[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Mo\e powiedzą mi panowie, o co chodzi i sam sprawdzę, co się da? - zaproponował
Tomek.
Olbrzym opowiedział o naszej zagadce.
- Interesuje nas strych - zakończył opowieść.
- No, to klops - Tomek westchnÄ…Å‚. - Klucze na strych ma Szara Wilczyca. ObiecujÄ™, \e
postaram się coś wymyślić! - krzyknął na odchodnym, nim zniknął zwabiony do szkoły
odgłosem dzwonka.
- I co teraz? - Olbrzym spojrzał na mnie.
- Pozostaje nam czekać - wystawiłem twarz do słońca.
- Na co?
- Na to, co wymyśli Tomek. Mam ogromny kredyt zaufania dla tego chłopca. Niedługo
znak \ycia powinien dać Paweł, mój człowiek od operacji specjalnych. Dobrze by było,
gdybyś zadzwonił teraz do Damiana i umówił się z nim na wyjazd na dworzec, gdzie
56
znalazł tę teczkę.
Olbrzym wyjął telefon komórkowy i zadzwonił do kolegi.
- Za pół godziny - oświadczył po skończonej rozmowie.
Dalej leniuchowałem na ławce, a Olbrzym pobiegł do pobliskiego sklepu kupić
prowiant na wycieczkę. O umówionej porze zjawił się Damian dzwigając równy jego
wielkości stary amerykański worek desantowy.
- Moja piszczałka - z dumą poklepał pakunek.
Czym prędzej wsiedliśmy do Rosynanta i wyjechaliśmy z Olsztyna drogą w kierunku
Barczewa.
- Co wiesz o tym pociągu, który podobno rozbito na stacji, dokąd jedziemy? -
zapytałem Damiana.
- Początkowo myślałem, \e to rzeczywiście był skład z amunicją, ale potem
poczytałem i popytałem - opowiadał Damian. - Z dokumentów i wspomnień niemieckich
kolejarzy, jakie czytałem w pisemkach ziomkowskich wynikało, \e po 20 stycznia 1945
roku mało który pociąg mógł spokojnie jezdzić po pruskich torach. Pełne panowanie w
powietrzu miało rosyjskie lotnictwo i jedynie zadymki śnie\ne mogły zatrzymać ataki z
powietrza. Wiedział pan, \e pod Barczewem walczył pózniejszy prezydent Republiki
Federalnej Niemiec, Richard von Weizsacker?
- Nie. To mało znany epizod.
- Ciekawostka dla miłośników historii - Damian machnął ręką. - Po zdobyciu dworca
olsztyńskiego przez \ołnierzy Armii Czerwonej ustał ruch. Najbli\szy większy węzeł
kolejowy znajdował się w Iławie i Ostródzie na zachodzie. W owym czasie Ruscy byli
ju\ w Ostródzie. Na wschodzie najbli\szym takim punktem była Czerwonka, skąd nitki
kolei rozchodzą się do Ełku przez Mikołajki i do Gi\ycka przez Korsze i Kętrzyn, a
tak\e na północ przez Jeziorany. To właśnie w Jezioranach znalazłem tę teczkę. I
przeczytałem artykuł pana Stanisława P. o ostatnim pociągu ewakuacyjnym, który
odjechał z Olsztyna. Najpierw skład miał kłopoty z lokomotywami, a gdy w końcu
uciekł, to był ostrzeliwany i przez Rosjan, i przez Niemców. W końcu szczęśliwie dotarł
do Królewca. Teraz myślę, \e człowiek, który ją wiózł, jechał tym składem.
Z Barczewa skręciliśmy na Jeziorany, małe miasteczko na Warmii. Budynek stacji stał
na końcu miasteczka. Za torami były ju\ tylko szczere pola. Od dawna nie jechały tędy
pociągi, a pomieszczenia stacji zamieniono na mieszkania i magazyny. Zaparkowaliśmy
Rosynanta obok rampy towarowej. Olbrzym przeciągnął się i rozejrzał dookoła. Damian
wyjął z worka wykrywacz metali i zaprowadził nas przez tory w miejsce, gdzie znalazł
teczkÄ™.
