[ Pobierz całość w formacie PDF ]

głowie, a całości dopełniał naszyjnik z pereł.
- Pięknie wyglądasz - powiedział Kit, kiedy zobaczył
ją już ubraną. - Wszyscy na dworze będą mi zazdrościć
takiej żony.
Anne Marie nie miała na co narzekać. Kit traktował ją
z caÅ‚ym należnym szacunkiem i skÅ‚amaÅ‚aby, gdyby po­
wiedziała, że nie czerpie przyjemności ze spędzanych
z nim nocy. Poza tym był bardzo hojny - obsypywał ją
prezentami i był na tyle troskliwy, że sprowadził z Drod-
ney jej ukochanÄ… GwiazdkÄ™. Co prawda, czasami wpa­
dał w złość, ale nie trwało to zbyt długo. Gdyby ktoś
jednak spytał, czy jest szczęśliwa, Anne Marie miałaby
problemy z odpowiedzią. Mogła raczej przyznać, że jest
180
zadowolona ze swego życia. Zaczęła godzić się z tym, że
nie może spodziewać się niczego więcej.
- Pochlebiasz mi - powiedziała. - Jestem pewna, że
będzie tam wiele piękniejszych dam.
- Nigdy nie byÅ‚aÅ› na dworze królewskim - uciÄ…Å‚ szorst­
ko. - Zostaw więc mnie ocenę. Czy jesteś gotowa?
- Tak - odparła i dodała: - Bardzo boję się lego, co
powie mi królowa.
- Być może w ogóle siÄ™ do ciebie nie odezwie. Czasa­
mi królowa nie zwraca uwagi na tych, którzy nie sÄ… by­
walcami salonów. Zachowuj się naturalnie i odpowiadaj
krótko, jeśli cię o coś zapyta - poradził. - Poza tym nie
oddalaj siÄ™ ode mnie zbyt daleko. Pewnie bÄ™dÄ… ciÄ™ pro­
sić do tańca i możesz przyjąć zaproszenie, ale tylko jeśli
ja wcześniej wyrażę zgodę. Będą tam też tacy, którym
nie ufam.
- Wolałabym tańczyć tylko z tobą, Kit.
- Mam na dworze przyjaciół, którzy bÄ™dÄ… ciÄ™ trakto­
wać z należnym szacunkiem, kochanie. Masz mojÄ… zgo­
dę, by zatańczyć z Drakiem, Frobisherem, Hawkinsem
i innymi z tego grona, jeśli tylko przyjdą na bal. Nawet
przy nich jednak bardzo uważaj. Jesteś jeszcze niewinna
i nie wiesz, co może ci grozić.
Kiedy dojechali do pałacu, Anne Marie była bardzo
zdenerwowana. Okazało się jednak, że niepotrzebnie się
bała, gdyż towarzysze męża przyjęli ją bardzo życzliwie.
Chociaż nie poznała tego wieczoru sir Francisa Drake'a
ani innych słynnych dowódców, to jednak przyjaciele
Kita byli naprawdę mili. A zwłaszcza sir Tobias Frens-
haw, który z miejsca oskarżyÅ‚ sir Christophera, że trzy­
ma tak piękną młodą damę wyłącznie dla siebie, a potem
181
taÅ„czyÅ‚ z niÄ… i rozmawiaÅ‚, ale jego zachowanie nie pozo­
stawiało nic do życzenia.
Kit miał rację, twierdząc, że królowa może w ogóle
z niÄ… nie rozmawiać. Co prawda, przeszÅ‚a obok ze swo­
imi ulubionymi dwórkami, ale jej wzrok przesunął się
obojętnie po Anne Marie, która poczuła ulgę. Wcale nie
chciaÅ‚a rozmawiać z królowÄ…. WolaÅ‚a wtopić siÄ™ w balo­
wy tÅ‚um i niczym siÄ™ nie wyróżniać. KrÄ™powaÅ‚o jÄ… na­
wet to, że niektórzy mężczyzni przyglÄ…dali jej siÄ™ bar­
dziej uważnie niż powinni. Gdyby to od niej zależało,
bywałaby na dworze tak rzadko, jak to tylko możliwe.
Chociaż przedstawienie, które pokazano na koniec balu,
bardzo jej się podobało.
Najważniejsze jednak, że Kit był z niej zadowolony,
co oznajmił zaraz po powrocie do domu.
