[ Pobierz całość w formacie PDF ]
którą Towiański jeszcze na Litwie na proroka roóaju żeńskiego wykiero-
wał. Było to w karnawale. Na salonach króla de facto (Czartoryskiego) były
sceny, bale, koncerta, tańcujące herbaty. Towiański i spółka wyprawiali tak-
że sceny, śpiewy i deklamacje prorocze. Panna Dejbel śpiewała, Gut miewał
konwulsje na dwanaÅ›cie tempów i polowaÅ‚ na ÊîuwajÄ…cego ducha, TowiaÅ„ski
perorował, c cz ci &
Jest wieść, że panna Deybell w chwilach wielkiego wzni i ni i c
wiói około głowy Towiańskiego gwiazd dwanaście, Gut siedm, a Mickiewicz
trzy czy podobno już tylko jedną.
Wiadomo, że Towiański w r. 1834, to jest kiedy Albrecht w Saksonii
ze swoimi występował proroctwy, był także w Dreznie i naukę w roóaju
Albrechta opowiadać począł: że miał nawet w pewnym podonczas bawiącym
poecie swego óisiejszego Mickiewicza, a w pewnej młodej panience
óisiejszą pannę Deybell.
Wreszcie w satyrycznej bajce pt. rz : Spojrzał profesor, ujrzał się prorokiem
Zlepy z cyklopiem obaczył się okiem; Pan Podporucznik w szlifach jenerała
A która tylko baba się przyjrzała W Matki Najświętszej wiói się postaci .
I taka strofka w receptach : Panna Deybell, co tam stała To na swojej wyczytała
Chcesz być kochana Rzuć szarlatana .
Niestety, wszystko to, to są jedynie świadectwa wybitnej roli, jaką grała Ksawera
w pierwszych poczynaniach towianizmu na gruncie paryskim; nie wyjaśnia nam jednak
w najmniejszej mierze charakteru owej roli ani też nie odsłania fizjonomii tej kobiety.
Czy poznamy jÄ… kiedy?
Otóż w tym samym czasie, kiedy Towiański dokazał swego majstersztyku, pozyskując
dla sprawy Adama, mediumiczna kapłanka towianizmu, Ksawera, wchoói niewątpli-
wie z poręki Towiańskiego pod dach poety. Jako nauczycielka jego óieci. Spróbujmy
sobie odtworzyć sytuację jego życia. Kiedy Mickiewicz w r. 1834 zaślubił Celinę Szyma-
nowskÄ… na odlegÅ‚ość, przez przyjacioÅ‚y¹y , óiaÅ‚aÅ‚ pod wpÅ‚ywem zÅ‚ożonego procesu du-
chowego. Wiemy, ile jest jego autobiografii w postaci Robaka, na którą złożyła się
rekuza Stolnika (hr. Ankwicza) i poczucie we własnym przekonaniu win wobec
ojczyzny. Do tego przyłączył się niesmak i przykrości, które przyniósł mu romans z Kon-
stancją. Poeta przeobrażony w duszy, przedwcześnie przygięty brzemieniem powagi życia,
chce być w zgoóie z sumieniem, łamie się w sobie. Sumienie to jest żołądek duszy
¹y z i in zy now Ä… n o o rz z rzy cio y CaÅ‚a ta sprawa małżeÅ„stwa Mickiewicza jest
dość zagadkowa i nie obeszła się bez ustnych komentarzy, plotek podawanych sobie na ucho przez naszych
uczonych, zwłaszcza co się tyczy roli, jaką odegrał w nim dr Stanisław Morawski. [przypis autorski]
- BrÄ…zownicy 43
pisze góieś w liście. %7łenię się z Celiną. Obaczymy, czy bęóie lżej, czy bęóie ciężej
pisze. Jest w tym małżeństwie płomiennego Gustawa, hardego Jacka Soplicy, coś
z rezygnacji. Zrazu jest lżej , potem bodajże ciężej . Poeta milknie, troska o chleb dla
roóiny go zżera; z czasem żona, podległa napadom obłędu, raz po raz mu dokazuje ,
jak pisze Bohdan Zaleski. %7łycie emigracyjne, jego swary, piekłem. Naóiei znikąd
żadnej. I w tej najcięższej dla poety chwili, zjawia się óiwny mąż z nową ewangelią
i podb3a go magicznym słowem i nie mniej magicznym świadectwem swego posłania.
Czy nie byłoby możebne przypuszczenie, że nowe słowo , jakie przyniósł mistrz temu
potężnemu, a przygiętemu przez życie człowiekowi, w którym zdławione siłą woli wrzące
namiętności skryte są jak ogień pod lawą, że to owo było objawieniem nowego zakonu
wolności? Nie tylko obietnicą wolności narodu w nauce Towiańskiego i dla samego
mistrza sprawa polska nie jest wszak bynajmniej najważniejsza ale nową formułą ży-
cia, która temu tak głęboko relig3nemu i prawemu człowiekowi, jakim był Mickiewicz,
pozwoli głód szczęścia pogoóić z sumieniem? Czy nie byłoby to nowym światłem
rzuconym na opętanie towianizmem Adama i jego w nim, mimo zerwania z Mistrzem,
upartą wytrwałość? Ale to już są tajemnice spowieói Adama przed księóem Jełowic-
kim, owej siedmiogoóinnej spowieói, w czasie której ryczał tak, że w całym gmachu
słychać było opowiada Krasiński& I czy wówczas ta cudna pieśń Adama, uderzająca
w tryumfalny akord szczęścia owicz i i niosąca wi i hymn
upojenia, nie miałaby dla nas jeszcze innego niż dotychczas tonu? tego, który w dwa lata
pózniej zadzwięczy u Krasińskiego w rz wici ?
O małżeństwie taka nauka, że tam tylko jest prawóiwe, góie jeden w drugim po-
trafił ducha obuóić i to dopiero Sakrament tak streszcza zasady towianizmu
Krasiński w liście do Delfiny. A czytajmy owe ponure Służby nad Celiną , jakie od-
prawia nad Mickiewiczową Mistrz, i starajmy się co nie jest łatwe przetłumaczyć
je na luóki język; czytajmy w rękopisach rapperswilskich morały, jakimi gnębi Celinę
Karolina Towiańska&
Będę miał jeszcze sposobność powrócić do tej materii. I to, co powieóiałem, wystar-
czy zapewne, aby ściągnąć gromy na moją biedną głowę. Zapewne, to jest sfera hipotez,
których może nigdy nie uda się sprawóić; ale czyż to okrojenie tak bogatej rzeczywisto-
ści, jakiego się dopuszczają na owej epoce i na jej óiwach nasi brązownicy , nie zostawia
pola nawet najśmielszym hipotezom?
Tak, moi panowie, nie ma rady: trzeba zjechać z szosy i zapuścić się w gąszcz&
Jak można było się spoóiewać, po ostatnich moich artykułach posypały się informacje,
relacje, rewelacje. O Ksawerze przede wszystkim. Odnaleziono jej ślad u Słowackiego,
w zamazanym rękopisie, który udało się odczytać panu St. Mleczko. Jedna strofka tych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]