- Powiedz mi - zwróciłem się Damian omiatającego teren cewką swego urządzenia - w
jakim stanie była teczka?
- Mocno zniszczona, właściwie resztki skóry - odpowiedział Damian. - Zamek miała
uszkodzony i skrzydło odchylone...
- Jakby ktoś spenetrował jej zawartość i rzucił? - domyśliłem się.
- Dokładnie tak.
Dzieci z miasteczka szybko odkryły naszą obecność i uznały nasze działania za
świetne widowisko. Obsiadły rampę i patrzyły. Przez godzinę Damian z Olbrzymem
uzbrojonym w saperkę wykopali łuski od mosinów, pepesz, rewolwerów naganta,
schmeissera, MG-42 i Sturmgewehr-43.
- To była jatka - orzekł Olbrzym. - Obie strony waliły do siebie ze wszystkiego, co
57
miały. Nic dziwnego, \e ktoś zgubił teczkę.
Dzieciarnia z Jezioran zbli\ała się do nas systematycznie i teraz otaczała nas ju\
ciasnym kręgiem.
- Proszę pana, a kopał pan przy tych drzewach? - zapytał jeden z umorusanych
wyrostków.
- A co tam jest? - zainteresował się Damian.
- Tam chłopaki znalezli kiedyś karabin i cały granat - odpowiedział umorusaniec.
Damian i Olbrzym poszli we wskazane miejsce. Szybko, mimo ustawionej du\ej
dyskryminacji, usłyszeliśmy ciągły sygnał. Damian jako właściciel urządzenia najlepiej
rozpoznawał, co oznaczaj ą poszczególne piski.
- Małe złomowisko - meldował. - Du\e i \elazne rzeczy. Trochę mosiądzu i innej
drobnicy. Kopiemy?
- Pewnie! - zakrzyknÄ…Å‚ Olbrzym.
Wbił ostrze saperki i wygarnął pierwszą porcję ziemi. Wszyscy natychmiast
zbledliśmy. Pod ziemią były ludzkie kości. Olbrzym trafił prosto w klatkę piersiową.
Tylko Damian zachował zimną krew.
- O! Nieśmiertelnik! - ucieszył się.
- Trzeba powiadomić władze - oświadczyłem.
- Jakiś dziwny - Damian przecierał blaszkę.
Olbrzym wyjął telefon komórkowy.
- Znam ludzi z fundacji polsko-niemieckiej zajmujÄ…cej siÄ™ takimi bezimiennymi
mogiłami - powiedział. - Na podstawie kształtu kości twarzowych czaszki potrafią
stworzyć komputerowy wizerunek człowieka, zidentyfikować zwłoki po zębach i kodzie
DNA. Nieśmiertelnik to bułka z masłem.
Dziennikarz po chwili rozmawiał ze znajomymi. Obiecali przyjechać do Jezioran za
dwie godziny, by zabezpieczyć teren i przygotować badania na następny dzień. Olbrzym
podał im cyfry i litery z nieśmiertelnika.
- Za godzinę będziemy wiedzieć, kto zacz - rzekł po skończeniu rozmowy.
Dobrze, \e Olbrzym kupił trochę słodyczy, które mógł rozdać dzieciakom. Latorośle
natychmiast zniknęły, by na jakimś podwórku sprawiedliwie podzielić łup. Odeszliśmy
od grobu na kilkadziesiąt metrów uprzednio zakrywając wykop du\ym kawałkiem folii.
- To musi być przypadek - nagle odezwał się Olbrzym.
- O co ci chodzi? - zdziwił się Damian.
- Drzewka są stosunkowo młode - wyjaśniłem. - Mają mo\e dwadzieścia, trzydzieści
lat. Wyrosły w zagłębieniu o dosyć regularnym kształcie. Myślę, \e to lej po bombie, do
którego wrzucono ofiary walk w tym miejscu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl