[ Pobierz całość w formacie PDF ]
straceni, Faronowi i tym, którzy są razem z nim, zagraża najwyrazniej wielkie
niebezpieczeństwo, a grupa Marca, przed którą stoi najtrudniejsze zadanie, w ogóle nie daje
znaku życia.
Niezmiernie deprymujÄ…ce podsumowanie.
Zadzwoniła Indra i to trochę podniosło go na duchu.
- Ram, jeśli Oko Nocy zdoła odnalezć zródło i zdobędzie jasną wodę... Wiem, że to
jest hipotetyczne, ale nie wolno nam zapominać o tych obrzydliwcach w Górze Zła, tej trójce
pewnych siebie łotrów, których widział Heike, ani też o Nardagusie i całej tej jego gromadzie,
o parę stopni niżej w hierarchii.
- Nie umkną nam, nie bój się, na pewno się o to zatroszczymy.
- Doskonale. Sassa mówiła, że Nardagus ma brodę, ale bez wąsów. Zawsze odnosiłam
się dość sceptycznie do takiego zarostu. Uważam, że bardzo często noszą go mężczyzni żądni
władzy, szczególnie wtedy, kiedy broda jest długa.
- Czy zbytnio nie generalizujesz?
- O, tak, na pewno, ale nie myślę teraz o dziewiętnastym wieku, kiedy to było modne.
- Posłuchaj, kochana, czy uważasz, że to jest odpowiedni moment na taką rozmowę?
- A dlaczego nie? Czy nie lepsze to niż rozpaczanie nad marnym losem, jaki nas tu
czeka?
- No tak, masz rację, Indro. Och, kiedyż wreszcie będziemy mogli pobyć razem tylko
we dwoje? Tak wiele chciałbym ci powiedzieć, ale w spokoju.
- Ja też, tyle rzeczy chciałabym zrobić.
- Wobec tego jest nas dwoje chętnych - uśmiechnął się. - No, chyba teraz już
doszliśmy, pochód się zatrzymał.
- Na razie żaden niewolnik się nie wyłamał, nie zapałał żądzą krwi, a oczy nie świecą
mu siÄ™ na czerwono.
- O ile dobrze zrozumiałem, to zawsze czekają na odpowiednią okazję.
- Uważam, że ten ścisk tutaj jest właśnie odpowiedni - mruknęła Indra.
- Niestety, ja też. Niepokoję się, Indro, powinienem być teraz przy tobie.
- Będę wrzeszczeć, jak tylko zobaczę gdzieś coś czerwonego.
- Kocham ciÄ™, Indro.
- Ja też, to znaczy ciebie.
Potem do całej piątki zadzwonił Faron. Jego spokojny głos nie zwiódł nikogo. Za tym
spokojem kryła się głęboka troska.
Jedenastka przebywająca w Juggernautach naprawdę miała kłopoty.
Faron rozmieścił ich w strategicznych punktach. Chor i Tich oczywiście pilnowali
wieżyczek kontrolnych, a do pomocy mieli Farona i Yorimoto. Trzy wilki stały przy drzwiach
wejściowych, gotowe rozerwać na strzępy każdego, kto tylko próbowałby dostać się do
środka. Siska musiała opuścić Tsi, żeby razem z Sassą trzymać straż w wielkim pokoju
ogólnym, stały za drzwiami, ściskając swoje obezwładniające pistolety. Heike krążył.
Nic jednak nie mogło uchronić ich przed tym, co pojawiło się teraz.
To, na co czekali zli niewolnicy czy też może należałoby ich nazywać żołnierzami,
dudniąc powoli wędrowało przez czarną spaloną ziemię i stało teraz przed J1 i J2.
- Nie patrzcie na niego! - zawołał Faron do wszystkich na pokładzie.
Sądzili, że mają do czynienia z Niezwyciężonym, lecz Geni, Freki i wilk z bajki o
Czerwonym Kapturku uświadomili im, że tak nie jest. Przed nimi stał Aowca Niewolników.
- Ci dwaj są niemal równie straszni - mówił Freki. - Ale nigdy jeszcze nie widziałem,
żeby Aowca Niewolników zapuszczał się tak daleko poza swój teren. Na ogół nowych
niewolników prowadzi się do niego, on patrzy na nich swymi przenikliwymi oczami i jeśli ich
dusze okazują się słabe, wkrótce wpadają w macki zła. Niekiedy trwa to trochę dłużej, ale
prędzej czy pózniej rozwijają się w nich te złe cechy, które poznaliśmy już tak dobrze.
- A więc on zamierza zrobić z nas niewolników? - spytał Faron zamyślony. - Hm,
myślę, że czeka go trudna praca. Ale nie wolno mu dawać okazji, nie patrzcie mu w oczy!
Nie musieli tego robić, zdążyli mu się już przyjrzeć z daleka. Przemieszczał się bardzo
wolno, najwidoczniej nie nawykły do chodzenia, wielu złych niewolników musiało pożegnać
się z życiem za to, że zmusili go, by się poruszył. Aowca Niewolników nie był dobroduszną
istotÄ….
Zbudowany był jak człowiek, lecz o wiele, wiele większy, miał też w sobie sztywność
drewna, był ciężki, jakby nie wstawał z miejsca od trzystu lat. Ogniście płomienne oczy
żarzyły się w mroku, a kiedy się zbliżył, zobaczyli, że jest groteskową karykaturą złych
niewolników. Miał takie jak oni przypominające szpony palce, skórę porośniętą szczeciną,
kościstą twarz i ostre zęby. Na biodrach nosił jedynie przepaskę. Siska nie przypuszczała, by
kryło się pod nią coś szczególnego, jako że nie miał swego kobiecego odpowiednika.
Siska musiała zaciekle walczyć z chęcią, by czym prędzej pobiec do Tsi i tam go
bronić. Wiedziała jednak, że najbardziej przyda się tutaj, w tej wielkiej sali za plecami
Frekiego. Dwa inne wilki były w sąsiednim pojezdzie razem z Sassą i jej opiekunem Heikem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]