[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zapasach nie miała szansy, więc zamknęła mu usta pocałunkiem. Jego
błazeńskie wygłupy były niczym innym jak wyznaniem miłości. Kochał ją. Jego
oczy przepełnione były lękiem o nią.
W jaki sposób mogła uchronić przed cierpieniem człowieka
pozbawionego instynktu samozachowawczego, nie mówiąc już o rozsądku?
Nagle po kolejnym pocałunku Sam uwolnił się z jej objęć i zawył jak wilk
do księżyca. Poderwał się na nogi, zdarł z siebie ubranie, które musiało parzyć
mu skórę, i wrócił do niej - bezwstydnie, cudownie nagi.
- 79 -
S
R
Westchnęła z ulgą, tonąc na powrót w jego ramionach. Straciła wszelką
niepewność. Zapomniała o swoich lękach, o tym, iż go rozczaruje, że miejsce
jest niezbyt romantyczne, że pora nie ta... Poddała się. Była rozpaczliwie
wdzięczna za to, co czuła, i chciała, żeby Sam o tym wiedział.
Był najcudowniejszym kochankiem. Kiedy nogami oplotła jego biodra i
zaczęła poruszać się delikatnie, a potem coraz bardziej niecierpliwie, Sam opadł
na plecy z jękiem i pociągnął ją na siebie z całej siły. Zaczął pędzić na oślep, w
szalonym tempie, do takiego miejsca w kosmosie, w którym Val, nie kryjąc
swoich lęków, nie wstydząc się własnych uczuć, mogła mieć pewność, że jest
kochana. Bezgranicznie kochana.
- Sam... - szepnęła dużo pózniej, choć nie wiedziała, czy minęło
kilkanaście minut, czy godzina. - Bałam się, że do siebie nie pasujemy...
Fizycznie.
- Ach tak?
- Jesteś za wysoki. A ja za niska. Wspinam się na palce, żebyś mógł mnie
pocałować.
- A nie zauważyłaś przypadkiem, że ten problem znika, gdy znajdujemy
się w pozycji leżącej?
- Nie możemy padać na ziemię do każdego pocałunku.
- Możemy spróbować - mruknął, patrząc, jak usta Val rozchylają się w
uśmiechu.
- Masz całkiem ładny uśmiech, rudzielcu - szepnął ze ściśniętym gardłem,
obrysowujÄ…c palcem kontury jej warg.
- Co jest w nim takiego Å‚adnego?
- Kobieca pewność siebie. Lubię to. - Nagle spoważniał. Nie chciał zrobić
niczego, co by popsuło im nastrój, ale, z drugiej strony, czuł, że zwariuje, jeśli
nie zada jej tego pytania natychmiast. - Wiem, że to cholernie niestosowne... ale
jak to możliwe, że nic nie słyszę o twoich wyrzutach sumienia, nie zarzekasz
się, że nigdy więcej...?
- 80 -
S
R
- A czy to by coś dało, gdybym powiedziała ci teraz, że nigdy więcej nie
pozwolę sobie na żadne szaleństwo?
- Nie.
- Ten wieczór zaczął się od tego, że postanowiłam ostatecznie i
nieodwołalnie rozstać się z tobą. Przysięgłam sobie, że to zrobię, nawet gdybym
musiała położyć cię trupem...
- No i położyłaś mnie.
- %7łarty na bok. - Uśmiechnęła się blado. - Kiedy zobaczyłam cię po raz
pierwszy, pomyślałam, że należysz do bardzo rzadkiego, zanikającego dziś
gatunku przyzwoitych facetów. Ale pomyliłam się. Walcząc ze mną, nie
przebierałeś w środkach. Nie grałeś fair, prawda? Kiedy uważasz, że masz rację,
idziesz po trupach, jak czołg, nie pytając nikogo o zdanie. Tak było ze mną.
Próbowałam różnych sposobów, żeby cię powstrzymać - może poza wynajęciem
zawodowego mordercy. Wszystko na nic.
- Mógłbym się zmienić.
- Nie zmienisz siÄ™.
- Mógłbym spróbować.
- Mógłbyś - zgodziła się - ale to na nic. Cierpisz na nieuleczalną
skłonność do odgrywania roli bohatera. Mnie chyba łatwiej byłoby się zmienić.
Co zresztą postanowiłam zrobić. Trzymając się własnych zasad, nie osiągnęłam
niczego. Klęska za klęską. Od dzisiaj więc przyjmujemy twoje reguły gry.
Zadowolony?
- Nie jestem pewny, co masz na myśli... - powiedział ostrożnie.
- To, że nie będziemy pracować. Ani ty, ani ja. Kocham cię, Shepherd,
zresztą nie muszę ci o tym mówić. Dobrze wiesz, że gdybym cię nie kochała,
nic zdobyłbyś mnie. A więc... wygrałeś. Jestem twoją kochanką, Sam. Chcę
odrobić stracone lata. Korzystać z życia i kochać się z tobą do upadłego. Dopóki
ci siÄ™ nie znudzÄ™.
- 81 -
S
R
Od tylu miesięcy marzył, żeby usłyszeć od niej słowa miłości. Ale
zupełnie inaczej to sobie wyobrażał... Poczuł nieprzyjemny ucisk w żołądku.
- Miałabyś mi się znudzić?
- W końcu sam się przekonasz - powiedziała łagodnie - że zle wybrałeś.
Chciałam oszczędzić ci rozczarowań, uchronić przed popełnieniem błędu. Ale
skoro się nie udało, jedyne, co mogę zrobić, to obiecać, że będę wobec ciebie
absolutnie szczera. Sam, ty nie kochasz mnie... tak naprawdÄ™.
- Cóż za imponująca pewność siebie.
- Uparłeś się, żeby mnie zdobyć, tylko dlatego, że stawiałam ci opór.
Może zdarzyło ci się coś podobnego po raz pierwszy w życiu. Byłeś
przyzwyczajony do zwycięstw bez walki, a tu taki numer! Nie mieściło ci się to
w głowie, a ty lubisz trudne wyzwania. Masz instynkt myśliwego - polowanie na
zająca sprawia ci na pewno większą przyjemność niż zjedzenie pasztetu. Ale ja
już przestałam być dla ciebie wyzwaniem. Zając upolowany. Założę się, że
niedługo sam to zrozumiesz... i przyznasz mi rację... Sam... Sam!
Ułożył ją wygodnie pod sobą, zamykając usta pocałunkiem. Zrozumiał, że
Val zmieniła strategię walki. Wytoczyła nowe działa, ale chodzi jej wciąż o to
samo.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]