[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kami. - Wiem, że to głupio brzmi, i nie oczekuję, że mnie
zrozumiesz, ale po prostu nie mogę podjąć tego ryzyka.
Anula & Irena
scandalous
51
- Ach, mi pobre pequena.
Magdalena odstawiła miskę z posypką i wyjęła na
czynie z rąk Marii. Postawiwszy je na stole, objęła Ma- .
rię ramionami i przytuliła, głaszcząc jej włosy, jakby
była małą dziewczynką. Maria zaniosła się płaczem.
- No już dobrze, dobrze - uspokajała ją Magdalena,
lekko poklepując po plecach. - Wypłacz się do woli,
a lepiej siÄ™ poczujesz.
Rzeczywiście, po paru chwilach Maria odzyskała pa
nowanie nad sobą. Cofnęła się i przetarła twarz rąbkiem
fartucha.
- Przepraszam. Nie wiem, dlaczego tak siÄ™ rozklei-
łam - powiedziała.
- Nie musisz przepraszać. Mówiłam ci już, że jesteś
dzielną kobietą - zapewniła ją Magdalena.
- Która płacze z byle powodu.
- Powody do płaczu są zawsze - odparła z powagą
Magdalena - ale ty masz więcej powodów, żeby się
uśmiechać. Chociażby tó maleństwo w tobie i mężczy
znę, który bardzo cię kocha.
- Wiem - powiedziała Maria, zawstydzona tym uża
laniem siÄ™ nad sobÄ….
- Miłość to potężna broń, Mario. Potrafi być silniej
sza niż jakiekolwiek przekleństwo.
Z piekarnika dobiegł sygnał czasomierza, wybawia
jąc Marię od odpowiedzi. Skorzystała z okazji, żeby
zmienić temat.
- O rany! Najwyrazniej wychodzÄ™ z wprawy. -
Anula & Irena
scandalous
52
Chwyciła rękawice i rzuciła się w stronę piekarnika.
- Kiedyś bez trudu zdążałam z dekoracją, a zanim ko
lejna partia ciastek wyszła z pieca, miałam nawet czas
na kawę. Czy możesz rozłożyć pergamin na drugim
blacie?
Magdalena popatrzyła na nią z przekąsem, ale wzięła
do ręki rolkę pergaminu i odmierzyła parę długości,
żeby przykryć blat.
- A na te ciastka jaki lukier? Czerwony?
- Zatem kiedy wybieracie się do Bostonu, żeby od
wiedzić Karen? zapytał Steven, kiedy siedzieli przy
kolacji tego samego wieczoru.
- Jeszcze nie wiemy - odpowiedziała Magdalena.
- Na pewno nie przed Nowym Rokiem. Może w lutym,
bliżej terminu porodu Marii.
- Bardzo bym się... to znaczy, bardzo byśmy się
cieszyli, gdybyście mogli być w tym czasie w Bostonie,
prawda, Mario? - Steven zrobił kolejną próbę, żeby
wciągnąć Marię do rozmowy.
- Byłoby wspaniale mieć was wtedy przy sobie -
zgodziła się, omijając wzrokiem Stevena. - Myślałam
jednak o tym, żeby urodzić dziecko tutaj, w Silver Val-
ley. Rozumiem, że to kłopot i...
- Bzdura - przerwała jej Magdalena. - Możesz tu
zostać tak długo, jak zechcesz.
- Ależ oczywiście - zawtórował jej Louis. - Musisz
jednak pamiętać, że przyjście dziecka na świat to święto
Anula & Irena
scandalous
53
w rodzinie. Czy na pewno nie chcesz być bliżej swoich
w tym czasie?
Steven posłał Louisowi pełne wdzięczności spojrzenie.
- Louis ma rację. Kiedy już powiadomimy o wszy
stkim nasze rodziny, nie będą się mogli nas doczekać.
- Zakładając, że po tej wiadomości będą jeszcze
chcieli z nami rozmawiać - powiedziała bezbarwnym
głosem Maria i znowu zamilkła.
Steven zaczynał powoli tracić cierpliwość. Od pięciu
dni starał się stwarzać przyjemną atmosferę, licząc na
to, że łatwiej mu wtedy będzie przekonać Marię do
swoich racji. Ale jak miał to zrobić, kiedy prawie wcale
się do niego nie odzywała i unikała go, jak mogła?
A jeżeli teraz się uprze, żeby rodzić w Montanie? Nie,
takiej ewentualności nie będzie nawet brał pod uwagę.
- A zatem ustalone - zwrócił się znowu do gospo
darzy. - Maria i ja oczekujemy was w Bostonie w dzień
Zwiętego Walentego. Uczcimy razem narodziny nasze
go dzidziusia.
- Zaproszenie przyjęte - oznajmiła z uśmiechem
Magdalena.
- Cieszę się. I chciałbym, żebyście zostali przynaj
mniej tak długo, żebym miał szansę odwdzięczyć się za
waszą gościnność. Wprawdzie nie mogę obiecać równie
wspaniałej kolacji jak ta, ale trochę na kuchni się znam.
- Och, to zbyteczne, Steven. - Magdalena machnęła
ręką. - Przy dziecku oboje będziecie mieli ręce pełne
roboty.
Anula & Irena
scandalous
54
- To Maria najbardziej siÄ™ napracuje. A z gotowa
niem powinienem dać sobie radę. Ostatecznie mogę
zamówić coś na wynos w naszej rodzinnej restauracji.
Najlepsza włoska kuchnia w Bostonie jest U Antonia"!
Maria, słysząc tę nazwę, cała zesztywniała. Nie uszło
to uwagi Stevena. Zauważył też jej spłoszone spojrze
nie, zanim wbiła wzrok w talerz. Nie mógł sobie daro
wać, że znowu wszystko popsuł.
Zapanowało niezręczne milczenie.
- Może zjesz jeszcze kawałek pieczeni?-przerwała
ciszÄ™ Magdalena.
- Bardzo chętnie, ale chyba nie zmieszczę. Jeśli
zjem jeszcze trochę, nie będę mógł się ruszać. Pieczeń
jest doprawdy wyśmienita.
- A nie mówiłem, że Magdalena świetnie gotuje?
- rzekł z dumą Louis, a szeroki uśmiech rozświetlił je
go ogorzałą twarz. - To jeden z powodów, dla których
się z nią ożeniłem,
- Naprawdę? Nie przypominam sobie, żebym ci
opowiadała o swoich kulinarnych umiejętnościach, kie
dy przyszedłeś prosić mnie o rękę - zganiła go wzro
kiem Magdalena.
Louis spoważniał, jakby gotował się na jakąś ważną
przeprawÄ™.
- Powiedziałem, że to był jeden z powodów. A za
kochałem się przede wszystkim dlatego, że byłaś piękna
i słodka.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]