[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mnóstwem innych śniadaniowych pyszności, na których widok do
ust napłynęła jej ślinka, a w żołądku zaburczało. Położyła dłonie
na brzuchu, żeby stłumić dzwięk, i podeszła do lady. Postanowiła,
że przekąsi coś szybko, a potem pójdzie obudzić swoją śpiącą
królewnę.
Dwadzieścia minut pózniej siedziała przy stole, najedzona po
uszy. Nałożyła sobie całą furę jedzenia i jakimś cudem zdołała
wszystko zmieść z talerza  jajka, bekon, kiełbaski, placki
ziemniaczane i największego gofra, jakiego widziała w życiu 
którego zresztą, bardzo z siebie dumna, zrobiła sama w wielkiej,
żeliwnej gofrownicy.
Spuściła wzrok na pełen brzuch i nakryła go dłońmi.
 Jasna cholera, czuję się jak ciężarna krowa.  Wyrwał jej
się cichy okrzyk. Dziecko, pomyślała nieprzytomnie. Mogę być w
ciąży.  Z dzieckiem Irola  dodała cicho; kąciki jej ust podniosły
się w uśmiechu. Nigdy wcześniej nie myślała o dzieciach. Nigdy
nie chciała ich mieć, nie chciała sprowadzać ich na ten świat, do
tego życia. Dzieci powinny mieć bezpieczny dom i rodziców,
którzy by je kochali. Wiedziała, że kochałaby swoje dzieci
bezwarunkowo i zrobiłaby wszystko, żeby zapewnić im
bezpieczeństwo, ale nigdy nie marzyła nawet o tym, że znajdzie
kogoś, kto chciałby tego samego.
Wiedziała jednak, że na Irola mogłaby liczyć, bez dwóch
zdań. Kochałby swoje dzieci i bronił ich jak lew.
Wstała z zamiarem powrotu do pokoju i mężczyzny, z
którym chciała być już na zawsze. Postanowiła, że zaniesie mu
śniadanie na tacy i pozwoli zjeść, zanim rzuci się, aby pożreć jego
seksowne, nagie ciało. Może nawet schowa mu prezerwatywy? Im
dłużej o tym myślała, tym bardziej przekonywała się do pomysłu
urodzenia mu dziecka.
Z chytrym uśmieszkiem podeszła do bufetu z sokami i nalała
dla niego dużą porcję soku żurawinowego. Zawsze krzywiła się na
sam jego zapach, bo wiedziała, jaki jest cierpki, ale teraz na myśl o
tym, jak smakowałby na jego ustach, pociekła jej ślinka. Pyszny
żuraw-Irol, mniam!
 Pomogę  zaoferował się ktoś  żeby pani nie wylała.
 Och, dziękuję, poradzę sobie. Mam&  Cholera!
Pomocnym dżentelmenem, który wziął od niej szklankę,
okazał się nie kto inny, jak uśmiechnięty drapieżnie Vinnie. Upił
łyk i się skrzywił.
 Osobiście wolę jabłkowy.
Na co czekasz, Katherine, na pieprzone zaproszenie?!,
krzyczało w niej wszystko. Zabieraj się stąd, do licha, ale już! Już,
teraz, Już!
Posłuchała wreszcie; odwróciła się na pięcie& i wpadła na
blokującego jej drogę ucieczki Sully ego. Uśmiechał się do niej
paskudnie i odchylił lekko połę marynarki  na tyle, żeby
zobaczyła pod nią kaburę z bronią. W ustach jej zaschło; miała
wrażenie, że pokój zaczyna wokół niej wirować.
 Chodzmy, moja droga, przejdzmy się  zaproponował
Sully, wskazując podbródkiem windy.
 I niech ci nawet nie przejdzie przez myśl, że moglibyśmy
spróbować zabić twojego chłoptasia.  Vinnie złapał ją za ramię i
zaczął brutalnie ciągnąć przez korytarz. Wiedziała, że jego palce
na pewno zostawią na jej skórze siniaki.  Zacznij się szamotać, a
zmienimy zdanie i znikniemy stÄ…d z tobÄ…, nie zawracajÄ…c mu nawet
głowy.
O mój Boże, mój Boże, co teraz? Kat zbeształa się w myśli.
Jeśli miała znalezć sposób, aby z tego wszystkiego wybrnąć,
musiała zachować spokój i myśleć jasno.
Drzwi windy otworzyły się i weszli do środka.
Gdy się zamykały, Sully wyjął kartę i wcisnął guzik piętra
apartamentów.
 Usunęłam nadajnik.
Sully zerknął na jej zabandażowane przedramię.
 Tak, domyśliliśmy się. Muszę przyznać, że masz jaja,
kobieto. Vinnie mdleje na widok byle draśnięcia.
 Hej, Sul, odpierdol się, co? Mówiłem ci, że tamtego dnia
miałem niski cukier.
Kat zignorowała podśmiechujki Sully ego i podjęła:
 Jak nas w takim razie znalezliście?
Mężczyzni przestali się przekomarzać i spoważnieli. Sully
sprawiał wrażenie obrażonego.
 Nie jesteśmy byle zbirami, księżniczko. Gdy znalezliśmy
twój samochód porzucony na bagnach, zaczęliśmy namierzać jego
motocykl i samochód jego kumpla. A jako że Sicoli ma znajomości
w policji we wszystkich południowych stanach, nie minęło długo,
nim trafiliśmy na wasz trop.
Psiakrew, zaklęła w myśli. Trzeba było jechać całą noc. Nie
zatrzymywać się, dopóki nie dotrą do Meksyku, i nie oglądać się
za siebie. Zdawała sobie jednak sprawę, że sama ucieczka nie
gwarantowałby, że Sicoli przestanie jej szukać. Nie wiedziała o
nim zbyt wiele, poza tym że był niebezpieczny i niezwykle dumny.
Nigdy nie przestałby jej szukać. Miał na poszukiwania fundusze, a
teraz nie chodziło tylko o zasadę  to była sprawa osobista. Im
dłużej mu się wymykała, tym bardziej ośmieszała go w oczach
innych.
W końcu dotarło do niej, że to się nigdy nie skończy. Nie,
dopóki Sicoli nie uzna, że dług został spłacony w całości. To nie
był problem Irola. To nigdy nie był jego problem. A mimo to
pozwoliła, żeby wkroczył w sam środek jej bałaganu& za co
wkrótce mógł zapłacić własnym życiem. Nie powinna była do tego
dopuścić. Nie mogła na to pozwolić.
Zanim się spostrzegła, winda dowiozła ich na poziom
apartamentów i szła już w stronę swojego pokoju. Dziwne, jak
czasami wszystko szybko się zmienia, pomyślała nieprzytomnie.
Jeszcze kilka minut temu nie mogła się doczekać, aż tu wróci. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl