[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bardzo zależało ci na wyjezdzie...
- To najlepsze wyjście dla nas obojga.
- A jeśli nie zgodzę się na twoją pomoc? Cole delikatnie dotknął jej
policzka.
- Oboje wiemy, że nie czeka nas wspólna przyszłość, ale teraz mnie
potrzebujesz.
- Jeśli chcesz zostać, musisz dostać podwyżkę. Otworzył usta, by
zaprotestować.
- Nie dogadamy się, jeśli się nie zgodzisz.
- Ty zawsze musisz postawić na swoim - powiedział z uśmiechem.
Do Rachel dochodził głos Cole'a, ale nie była w stanie otworzyć oczu.
- Kochanie, obudz się - usłyszała.
- Cole? - szepnęła, odwracając się w jego stronę. Jęknęła z bólu i dopiero
wtedy uniosła powieki.
- Czas na lekarstwa. Od razu poczujesz się lepiej - powiedział, objął ją i
pomógł usiąść.
Oparła głowę na jego ramieniu. Miło jest mieć go tak blisko.
S
R
- Cole... - powtórzyła.
- Spodziewałaś się kogoś innego?
- Nigdy ci nie powiem - stwierdziła z uśmiechem.
- Jak siÄ™ czujesz?
- Jestem śpiąca i obolała.
Sięgnął po tabletki i podał je razem z kubkiem wody.
- Musisz to połknąć.
Rachel opadła na poduszkę. Czuła się bardzo zmęczona.
- Nie odchodz - poprosiła, wyciągając rękę.
- Chciałbym jeszcze zajrzeć do Hannah. Natychmiast oprzytomniała.
- Muszę ją nakarmić - oświadczyła, próbując wstać, ale świat zawirował
jej przed oczami.
- Już to zrobiłem godzinę temu - pochwalił się. - Nie chcieliśmy cię
budzić.
- Dziękuję, że się mną opiekujesz - powiedziała, całując go. - Nie
zostawiaj mnie - dodała.
- Dziś na pewno cię nie zostawię - zapewnił i zaskoczył ją,
odwzajemniając pocałunek.
Zanim zamknęła oczy, pomyślała, że to pewnie sen.
Rachel leżała w łóżku od trzech dni i miała już tego powyżej uszu. Na
dodatek dobiegały ją odgłosy stukania młotków, bo naprawy ruszyły pełną
parÄ….
Martwiło ją, że nie może opiekować się Hannah, na szczęście Amy
doskonale ją zastępowała. Nastolatka wprowadziła się do nich na czas
rekonwalescencji Rachel. Oczywiście Josh był tym zachwycony. Ciągle
wynajdywał preteksty, żeby w ciągu dnia wpaść do domu. Bardzo chętnie
pomagał przygotowywać kolację, a nawet zmywać naczynia.
S
R
Rachel z nudów zaczęła snuć plany odnowienia wnętrza domu. Chciała
zacząć od pokoju Hannah. Z pomocą Amy przeglądała oferty internetowych
sklepów, podpatrywała ciekawe rozwiązania.
Oczywiście sypialnia dziecka nie była jedynym pokojem wymagającym
renowacji. Zwieża farba przydałaby się w całym domu, pomyślała. Ojciec
nigdy nie chciał wydać na to pieniędzy, niektóre pomieszczenia miały więc na
ścianach tapety sprzed co najmniej kilkunastu lat. Teraz chciała, by wszystko
wokół było nowe i pachnące. Przecież zaczęłam nowe życie, powtarzała sobie.
Niespodziewanie w drzwiach pokoju pojawiła się Amy z bardzo smutną
minÄ….
- Położyłam Hannah spać - poinformowała.
- Czy coś ci się stało? - zaniepokoiła się Rachel.
- yle się czuję. Dzwoniłam już do mamy. Mówi, że nie powinnam się do
ciebie zbliżać, bo pewnie zaraziłam się grypą od braci, kiedy wczoraj wpadli
mnie odwiedzić - powiedziała i szybko wyszła z pokoju.
Pół godziny pózniej przyjechała po nią matka.
- Josh zle się czuje - oświadczył Cyrus, zaglądając do pokoju Rachel.
- Podobnie jak Amy. Mary niedawno zabrała ją do domu.
Cyrus uniósł brwi.
- Poradzisz sobie sama? - zapytał.
- Mam nadzieję - odpowiedziała.
Czuła się już dużo lepiej, choć nadal miała rękę na temblaku. Wstała i
ruszyła do kuchni, a Cyrus podążył za nią. Wyjęła z szafki paczkę krakersów
oraz butelkę wody z lodówki.
- Na razie zanieś mu to i powiedz, żeby leżał w łóżku. Może powinien
przenieść się do domu, żebym mogła się nim opiekować?
S
R
- Teraz na pewno nie ma ochoty na przeprowadzkę. Jest słaby i wszystko
go boli. Poza tym nie chcemy chyba, żeby zaraził dziecko i ciebie? - zakończył
pytaniem.
Godzinę pózniej Cyrus trafił do łóżka z grypą. Rachel siedziała w kuchni
z Hannah na rękach, gdy wkroczył tam Cole z podróżną torbą.
- Zdaje się, że jesteś skazana na moje towarzystwo - oznajmił.
- Co masz na myśli?
- Tylko ja na razie niczym się nie zaraziłem i mogę ci się tu przydać.
Gdzie mam spać?
ROZDZIAA ÓSMY
Nadeszła noc i wszyscy położyli się do łóżek. Cole leżał z otwartymi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]