[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie mam pojęcia - Frigate ocierał łzy. - Może chcieli zachować nas
obu na stos. Dla przykładu. Wolałbym, żeby nas zabili.
- Jak to? Tak niedawno dotarłeś do raju i już chcesz go porzucić? -
Burton próbował się roześmiać, ale zrezygnował. Ostrza bólu rozdzierały mu
mózg.
Pózniej zaczął rozmawiać z Robertem Sprucem, Anglikiem urodzonym w
1945 roku w Kensington. Spruce twierdził, że Goring i Tullius przejęli
władzę niecały miesiąc temu. Na razie zostawili sąsiadów w spokoju. W
końcu oczywiście spróbują podbić terytoria położone wokół, w tym teren
Indian Onondaga na drugim brzegu Rzeki. Jak dotąd żadnemu z niewolników
nie udało się uciec, by ostrzec ich przed zamiarami Goringa.
- Przecież mieszkańcy terenów nadgranicznych sami widzą, że to
niewolnicy wznoszÄ… mury.
Spruce uśmiechnął się ponuro.
- Goring rozpuszcza pogłoski, że to wyłącznie %7łydzi, że interesują go
jedynie żydowscy niewolnicy. Nikt się więc nie przejmuje. Sam widzisz, że
to nieprawda. Połowa niewolników to goje.
O zmierzchu Burtona, Frigate'a, Ruacha, de Greystocka i Monata
wyprowadzono z zagrody i doprowadzono do kamienia obfitości. Było tam już
około dwustu niewolników, pilnowanych przez siedemdziesięciu ludzi
Goringa. Ułożono cylindry w zagłębieniach. Potem czekali. Kiedy błysnęły
niebieskie płomienie, zdjęto rogi obfitości. Każdy niewolnik musiał
otworzyć swój, a strażnicy zabrali tytoń, alkohol i połowę żywności.
Rany na głowie i ramieniu Frigate'a wymagały szycia, choć przestały
krwawić. Plecy i nerki wciąż sprawiały mu ból, lecz nie był już tak
straszliwie blady.
- Jesteśmy więc niewolnikami - powiedział. - Dick, wiele pisałeś o
instytucji niewolnictwa. Co myślisz o niej teraz?
- To było niewolnictwo W s c h o d u - odparł Burton. - W tutejszym
systemie niewolnik nie ma żadnych szans na odzyskanie wolności. Poza
nienawiścią nie istnieje też żadne uczucie łączące go z właścicielem. W
krajach Wschodu sytuacja była inna. Oczywiście, miała swoje wady, jak
każda ludzka idea.
- Jesteś uparty - stwierdził Frigate. - Zauważyłeś, że co najmniej
połowa niewolników to %7łydzi? W większości z Izraela, z końca dwudziestego
wieku. Ta dziewczyna, ta tam, mówiła, że Goring zapoczątkował niewolnictwo
rogów obfitości rozniecając na tym obszarze antysemityzm. Naturalnie
musiał tu istnieć zanim dało się go rozbudzić. Potem, kiedy razem z
Tullusem dorwał się do władzy, wtrącił w niewolę wielu swoich byłych
zwolenników.
- Sytuacja dlatego jest wyjątkowo paskudna - kontynuował po chwili -
że Goring, oczywiście relatywnie, nie jest naturalnym antysemitą.
Osobiście interweniował u Himmlera, by ratować %7łydów. Ale jest czymś nawet
gorszym niż urodzony wróg %7łydów. Jest oportunistą. Przez Niemcy
przetaczała się fala antysemityzmu; żeby do czegoś dojść, trzeba było
płynąć z falą. I Goring popłynął z falą, wtedy i teraz. Antysemici, tacy
jak Goebbels czy Frank wierzyli w zasady, które wyznawali - perwersyjne i
pełne nienawiści, ale jednak zasady. Podczas gdy dla wielkiego, grubego,
beztroskiego Goringa %7łydzi byli sprawą obojętną. Chciał ich tylko
wykorzystać.
- Wszystko znakomicie - odparł Burton - ale co to ma wspólnego ze mną?
Ach, rozumiem! Widzę to spojrzenie! Masz zamiar wygłosić mi kazanie.
