[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na której człowiek nie był w stanie oddychać z powodu śmiertelnych gazów, jakie
produkowały czynne tam wulkany. Posługując się taśmami z Pierwszego Statku,
skonstruowali roboty, takie, jakimi posługiwali się przodkowie, i rozpoczęli prace
wydobywcze. Gazy jednak, mimo wysiłków naukowców, aby do tego nie doszło, zniszczyły
delikatne mózgi robotów. Wtedy naukowcy postanowili zastosować środki chemiczne,
mające chronić roboty przed działaniem gazów. Rezultatem tych działań było powstanie
Chmury i niekontrolowany jej rozrost.
Wcale nie unosiła się wysoko w powietrze. Raczej pełzała powoli, ale nieubłaganie,
nisko ponad powierzchnią planety, sprawiając wrażenie żywej istoty, a nie obłoku pary.
Wkrótce przykryła całą Wyspę Południową, na której nie mogła poczynić wielkich szkód.
Wtedy ruszyła przez morze.
Woda stawała się trującą cieczą w tej samej chwili, w której przepływała nad nią
śmiercionośna mgła. W morzu zanikało wszelkie życie, a morskie stworzenia - martwe -
wypływały na brzeg i zarażały inne istoty. One również ginęły, chociaż wolniej, to w
straszliwych męczarniach.
Długo trwała walka ludzi z Chmurą, w końcu jednak musieli skapitulować. Cała
wiedza, jaką zgromadzili, nie pozwoliła dojść do istoty tego, czym była Chmura; walka z
monstrum okazała się bezowocna. Pozostało albo opuścić planetę, albo oczekiwać, aż
Chmura w swoim kaprysie przeniesie siÄ™ znad morza i dotrze ponad ich siedziby.
Nawet po opuszczeniu Elhorn przez Poszukiwacza , wszyscy zdolni do pracy przez
cały czas usiłowali przywrócić do użytku Pierwsze Statki. Nikt nie miał wątpliwości, czy te
gorączkowe poczynania odniosą pozytywny skutek. Poszukiwacz skonstruowany został z
części dwóch mniejszych statków zwiadowczych, znalezionych w pojazdach kosmicznych
przodków.
Na pokładzie Poszukiwacza było ich tylko czworo. Każdy był specjalistą w swojej
dziedzinie, a oprócz tego posiadał gruntowne przeszkolenie w jeszcze jednej. Ayana była
lekarzem i historykiem. Tan - zwiadowcą i żołnierzem; Jacel, kapitan statku - specjalistą od
łączności i nawigacji. Massa była pilotem i technikiem. Czworo przeciwko systemowi
słonecznemu, z którego Pierwsze Statki uciekły w takiej panice, że ich pasażerowie w
pośpiechu postanowili poniszczyć wszelkie swe związki z przeszłością.
Czy na planecie przodków również znajdowała się Chmura? Albo, co gorsza (jeżeli
można było wyobrazić sobie coś gorszego od Chmury), ludzie polowali i uśmiercali innych
ludzi? Taśmy powiedziały, że coś takiego miało miejsce w przeszłości. Na całe szczęście
ludzie nie kierowali broni przeciwko innym ludziom na Elhorn.
Im bliżej celu znajdował się Poszukiwacz , tym bardziej Ayana obawiała się
wszystkiego nieznanego, oczekującego ich na planecie, na której wylądują.
Przez wiele długich kosmicznych dni lecieli przez system planetarny przodków. Ich
celem była trzecia planeta, licząc od słońca. Z informacji, jakie przekazywał im komputer
wynikało, że właśnie ta planeta nadaje się do takiego życia, jakie było im znane. Przez cały
czas Jacel próbował uchwycić w odbiorniku jakąś odpowiedz na przekazywane przez nich
sygnały, jednak bez powodzenia. Cisza wokół nich działała przytłaczająco; może lecieli w
złym kierunku? A jednak nie mogła być wystarczającym powodem, żeby zawrócić z drogi.
Zgodnie postanowili, że jednak wylądują na planecie, będącej od samego początku ich celem.
Znalazłszy się na jej orbicie, od razu stwierdzili, że z całą pewnością na planecie
istniało życie. Ujrzeli ślady działalności inteligentnych istot, które musiały ją zamieszkiwać co
najmniej w dalekiej przeszłości. Planeta gęsto była pokryta wielkimi zabudowaniami miast. W
dzień widać je było bardzo wyraznie. A mimo na sygnały z Poszukiwacza nikt nie
odpowiadał.
- Nie rozumiem tego. - Jacel siedział przed deską rozdzielczą ze swoimi przyrządami,
jego głos docierał jednak wyraznie do Ayany i Tana przez interkom. - Przecież zdobyliśmy już
dowody, że na ej planecie istnieje lub istniała wysoko rozwinięta cywilizacja. Z całą
pewnością ktoś tam żyje, a pomimo tego nie zamierza odpowiadać na nasze próby nawiązania
kontaktu. Mało tego, nie ma śladów łączności na terenie samej planety.
- Ale te światła w nocy... - Massa nieśmiało zaprotestowała. - Co one mogą znaczyć?
Ayana pragnęła jej przytaknąć. Zwiatła na powierzchni planety niepokoiły i ją.
- A może - głośno zastanawiał się Tan - te światła włączają się i wyłączają
automatycznie, gdy tymczasem na planecie nikogo nie ma?
Powiedział to, co rozważali już wszyscy spośród nich. Tak, to było najlepsze
wytłumaczenie, tyle że jakoś nie trafiało Ayanie do przekonania. Skoro przelatywali teraz nad
martwym światem, w których trwały wielkie budowle, oddając hołd ludom, które z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]