[ Pobierz całość w formacie PDF ]
beth. Ręczy, że rzucę na kolana każdego mężczyznę.
Albo na plecy, na głowę, jak tylko zechcesz. Daniel gapił
się na nią, próbując uporządkować myśli. Niestety, krew
z mózgu odpłynęła mu zupełnie gdzie indziej, kiedy Kat
triumfalnie wkroczyła do kuchni No, może nie triumfalnie.
Najwyrazniej nie miała pojęcia, jak działa na mężczyzn.
- Jest... - Struny głosowe odmówiły mu posłuszeń
stwa. - Aadna.
- Aadna? - Kat podeszła do niego i wyrwała mu pa
piery z ręki. - Niech się pan uważnie przyjrzy. To czysta
nieprzyzwoitość.
Bo tak było. Sukienka z dzianiny oblepiała ją niczym
druga skóra. Podkreślała wszystkie zagłębienia i wypu
kłości sylwetki, kończyła się w połowie ud. Daniel
spojrzał Kat w oczy. Rozszerzyła zrenice. Nic dziwnego,
bo na twarzy miał wypisane pożądanie.
RS
Zrobiła zaniepokojoną minę i wyszła.
- Mniejsza z tym.
Ruch jej ud hipnotyzował go. Zerknął na Elizabeth,
która uniosła kciuk.
O co jej chodzi? Kto to wie? Poszedł do swojego
pokoju, by się przygotować.
W godzinę pózniej uczył Kat technik pracy tajniaka.
- Spróbuj go wyciągnąć na zwierzenia. Ale nie po
zwalaj mu na zbyt wiele.
Przesunęła palcami po sukience.
- Czuję się dziwnie. Chad jest przekonany, że on
i ja... no wiesz.
- Na szczęście to działa na naszą korzyść. - Daniel
wręczył jej mały dyktafon. - Nie jestem pewien, jakiego
kalibru jest łajdak, z którym mamy do czynienia, ale my
ślę, że to może ci się przydać. Trzymaj dyktafon w to
rebce. Spróbuj uruchomić, kiedy zacznie paplać o ban
kach. Zapamiętasz?
- Dobrze - odparła niepewnie Kat. - Będziesz w po
bliżu, prawda?
- Tuż przed bankiem. Pojadę za wami, dokądkolwiek
ciÄ™ zabierze.
Elizabeth wstała i skrzyżowała ramiona.
- JadÄ™ z tobÄ….
- W żadnym razie - odezwali się zgodnie Daniel
i Kat.
- Bo pójdę sama. Uczestniczę w tym, dobierałam
ubranie. Nigdy nie wiadomo, kiedy emeryt, może być po
mocny w tej, jak to nazywasz? Aha, zasadzce.
Danie! wiedział, że starsza pani byłaby do tego zdolna.
Na wszelki wypadek lepiej mieć ją na oku.
- Dobrze, ale musisz robić dokładnie to, co ci powiem.
RS
- Tak, złotko. - Elizabeth uśmiechnęła się triumfalnie.
Kat wystawiła we frontowym oknie tabliczkę z napi
sem zamknięte".
- Ile na tym stracisz? - zapytał Daniel.
Wzruszyła ramionami.
- Jeżeli nie odzyskam pieniędzy ze spadku, stracę
o wiele więcej.
Zapadła cisza. Kat trafiła w sedno.
Buster popiskiwał na tylnym siedzeniu samochodu.
Daniel nie miał pojęcia, jak dał się wmanewrować w za
branie psa. Ale kiedy Kat i Elizabeth coś postanowiły,
lepiej było im ustąpić. Jakim cudem jego śledztwo zmie
niło się w cyrk? Jak ma zapewnić im wszystkim bezpie
czeństwo?
Kat otworzyła drzwiczki.
- Spróbuję nakłonić Chada na lokal, do którego nie
trzeba jechać.
Daniel w ostatniej chwili złapał ją za rękę.
- Uważaj. Ten człowiek jest jak ośmiornica.
- Co ty powiesz? Przekonałam się o tym wczoraj
wieczorem - odparła Kat i odwróciła się do Elizabeth.
- Słuchaj się Daniela. Nie wie, co ma z tobą zrobić. Ja
też nie.
Kat powoli ruszyła w stronę banku. Daniel zauważył,
że kilku mężczyzn obejrzało się za nią z zainteresowa
niem. Miał ochotę udusić ich własnoręcznie. Pragnął Kat.
A to przerażało go bardziej niż stawienie czoła całej ban
dzie opryszków.
Odwrócił się w stronę tylnego siedzenia.
- Będziemy czekać. Takiej podniecającej akcji na
pewno jeszcze nigdy nie oglądałaś w telewizji.
RS
Elizabeth wyciągnęła z torby druty i zaczęła spokojnie
dziergać. Mądra kobieta. Przynajmniej ma czym zająć ręce.
Kat usiłowała zachować dystans między sobą a Cha
dem, ale przychodziło jej to z większym trudem niż wy
sokogórska wspinaczka.
W końcu zasłoniła się przed nim krzesłem.
- Przecież mieliśmy wyjść na lunch, pamiętasz?
- Najdroższa, tu mam wszystko, w co chciałbym się
wgryzć. - Udało mu się złapać ją w pasie. - Odśwież
moją pamięć na temat zeszłej nocy.
Kat poruszyła się w jego ramionach.
- Czuję się dotknięta, że nie pamiętasz.
- Za dziesięć minut sama zapomnisz o tej nocy.
Chad wpił się ustami w jej szyję.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]