[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dobrÄ… matkÄ… dla twoich dzieci. Tym razem nie spapraj wszystkiego.
- Już to zrobiłem. - Alex usiłował zawiązać krawat jedną ręką. -
Debbie i ja właśnie postanowiliśmy się rozstać. Zabieram na kolację
TriciÄ™ Webster.
- Tę blondyneczkę z recepcji? - Ojciec nie wydawał się ani
trochę zmieszany. - Wygląda na bardzo odpowiedzialną. I jest śliczna.
Będzie dobrą żoną. I dobrą matką dla twoich dzieci.
Alex potrząsnął głową ze zniecierpliwieniem. Ojciec
najwyrazniej nie spocznie, dopóki jego syn nie zostanie żonatym
kardiologiem z gromadką dzieci. W tym momencie mógłby
przedstawić mu Freda, a ojciec i tak powiedziałby swoje: Wygląda
na bardzo oddanego. Będzie dobrą żoną. A dzieci możecie
adoptować".
Fred przywiódł mu na myśl Ninę. Ona rzeczywiście byłaby
dobrą żoną. Aadna, ciepła, miła, pod ręką zawsze ma mleko i
ciasteczka...
Ma też świetne ciało.
Alex przestał walczyć z krawatem i przymknął oczy. Wyobraził
ją sobie w kuchni, jak wtedy, gdy śmiała się razem z nim tym swoim
zmysłowym śmiechem. Prawdę mówiąc, to Ninę chciał zabrać na
74
RS
kolację, nie Tricię, ale wiedział, że nie ma o co prosić. Przywykła z
pewnością do starszych mężczyzn, ludzi sukcesu, jak ten jej były mąż,
bogaty prawnik. Przywykła do dużych sum pieniędzy i czarnego
kawioru.
Oczywiście, gdyby był kardiologiem, i on miałby dużo
pieniędzy, a nawet kawior.
- Alex, słuchasz mnie? - wyrwał go z zamyślenia głos ojca.
- Tak - odparł. - Wierz albo nie, ale tak.
Cholera, chyba zaczynał tracić-zmysły. Potrzebny był mu lepszy
powód; żeby zostać kardiologiem, niż chęć umówienia się na randkę.
Nie mógł jednak uwolnić się od myśli o Ninie. Pamiętał, jak siedziała
naprzeciwko niego przy swoim dębowym stole, z podbródkiem
opartym na dłoni, jak się z nim kłóciła i jak się uśmiechała... Pamiętał
jej smukłą szyję, pamiętał, jak wielką miał ochotę, żeby wyciągnąć
rękę i powoli porozpinać guziki jej piżamy...
Cóż, istnieją gorsze powody, dla których zostaje się
kardiologiem.
- Alex?
- Jestem, tato. Pozwól mi jeszcze trochę o tym pomyśleć.
- Byle nie za długo - upomniał go ojciec. - Nie mogę trzymać
tego etatu w nieskończoność.
- Dobrze. - Alex wciąż myślał o nagiej Ninie. - Naprawdę o tym
pomyślę.
Telefon zadzwonił koło dziesiątej, kiedy Nina usiłowała uporać
się z końcowymi stronami nudnego maszynopisu.
75
RS
- Nina? - W głosie Aleksa słychać było zmieszanie. - Mogłabyś
do mnie... przyjść? Potrzebuję pomocy.
- Pomocy? - Nina przełknęła ślinę. Nie powinna się z nim
widywać. Zastanawiała się, czy powiedzieć mu, że jest zajęta, jednak
w jego głosie wyraznie słychać było panikę. Postanowiła zatem być
dobrą sąsiadką i obiecała, że za chwilę będzie.
Pięć minut pózniej siedziała na kanapie Aleksa i usiłowała
uspokoić jego szlochającą przyjaciółkę, drobną blondynkę o
nieprzebranych zasobach łez. Na jej widok Nina poczuła się gruba i
niezgrabna.
- Nino, poznaj proszę Tricię - powiedział Alex, na co blondynka
wybuchnęła jeszcze głośniejszym płaczem.
- Co ty jej zrobiłeś? - zapytała Nina. Starała się nie myśleć o
tym, jak świetnie wygląda Alex w eleganckich spodniach i białej
koszuli, mimo podwiniętych rękawów i rozluznionego krawata.
- Nic nie zrobiłem. Zabrałem na kolację, a potem puściłem film
na wideo. - Kiedy Nina zmrużyła podejrzliwie oczy, wyjaśnił
pośpiesznie: - Młodego Frankensteina". Potem ją pocałowałem. To
wszystko, przysięgam.
Skrzyżował ramiona i Nina od razu przestała myśleć o Tricii.
Miał piękne ręce. I był dla niej za młody.
- On nigdy się ze mną nie ożeni! - wyszlochała Tricia.
- Ożeni? - Nina zatrzepotała powiekami. - Od jak dawna
jesteście razem?
- Zaraz miną trzy godziny - poinformował ją Alex.
76
RS
- To wasza pierwsza randka? - Nina znieruchomiała. - Czegoś tu
nie rozumiem.
- To moja wina - popatrzyła na nią Tricia. Wyglądała jak sto
nieszczęść. - Powiedziałam mu, że chcę iść z nim do łóżka, a teraz on
się ze mną nie ożeni.
Nina uniosła brwi. Usiłowała stłumić w sobie instynktowną
niechęć do Tricii.
- Na twoim miejscu porozmawiałabym z nim o tym...
- Powiedział już, że nie - zaszlochała Tricia. - Powiedział nie"!
Nina poczuła nieuzasadnione zadowolenie. Popatrzyła na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]