- Dick, podziwiam cię jak wielu ludzi w życiu. Kocham cię tak, jak
normalny mężczyzna może kochać mężczyznę. Jestem szczęśliwy i zachwycony
tym, że wyjątkowy traf dał mi zmartwychwstać obok ciebie. Tak samo
cieszyłby się Plutarch gdyby mógł spotkać, powiedzmy, Alcybiadesa czy
Tezeusza. Nie jestem jednak ślepy. Znam twoje błędy, a było ich wiele, i
bolejÄ™ nad nimi.
- A o który chodzi ci tym razem?
- O tę książkę. "%7łyd, Cygan i El Islam". Jak mogłeś to napisać? To
dokument nienawiści, pełen kretyńskich bzdur, głupich bajek i przesądów!
Rytualne morderstwa, dobre sobie!
- Byłem wściekły z powodu niesprawiedliwości, jakich doznałem w
Damaszku. Być usuniętym z konsulatu przez kłamstwa wrogów, wśród
których...
- To nie usprawiedliwia głoszenia kłamstw o całej grupie - oświadczył
Frigate.
- Kłamstw! Pisałem prawdę!
- Mogłeś myśleć, że to prawda. Ale ja pochodzę z czasów, kiedy z całą
pewnością wiedziano, że tak nie jest. Prawdę mówiąc, nawet w twoich
czasach nikt przy zdrowych zmysłach nie uwierzyłby w te brednie.
- Fakty mówią - rzekł Burton - że żydowscy lichwiarze z Damaszku
pobierali od ubogich tysiąc procent lichwy. Fakty mówią, że ten potworny
procent pobierali nie tylko od ludności chrześcijańskiej i muzułmańskiej,
ale także od własnego narodu. Fakty mówią, że gdy w Anglii oskarżano mnie
o antysemityzm, w Damaszku wielu %7łydów wystąpiło w mojej obronie. Jest
faktem, że protestowałem u Turków, gdy chcieli sprzedać synagogę
damasceńskich %7łydów greckiemu biskupowi ortodoksyjnemu, żeby mógł ją
przerobić na kościół. Jest faktem, że zmusiłem osiemnastu muzułmanów do
zeznawania na korzyść %7łydów. Jest faktem, że chroniłem chrześcijańskich
misjonarzy przed Druzami. Jest faktem, że ostrzegałem Druzów, że ta gruba
i tłusta turecka świnia, Raszyd Pasza, podburza do powstania, żeby móc ich
potem zmasakrować. Jest faktem, że kiedy przez oszczerstwa
chrześcijańskich misjonarzy i kapłanów, Raszyda Paszy i żydowskich
lichwiarzy odwołano mnie ze stanowiska w konsulacie, tysiące chrześcijan,
muzułmanów i %7łydów wystąpiło w mojej obronie, choć wtedy było już za
pózno. Jest też faktem, że nie muszę się tłumaczyć przed tobą, ani przed
nikim innym.
Jakże to podobne do Frigate'a, żeby wywlec jakąś nieistotną sprawę w
tak nieodpowiedniej chwili. Może chciał uwolnić się od poczucia winy
obracając lęk i gniew przeciw Burtonowi. A może naprawdę przeżywał to, że
jego bohater nie jest ideałem.
Lev Ruach siedział z twarzą skrytą w dłoniach.
- Witaj w obozie koncentracyjnym, Burton - odezwał się głucho
podnosząc głowę. - Pierwszy raz masz okazję go zakosztować. Dla mnie to
stara historia i od początku mi się nie podobała. Byłem w obozie
nazistowskim i uciekłem. Byłem w obozie rosyjskim i uciekłem. W Izraelu
byłem w niewoli u Arabów i uciekłem. Może więc teraz też uda mi się uciec.
Ale dokąd? Do kolejnego obozu? Wydaje mi się, że nie mają końca. Człowiek
wciąż je buduje i zamyka w nich wiecznego więznia - %7łyda czy kogoś innego.
Nawet tutaj, gdzie mogliśmy zacząć od nowa, gdzie wszystkie religie,
wszystkie przesądy powinny zostać zmiażdżone pod młotem zmartwychwstania,
prawie nic się nie zmieniło.
- Zamknij się - odezwał się mężczyzna siedzący obok Ruacha. Miał rude
[ Pobierz całość w formacie PDF ]