[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zdobył siedzibę mojego rodu, lecz nie było tam podówczas młodszego brata pana zamku i
jego niedawno poślubionej małżonki. Gościli wtedy u jej krewnych i tym samym znalezli się
bliżej granicy  i bliżej wolności. Moja matka miała dar dalekowidzenia i zobaczyła upadek
Sokolego Rogu. Jestem ostatnią z rodu.  Z trzaskiem wsunęła miecz do pochwy.  Nie
wiem, kim był zabity, nie mogę ci tego powiedzieć. Ale prorocze wizje nigdy nie kłamią.
Sokoli Róg został zdobyty i spalony, a wraz z nim przestał istnieć cały klan. .
 Prorocze wizje&  powtórzył wojownik i urwał. Tirtha skinęła głową.
 Nazwałbyś to sztuką Czarownic, prawda, Sokolniku? Każda rasa ma własne
sekrety. Wy również rodzicie się z pewnymi zdolnościami, chociaż nie z takimi, jakimi
władają Mądre Kobiety. Czyż inaczej moglibyście tresować wasze ptaki i jak nikt inny strzec
tych gór, zanim ruszono je z posad? Nie gardzę umiejętnościami twego plemienia, więc i ty
nie staraj się pomniejszać talentów mojego ludu. Ja nie potrafię przywoływać Mocy, ale wiele
razy widziałam, jak posługiwały się nią Czarownice. A teraz&  Pochyliła się i zanim jej
towarzysz zdążył zaprotestować, wyjęła mu z ręki futerał z zapiskami.  Czy nie uważasz, że
powinniśmy ruszyć w dalszą drogę? Sam powiedziałeś, że człowiek, którego tu
pochowaliśmy, zginął od&
Coś nagle błysnęło zza ramienia Sokolnika. Tirtha zesztywniała. Musiał wyczytać
niepokój w jej twarzy, ponieważ odwrócił się trzymając w pogotowiu miecz. To, co zobaczył,
nie poruszało się i nie stanowiło żadnego zagrożenia. Znajdowało się na skalnej ścianie ponad
pasmem Å‚Ä…ki.
To promienie słońca oświetliły naskalny rysunek. Tirtha mimo woli ruszyła do
przodu, minęła Sokolnika, skupiwszy całą uwagę na świecących liniach, które wiły się po
spirali i stawały się coraz wyrazniejsze. Wydawało się, że rzuciły na nią czar.
Przebywszy ostatnią zaporę krzewów, nie zważając na kolce i ostre gałązki rwące jej
odzienie i raniące ręce, zobaczyła, że cała skalna ściana została ścięta jak nożem. Stało się to
przypuszczalnie podczas Wielkiego Poruszenia. A jeśli tak, to niezwykły rysunek musiał być
przedtem głęboko ukryty. Dlaczego?
Podobny symbol, świecący teraz na nagiej skale, widziała tylko raz. Spędziła wtedy
zimę w Lormcie, poważanej i prawie opustoszałej skarbnicy zapomnianej wiedzy. W
przypominających stodoły budynkach, niegdyś przeznaczonych dla uczonych i stróżek
wiedzy, mieszkała teraz garstka starych kobiet. Jedne z nich nadal prowadziły poszukiwania
wśród zwojów i kronik, inne zaś zadowalały się przesypianiem w spokoju swoich ostatnich
dni. Było to prawdziwe schronisko dla tych, które chciały się ukryć przed mroznymi
wichrami życia.
Symbol ten widniał na leżącym na stole zwiniętym zwoju, pozostawionym przez jedną
z najbardziej zapominalskich podopiecznych Tirthy. W wolnych od opieki nad staruszkami
chwilach też prowadziła poszukiwania, starała się nauczyć wszystkiego, co mogłoby jej
pomóc w realizacji celu, który sobie przed laty wytyczyła. Zapytała więc o znaczenie tego
symbolu. Odpowiedziano jej, że istotnie jest bardzo stary, a dawno temu miał bronić przed
złymi mocami tych miejsc, gdzie po odpowiedniej ceremonii został namalowany,
inkrustowany lub wyryty. I oto teraz jaśniał w słońcu, najwidoczniej wmurowany w skałę.
Ale po co? Tirtha rozejrzała się po niewielkiej dolinie. Co tu się kiedyś znajdowało, że
należało to chronić? A może wcale nie był przeznaczony dla tej kotliny? Został odsłonięty,
kiedy Moc ruszyła z posad góry. Czego niegdyś strzegł w ukryciu?
 Co to takiego?  spytał Sokolnik stanąwszy ramię w ramię z Tirtha. Nie schował
brzeszczotu do pochwy, tylko zdjął henn metalowymi szponami, by lepiej się przyjrzeć
rysunkowi na skale.
 To bardzo silna zapora przeciw Ciemności. Dawno temu chroniła to miejsce przed
tym, czego nie potrafiły powstrzymać ani mury, ani stal. Jeszcze trochę czarów, wojowniku
 dodała z lekką drwiną w głosie.  Zastanawiam się&
Zabity przez nich potwór na pewno nie pochodził z Karstenu, ani tym bardziej z
Estcarpu. Na wschodzie, w Escore, toczyła się wojna między Zwiatłem a Ciemnością. Może
kiedyś taki sam bój wrzał w tych stronach& Jeszcze jedna tajemnica. A przecież  jeśli ją
dobrze poinformowano w Lormcie  miejsce pod ochronnym symbolem zapewniało
bezpieczeństwo.
Czyżby dlatego nieznajomy wojownik starał się dotrzeć do zbawczej doliny? Nie
poraniły go ani strzałki, ani miecz, tylko kły i pazury. Może został ranny w pewnej odległości
od tej maleńkiej oazy bezpieczeństwa, ale gdy tu dotarł, umarł z ran i upływu krwi.
 To dzikie okolice.  Sokolnik schował miecz, lecz nadal trzymał w szponach
hełm.  Kto mógł tutaj umieścić takie zabezpieczenia?
 To bardzo stara kraina  poprawiła go Tirtha.  Kryje odwieczne tajemnice.
Może góry, które poderwały się z miejsca na Wezwanie Rady Strażniczek, po prostu ruszyły
dawno znaną drogą. To na pewno jest bezpieczne miejsce.  Podniosła rękę rozwierając
pałce i tworząc rozpoznawczy znak.  Tak, będziemy tu bezpieczni. On również mógłby być
 spojrzała przez ramię na świeżą mogiłę  gdyby dotarł tu cały i zdrowy. Nie wiemy, co
może grasować po okolicy. Czy uważasz, że powinniśmy stąd odejść, czy też pozwolić
naszym koniom najeść się i odpocząć?
Sokolnik nadal wpatrywał się w symbol na skale.
 Mówisz o latach  rzekł  a ja sądzę, że niepodobna ich policzyć. Czy czar może
trwać tak długo?
 Legendy mówią, że tak. Sprawdzmy&
Podeszła do skały na wyciągnięcie ręki. Symbol znalazł się wysoko ponad jej głową.
Rozejrzała się wokoło i wyszarpnęła gałąz do połowy tkwiącą w ziemi. Z sakiewki u pasa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl