[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wszystko się waliło. Dlatego tak bardzo zależało jej na własnym mieszkaniu,
gdzie mogłaby się cieszyć odrobiną prywatności. Jednak za każdym razem,
kiedy się coś zwalniało, zostawała z tym człowiekiem, nie potrafiąc odejść.
Przez chwilę wpatrywała się niewidzącym wzrokiem w Tate'a. Zawiązała
mocniej ręcznik na piersiach.
- Nie skończyła studiów. Nie miała pracy i nie chciała przyjąć ode mnie
pieniędzy. - Oczy zamgliły jej się łzami. - Dlaczego musiała poznać tamtego
mężczyznę?
W końcu udało mu się odkręcić kurek. Przez ostatnie miesiące, kiedy byli
razem, nie chciała rozmawiać na temat śmierci Judith. Z dnia na dzień stawała
się coraz bardziej ponura. Domyślał się, że karała się za to, że nie zdołała
ocalić przyjaciółki. Jakby się spełniły złe przeczucia, osiem tygodni pózniej ich
związek się rozpadł.
- Wracanie do tego nie ma sensu.
Tate uniósł brwi. Sama poruszyła ten temat, sama mówiła. Przesłanie
było jasne: Donna Wilks powinna pomagać ludziom. Skoro jednak nie
potrafiła pomóc przyjaciółce, nie zasługiwała na szczęście.
Przekreśliła ich związek, co, oceniając z perspektywy czasu, miało sens.
Każde z nich miało na głowie swoje problemy i zmagało się z własnymi
demonami. Teraz, kiedy sytuacja się uspokoiła, nadal łączyło ich jedno. Ona
57
S
R
pragnęła jego, a on jej. Zlub nie wchodził w grę, ale przecież co noc mogliby
sobie dawać wzajemnie rozkosz i ukojenie. Czy to nie byłoby piękne?
Tate uśmiechnął się łagodnie i poklepał dłonią prześcieradło.
- Jesteś zmęczona. Zapomnij o samolocie. Chodz tu do mnie i odpręż się.
- I kto to mówi? Szantażysta?
Zmarszczył brwi na widok jej urażonej miny. Dość gadania. Wyciągnął
rękę i ujął ją za nadgarstek. Spojrzała na niego ze złością. W jej oczach
nieufność mieszała się z pożądaniem.
Miał ochotę zapewnić ją, że nie pozwoli jej skrzywdzić. Biorąc jednak
pod uwagę jej ostatni komentarz, uznał, że i tak by mu nie uwierzyła.
- Chodz do mnie.
Zadrżały jej usta i obrzuciła go obojętnym wzrokiem.
- %7łałuję tego, co między nami zaszło. Chcę wziąć prysznic, ubrać się i
wrócić jak najprędzej do Sydney.
Po krótkiej chwili milczenia skinął głową. Jutro rano nadal będą tu
razem. Wygrała jedną bitwę, ale ostateczne zwycięstwo będzie po jego stronie.
Donna zniknęła w łazience. Uwagę Tate'a przyciągnęła mrugająca w
telefonie lampka. Nagrana wiadomość. W głowie zaczęły mu galopować myśli.
Gdyby to był Blade lub Libby, zadzwoniliby na komórkę.
Nacisnął przycisk i odsłuchał nagranie. Za ścianą było słychać szum
wody. Tate wyciągnął się wygodnie na łóżku. Zważywszy na to, kto zostawił
dla Donny wiadomość i biorąc pod uwagę brzmienie głosu rozmówcy, mógł
wnioskować, że ich sekret przestał być tajemnicą.
58
S
R
ROZDZIAA SIÓDMY
Donna ubrana w za duży hotelowy szlafrok wyszła z łazienki, wycierając
ręcznikiem włosy. Zatrzymała się w pół kroku na widok tego, co zastała w
sypialni.
Tate nalewał szampana. I był nagi.
Nagrzana skóra zaczęła ją piec, oddech stał się przyspieszony.
Rozmyślnie ją kusił, zachęcał do drugiej rundy.
- Tracisz czas - oświadczyła, wrzucając ręcznik do łazienki i krzyżując
ręce na piersiach.
Miała małe potknięcie, ale jeszcze nie wszystko było stracone. Nikt nie
powinien się dowiedzieć, że poszła do łóżka z ekskochankiem, mężczyzną,
który ją szantażuje. Nie wolno jej teraz stracić głowy, a wyjdzie z całej tej sy-
tuacji bez szwanku.
Tate spojrzał na nią przez ramię.
- Nalałem tylko jeden kieliszek. - Upił łyk. - Nie jest francuski, ale
całkiem niezły. - Donna spostrzegła, że zatkał korkiem butelkę. Wiedział, że
uwielbiała szampana, ale nie była teraz w nastroju do świętowania. Tate wziął
ją w krzyżowy ogień pytań zaraz po tym, jak skończyli się kochać. Był
bezlitosny. Co gorsza, choć nie miała ochoty się do tego przyznać, wyciągnął
prawidłowe wnioski i odgadł zródło problemu.
Czuła się odpowiedzialna za śmierć Judith, choć w głębi duszy wiedziała,
że nie powinna. Jako przyjaciółka i terapeutka mogła jej wysłuchać, doradzić,
co należy zmienić, ale nie mogła spowodować, aby problem zniknął, ani
zmusić innych, by dokonali mądrego wyboru. Bolało ją to i frustrowało, ale
taka była prawda. Nikt nie mógł jej wyrwać z destrukcyjnego związku.
59
S
R
Tate podniósł chromowaną pokrywkę, pod którą znajdował się półmisek
z owocami i serami. Donnie pociekła ślinka, nie tyle na widok smakołyków co
umięśnionych, opalonych pleców Bridgesa. Swoją obecnością dominował
przestrzeń sypialni. Miał na sobie jedynie ręcznik przewiązany na biodrach.
Kiedy się odwrócił, poczuła ukłucie w żołądku. Nikt nie wyglądał tak bosko.
- To tylko przystawka - powiedział. - Room service działa przez
dwadzieścia cztery godziny na dobę, więc obiad możemy zamówić pózniej.
- Zjem coÅ› w samolocie.
Tate, nie zwracając uwagi na jej słowa, ugryzł serowego krakersa,
podszedł do niej i zanim zdążyła zaprotestować, wsunął jej drugą połowę do
ust.
Donna burknęła, odpychając jego rękę.
- To nie trucizna, nie denerwuj się - powiedział, mrużąc oczy.
Nie chodziło o ser. Była zła, że pragnie jego dotyku i że w niedalekiej
przyszłości zapłaci za to złamanym sercem.
Tate wrócił do półmiska z przekąskami. Donna powoli gryzła krakersa,
przypominając sobie, jak jako nastolatki mieszkały z Judith w jednej rodzinie
zastępczej, popołudniami się uczyły, a w nocy chichotały, marząc o
niegrzecznym chłopcu o kruczoczarnych włosach, przeszywających błękitnych
oczach i dzikim sercu. Po pogrzebie przyjaciółki wspomnienie to zaczęło ją
zjadać od środka, omotało jej umysł, aż w końcu opamiętała się i zakończyła
związek, który przynosił jej tyle bólu. Nie potrafiła ocalić przyjaciółki, ale
uratowała siebie. Nie tyle przed przemocą fizyczną, bo Tate nigdy by jej nie
skrzywdził, ile przed rozstrojem emocjonalnym. Domy opieki, które planowała
stworzyć, pomogą wielu kobietom, które znalazły się w podobnej jak Judith
sytuacji, odzyskać własną tożsamość, odbudować wiarę w siebie, a może
nawet ocalą niektórym życie.
60
S
R
Zawiązała mocniej pasek szlafroka.
Nikt i nic jej nie powstrzyma przed osiągnięciem celu, dotrzymaniem
obietnicy, którą sobie złożyła.
Tate rozciÄ…Å‚ owoc.
- Kazałem przynieść twoje rzeczy.
Donna zmarszczyła czoło.
- Sądziłaś, że przykuję cię tu nagą do łóżka, żeby cię zatrzymać?
Donna odepchnęła wywołaną jego pytaniem fantazję i wróciła do
rzeczywistości. Skoro posłał po jej bagaże, przynajmniej odpadł jej problem
organizacyjny. Gdyby była w mniej bojowym nastroju, może nawet by mu po-
dziękowała.
- Chcesz trochę? - spytał, wskazując mango.
Potrząsnęła przecząco głową, wtedy on włożył owoc do ust. Donnie
wydawało się, że czuje jego słodycz, i oblizała wargi. Przypomniała sobie, jak
byli tu po raz ostatni i nacierali siÄ™ oliwkÄ… o zapachu mango...
Otrząsnęła się ze wspomnień. Czując lekkie zawroty głowy, zaczęła
szukać walizki i podeszła do łóżka.
W pośpiechu wyciągnęła z torby niemnącą sukienkę, za którą wypadła na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]