[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dobrocią. Takie postępowanie zdobyło jej sympatię wśród pokojówek i lokajów.
Byłaby zdziwiona, gdyby mogła usłyszeć, co mówili o niej państwo Jensen w
zaciszu swojego saloniku. Pan Jensen uważał, że taka kobieta jak panna Horne
jest stworzona do lepszego życia, i twierdził, że wcale się nie zdziwi, jeśli
pewnego dnia wyjdzie ona bardzo dobrze za mąż.
Marianne przeszła przez idealnie sprzątniętą kuchnię i stanęła pod
drzwiami prowadzącymi do piwnicy, w której trzymano wino. Klucz do drzwi
wisiał na haczyku obok framugi. Widziała, jak kiedyś pan Jensen szedł po wino,
po które wysłała go ciotka. Przyszedł wtedy do Marianne, by się upewnić, że
wziął dobrą butelkę, a ona przy okazji dowiedziała się, iż piwnice są zamykane
na klucz.
- Klucz wisi przy drzwiach, żeby można było wejść do piwnicy, kiedy
mnie nie ma w pobliżu. Jednak każdy, kto tam wjedzie bez pozwolenia, zostanie
surowo ukarany - podkreślił pan Jensen.
Marianne odpowiedziała mu wtedy, że wierzy w to, iż cała służba jest
godna zaufania, i spostrzegła, że tą odpowiedzią sprawiła mu przyjemność.
- 121 -
S
R
Znalazła klucz, otworzyła drzwi, po czym zamknęła je za sobą. Schowała
klucz do kieszeni i oparła rękę na drewnianej poręczy przymocowanej do jednej
ze ścian.
Schodziła powoli, unosząc suknię, by nie nadepnąć na materiał i nie spaść
ze stromych stopni. Na dole zobaczyła stół i stojącą na nim grubą świecę.
Zapaliła ją, a swoją zgasiła i zostawiła na stole. Kto wie, czy nie będzie jej póz-
niej potrzebowała. Przecież nie wiadomo, jak długo zabawi w piwnicy.
Duża świeca dawała więcej światła, dzięki czemu Marianne dostrzegła
rzędy wysokich, mocno zakurzonych stojaków zapełnionych butelkami z
winem. Piwnica okazała się mniejsza, niż oczekiwała, i na pierwszy rzut oka
wydawało się, że nie ma gdzie ukryć tajemnego przejścia.
Uznała, że ewentualnie jedynie za stojakami na wino. Właśnie miała tam
podejść, kiedy nagle do jej uszu dotarł dziwny odgłos.
Coś podobnego usłyszała tamtej nocy, kiedy na korytarzu spotkała
Hambletona. Natychmiast zdmuchnęła świecę i ukryła się za jednym ze
stojaków. Stała przestraszona. Po chwili odgłos się powtórzył, a potem rozległ
zgrzyt. Dzwięki dochodziły z głębi piwnicy. Zatem słusznie podejrzewałam, że
tam znajduje się ukryte wejście do tunelu, pomyślała Marianne.
Ciężki drewniany stojak musiał się trochę przechylić i jedna butelka
spadła, roztrzaskując się o kamienną podłogę. Marianne usłyszała stłumione
przekleństwo i rozpoznała głos.
- Do diabła! Mam nadzieję, że ta dumna dziwka nic nie usłyszała. Jeśli
zejdzie sprawdzić, co to było, będziemy mieli kłopoty - rzekł zirytowanym
tonem Hambleton doskonale widoczny w świetle świecy, którą trzymał w ręku.
- Miałeś się nią zająć - wytknął mu jego towarzysz. - Trzeba , ją było
zwabić na klif i zepchnąć. Towar będzie bezpieczny, ale co z nim? Nie spodoba
mu się, że ma siedzieć w piwnicy.
- Sprawy się skomplikowały. Spróbuję znalezć inne pomieszczenie, a na
razie piwnica musi mu wystarczyć. Lepsze to niż grota. Tu bezpiecznie
- 122 -
S
R
przeczeka, aż się ściemni. Dopilnuję, żeby miał coś do jedzenia, a wina mu nie
zabraknie.
- A jeśli ktoś zejdzie i go tu znajdzie?
- Mam klucz. Zostawię go w zamku, wtedy z tamtej strony nie będzie tak
łatwo wejść. Zanim otworzą drzwi, Raoul zdąży się schować. To wszystko, co
na razie mogę mu zaproponować. Jeśli mu się nie spodoba, niech sam sobie
czegoś poszuka! - Hambleton był wyraznie zniecierpliwiony.
- Nie będzie zadowolony, kiedy to usłyszy. Wziąłeś jego złoto, tak samo
jak my wszyscy. On płaci i w zamian oczekuje lojalności. Zrób to, po co tu
przyszedłeś, i wracajmy. Gdyby ktoś z domowników podniósł teraz alarm, nasz
plan spali na panewce.
- Mamy pecha z powodu tego cholernego przypływu. Jeśli nie chcą rozbić
się o skały, muszą podejść do brzegu o szóstej rano - powiedział Hambleton.
- Będzie wystarczająco jasno, żeby dostrzec, czy wszystko jest w
porządku. Ja też uważam, że to ryzyko, ale takie były rozkazy. Zabierajmy się
stÄ…d.
- Poczekaj, włożę klucz do zamka - Joshua podszedł do schodów.
Marianne wstrzymała oddech. Gdyby ją teraz znalazł... Na szczęście
Hambleton niczego nie zauważył i po chwili usłyszała, jak mężczyzni, sapiąc z
wysiłku, ciągną ciężki stojak z winem, zamykając wejście do tunelu.
- Trzeba to naoliwić...
Rozległo się kliknięcie i stojak z winem znalazł się na miejscu. Poza
stłuczoną butelką nie było śladu, że ktoś tu się dostał. Chcąc zyskać pewność, że
mężczyzni odeszli, Marianne poczekała kilka minut, a następnie powoli i
ostrożnie podeszła do stołu i zapaliła świecę.
Weszła po stromych schodach i otworzyła drzwi, po czym wyjęła klucz z
zamka, weszła do kuchni i ponownie zamknęła drzwi, chowając klucz do
kieszeni. Teraz miała oba klucze do piwnicy, a to oznaczało, że tą drogą nikt nie
dostanie siÄ™ do domu.
- 123 -
S
R
Wracając do swojego pokoju, zastanawiała się, co teraz powinna uczynić.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]