[ Pobierz całość w formacie PDF ]
myślałem... ale nie - dokończył, odwracając twarz, gdy rzucił dyskietkę w kierunku Foristera - nie
chcę żadnych przywilejów.
Forister czuł się tak słabo, jakby weszli już w Osobliwość. Czy to dlatego Blaize tak bardzo
się starał, aby nie rozmawiał z Polyonem? Chciał, aby Polyon pozostał nieprzytomny aż do czasu
przylotu do Centrali. Opowiadał tę niemądrą historię o Polyonie używającym gry SPACED OUT
jako przykrywki do spisku. Jednak co by mu to dało, gdyby Polyon nie mógł mówić przez dwa
tygodnie, kiedy jego przestępstwa - jakiekolwiek by były - i tak wyszłyby na jaw w czasie procesu?
- Po prostu wez to. Przesłuchaj raz. Pózniej zabezpiecz lub skasuj, jeśli chcesz - powiedział
Polyon. - Nie dbam o to. Chciałem po prostu pokazać to komuś uczciwemu i honorowemu.
Jego głos lekko się załamał na ostatnim słowie i Forister pomyślał, że w kącikach oczu
połyskiwała mu wilgoć.
- Bóg wie, że nie mogę tego zatrzymać dla siebie. Ty to wez. Będziesz wiedział, co zrobić z
tymi informacjami.
- Co to jest?
Polyon potrząsnął głową.
- Nie mogę ci powiedzieć. Idz i przesłuchaj to w samotności. Po prostu wrzuć to do
obojętnie jakiego czytnika i przysłuchaj się informacjom. Decyzję, co powinieneś z tym zrobić,
zostawiam tobie. I nie chcę z tego żadnych korzyści, rozumiesz? Powiesz, że masz to od kogoś
innego lub nie mów, skąd to masz, albo też zniszcz to. Rób, co chcesz; w każdym razie ja zdejmuję
ten ciężar z mojego sumienia.
Rzucił się z powrotem na koję i ukrył głowę w ramionach. Wówczas zabrzmiał srebrzysty
dzwięk pierwszego ostrzeżenia.
- Pięć minut do Osobliwości - ogłosiła Nancia. - Wszyscy pasażerowie mają położyć się lub
usiąść i zapiąć pasy bezwładnościowe. Tabletki na chorobę wywołaną przebywaniem w
Osobliwości są dostępne w każdej kabinie. Jeśli sądzicie, że może to na was zle wpłynąć, proszę
pobrać je teraz. Pięć minut do Osobliwości.
Polyon ułożył się, nie patrząc w górę, złapał swoje pasy i zapiął wokół siebie.
- Osobliwość nie przyprawia mnie o nudności - rzekł gorzko. - Ale to, co jest na tej
minidyskietce - tak.
Forister opuścił kabinę, zaciskając w dłoni roziskrzoną, czarną minidyskietkę; fasetowa
obudowa wrzynała mu się w dłoń, a w głowie wirowało pełno wątpliwości.
- Cóż za wspaniały występ aktorski - skomentowała Nancia z cichym śmiechem.
- Sądzisz, że Polyon kłamał?
- Jestem tego pewna - stwierdziła. - Znasz Polyona i znasz Blaize'a. Czy to w ogóle jest
możliwe, żeby zbrodnie popełnione przez Blaize'a tak bardzo oburzały Polyona?
- Ja... nie wiem - westchnÄ…Å‚ Forister.
Usiadł na fotelu pilota i wpatrywał się niewidzącym wzrokiem w konsoletę. Micaya
Questar-Benn taktownie udawała, że poleruje błyszczącą klamrę na pasku od kombinezonu.
- Aż do tej chwili mógłbym powiedzieć... ale teraz jestem stronniczy.
- No cóż, ja nie - odparła Nancia zdecydowanie. - Nie wiem, co zamierza Polyon, ale
cokolwiek to jest, nie wierzę ani jednemu jego słowu.
Forister zaśmiał się słabo.
- Ty też jesteś stronnicza, moja droga Nancio. -Wpatrywał się w mieniącą się powierzchnię
dyskietki, w wypolerowane, przezroczyste fasety, które nic nie mówiły, i głęboko westchnął. -
Przypuszczam, że będzie lepiej, jeśli dowiem się, co to jest.
- Czy to nie może poczekać, aż przejdziemy przez Osobliwość? - spytała zbyt pózno Nancia.
Forister wrzucił dysk do szczeliny czytnika.
Z umysłem w wirze transformacji Nancia automatycznie wchłonęła zawartość czytnika do
pamięci. Było tam coś dziwnego, nie jak normalne słowa, ale jak stukanie gdzieś na obrzeżach
pamięci lub jak niewłaściwie ustawione połączenie synaptyczne...
Leciała spiralą w dół ku Osobliwości, balansując i znajdując drogę wśród wciąż
zmieniających się równań, które określały zapadające się ściany wiru.
Coś było nie tak. Wyczuła to wcześniej, jeszcze zanim straciła panowanie nad
matematycznymi przekształceniami. Nigdy przedtem nie doświadczyła takiego rozwarstwienia. Co
się działo? Dzwięki tak słabe, jak rozkładające się rośliny szeptały i wślizgiwały się do jej uszu.
Kolory wybiegające daleko poza ludzką percepcję napadały, drażniły ją, wywoływały w niej
dreszcze jak przy drapaniu paznokciami po tablicy. Sole i płyny zawarte w jej skurczonym, ludzkim
ciele wirowały opętańczo. Natychmiast włączyły się tuziny systemów alarmowych: Przeciążenie!
Przeciążenie! Przeciążenie!
Nie mogła wyprowadzić ścieżki. Przestrzenie wokół niej rozwarstwiały się i odpadały w
nieskończoność różnych odkształceń, rozszerzając się na każdej ścieżce w światła i chaos, który
mógł rezerwacją na kawałki. Kooprocesory matematyczne wzmocnione hiperchipami wydawały
bełkot. Jej fale mózgowe były rozciągnięte na siatce wielowarstwowej matrycy. %7ładne
przekształcenia komputerowe równań nie zgadzały się z poprzednimi rezultatami i każdy kierunek
niósł ze sobą niebezpieczeństwo.
Nancia natychmiast odcięła wszystkie zródła przetwarzania. Powiększające się kolory i
paskudne dzwięki ustały. Zawisła w czerni, odmawiając sobie dopływu doznań do sensorów,
zatrzymana na samym progu Osobliwości, gdzie przecinały się rozwarstwiające się podprzestrzenie,
bez możliwości ruchu ani w przód, ani w tył.
ROZDZIAA XVII
Polyon, czekając na jakiś znak, że Forister połknął haczyk, przemierzał wąską przestrzeń
kabiny. Zbyt się niecierpliwił, by zapiąć się w pasy przed wejściem w Osobliwość. Nagle powietrze
zadrgało i zgęstniało wokół niego.
Otworzył usta, aby przekląć swojego pecha. Statek wszedł w Osobliwość, zanim ten
tęgogłowy mięśniowiec zdołał dotrzeć do szczeliny czytnika.
Powietrze przybrało kształt szklanych fal, a pózniej stało się zbyt rzadkie, aby można było
oddychać. Zciany kabiny i sprzęty odpłynęły w dal, potem pływały wolno wokół niego jak
olbrzymie, grozne kształty. Przekleństwa Polyona zamieniły się w kosmiczne wycie, by na koniec
przejść w jednostajny pisk.
Przeklęta Osobliwość. Nie było żadnej szansy, żeby Forister wrzucił teraz dyskietkę do
czytnika, pewnie siedzi pozapinany w fotelu jak grzeczny, mały pilot. W tym czasie wszystkie
czytniki statku są na pewno zamknięte - a nawet jeśli Forister jakimś cudem nakłonił Nancię, by
przyjęła dysk, to i tak nie będzie mógł wejść do sieci, póki nie zakończą się przekształcenia i nie
wrócą do normalnej przestrzeni. Nie, będzie musiał poczekać aż do transformacji podprzestrzeni,
aby włączyć Ostateczną Fazę. Ale to przekształcenie wyniesie statek do centralnej podprzestrzeni.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]