- Doskonale ci poszło, kochanie - powiedział, kiedy
sÅ‚użba pomogÅ‚a im siÄ™ rozebrać, a nastÄ™pnie zostawi­
Å‚a samych. - ZachowywaÅ‚aÅ› siÄ™ skromnie i odpowied­
nio do sytuacji, chociaż wiem, że spodobałaś się wielu
dżentelmenom.
- Cieszę się, chociaż nie wiem, czemu niektórzy tak
na mnie patrzyli.
Kit rozłożył ręce.
- Tego, niestety, nie możemy im zabronić.
Anne Marie westchnęła.
- Za to królowa wcale nie zwróciła na mnie uwagi.
Mąż zaśmiał się i wziął ją za rękę.
" - Zapewniam, że obejrzała cię dokładnie. Natomiast
zdecyduje siÄ™ na rozmowÄ™ z tobÄ… wtedy, kiedy uzna za
stosowne. BÄ™dzie to prawdopodobnie oznaczać jej ak­
ceptacjÄ™.
182
- Wystarczy mi, że ty mnie akceptujesz.
Kit przyciÄ…gnÄ…Å‚ do siebie Anne Marie.
- Nie mógłbym już bardziej.
Czuła, że jest podniecony. Pochylił się i pocałował ją
mocno, a potem wziął na ręce i zaniósł do łoża.
Nie opieraÅ‚a siÄ™, kiedy zaczÄ…Å‚ pieÅ›cić i caÅ‚ować jej cia­
ło. Ostatnio brakowało jej bliskości męża. Po chwili już
w niej byÅ‚ i kochaÅ‚ siÄ™ z niÄ… szybko i zaborczo. Odnio­
sła wrażenie, że chodziło mu o to, by zaznaczyć, iż do
niego należy. DomyÅ›liÅ‚a siÄ™, że chociaż cieszyÅ‚ siÄ™, wi­
dząc, jak przyjemnie spędza czas w towarzystwie jego
przyjaciół, to jednocześnie był o nią zazdrosny. Pragnął,
by staÅ‚o siÄ™ jasne, że jest jedynym mężczyznÄ… w jej ży­
ciu. Anne Marie wydała okrzyk rozkoszy i wygięła ciało
w Å‚uk, pragnÄ…c poczuć go jak najmocniej, a potem opad­
Å‚a na poÅ›ciel. CzuÅ‚a siÄ™ tak wspaniale, że omal nie wy­
znała mu ze łzami, że go kocha, ale na szczęście w porę
się powstrzymała.
- Kit, chciałam... - szepnęła i urwała.
SpojrzaÅ‚ na niÄ… z uÅ›miechem. PrzepeÅ‚niony byÅ‚ uczu­
ciem i, chcąc przekazać jej choćby część swojej czułości,
przytulił ją, a ona poczuła, że ma twarz mokrą od łez.
Kit odsunął się trochę, by spojrzeć jej w oczy.
- Co się stało? Czyżby zabolało?
Anne Marie potrząsnęła głową.
- Nie. Płaczę, bo jestem szczęśliwa.
Uśmiechnął się i pocałował delikatnie jej czoło. Być
może żona kochaÅ‚a go trochÄ™ wbrew samej sobie. Mo­
że staraÅ‚a siÄ™ walczyć z tym uczuciem. CzuÅ‚, że odsÅ‚oni­
Å‚a siÄ™ przed nim teraz bardziej niż kiedykolwiek, i wie­
dział, iż nareszcie ma szansę zdobyć jej serce. Musi tylko
183
uważać, żeby nie przesadzić, a już niedługo ta wspaniała
młoda kobieta stanie się jego kochającą żoną.
- Teraz zaśnij - szepnął jej do ucha.
- A nie pójdziesz sobie?
- Czy wolałabyś, żebym został?
- Tak, oczywiście - odparła. - Nie lubie się budzić bez
ciebie.
Tylko tyle mogła mu w tej chwili powiedzieć, chociaż
jej serce rwało się, by wyznać całą prawdę. Jednak Kit
i tak zrozumiał, że jest to wiele.
- ZostanÄ™ do rana - zapewniÅ‚ jÄ…. - Możesz spać spo­
kojnie.
Królowa posłała po sir Christophera i jego małżonkę
już nastÄ™pnego popoÅ‚udnia. UÅ›miechnęła siÄ™ do nich Å‚a­
skawie, kiedy oboje złożyli jej głęboki ukłon. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl