronę schodów. Kiwnęła głową.
- Możesz mi pomóc?
Tess aż westchnęła na widok rowerka.
- Jaki ładny! Sus marzyła o takim. - Spojrzała na niego z wyrzutem. - Nie
trzeba było...
- Daj spokój. Po tych wszystkich latach coś jej się ode mnie należy.
Tess otworzyła usta, chcąc coś powiedzieć, ale w końcu tylko pokiwała
głową.
- Dobrze. Mam go wstawić do pokoju małej? - spytała.
Noah potwierdził i pokuśtykał tam razem z Tess. Jego córka wyglądała
jak aniołek, który tylko na chwilę zstąpił na ziemię. Miał nadzieję, że zechce z
nim jednak zostać na całe życie. A Tess?
Patrzył, jak ustawiała rowerek tak, by Susannah zobaczyła go zaraz po
przebudzeniu.
- 116 -
S
R
Nie, nie wiedział, jak Tess zareaguje, kiedy poprosi ją o rękę. Nie
wiedział...
Wyszli na korytarz i zamknęli cichutko drzwi za sobą.
- Susannah w święta zwykle budzi się wcześniej - poinformowała Tess. -
Nie chciałbyś się już położyć?
Noah pokręcił głową.
- Kupiłem butelkę brandy i wstawiłem ją do kredensu - powiedział. -
Może się napijesz?
- Brandy?
- Przecież to święta! Powinniśmy je jakoś uczcić.
Skinęła głową, ale bez przekonania. Kiedy zeszli na dół, okazało się, że
Tess nie ma odpowiednich kieliszków i musieli skorzystać ze szklaneczek do
whisky. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl