[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wce, ułożyła kwiaty w wazonie i postawiła na stole
w jadalni. Zanim wyszła, zapach lilii zaczął się
delikatnie unosić w pokoju, który dzięki temu nie
sprawiał już tak chłodnego wrażenia.
Jednak wciąż to mieszkanie nie przypomina do
mu, pomyślała Cat, wsiadając do samochodu. Ale
przecież właśnie o to mi chodziło... Teraz trzeba się
tym cieszyć.
ROZDZIAA SIÓDMY
Samochód, który Liam po nią przysłał, długa
ciemnoszara limuzyna, przyjechał punktualnie co do
sekundy. Kierowca, uprzejmy, małomówny mężczy
zna w szarym garniturze i czapce z daszkiem, włożył
do bagażnika torbę, którą Cat mu podała.
Jechała na miejsce spotkania z nadzieją, że Liam
będzie już tam na nią czekał i od razu wezmie ją
w ramiona. Ale kiedy otworzyła po kolei wszystkie
drzwi, okazało się, że mieszkanie jest puste.
Zaciągnęła ciężkie kremowe zasłony i po chwili
wahania zapaliła ogień w gazowym kominku, aby
w pokoju zrobiło się trochę bardziej przytulnie.
Zaniosła torbę do sypialni i wyjęła nową podom
kę, w którą zaraz się ubrała. Leżała na niej znakomi
cie, uwydatniając cienką talię, krągłe biodra podkreś
lone kloszową spódnicą i szczupłe, zgrabne nogi
widoczne do połowy ud. Niczym nie zmącona czerń
pięknie kontrastowała z kremową skórą jej szyi i de
koltu. Z pewnością jest to strój uwodzicielski, uznała,
przeglądając się w podłużnym lustrze w łazience.
Czy jednak nie zanadto ryzykowny na tle tego zim
nego, pustego wnętrza?
Liam powinien już tu być. Cat poczuła się nie
swojo, bezczynnie na niego czekając. Nie było tu ani
telewizora, ani odtwarzacza muzyki czy radia, ani
nawet jednego czasopisma. Nic, co by pomogło zła
godzić nieznośne napięcie podczas tego długiego
czekania.
Już zaczynała się zastanawiać, czy nie zmienił
zdania, kiedy wreszcie usłyszała trzaśnięcie zewnęt
rznych drzwi i kroki na schodach.
Liam, który wyglądał na zmęczonego, niespiesz
nie wszedł do pokoju i rzucił jej ostrożne spojrzenie.
- Dobry wieczór - powiedział cicho i uprzejmie,
ale raczej beznamiętnie. - Przepraszam za spóz
nienie.
- Nie szkodzi - odparła. - Widzę, że jesteś zmę
czony.
- Rzeczywiście - skinął głową. - Ale nie tak
bardzo, żebym nie mógł się tobą zająć w łóżku, jeśli
to ciÄ™ niepokoi.
- Ależ skąd - zaprzeczyła żywo. - Pomyślałam
po prostu, że może chciałbyś się napić kawy albo coś
zjeść. Przywiozłam trochę zakupów. Robię całkiem
dobrą jajecznicę - uśmiechnęła się z pewnym wysił
kiem.
- Nie wątpię - rzekł Liam, na którego twarzy
nagle pojawił się cyniczny uśmieszek. - Ale, mój
skarbie, pragnę ci przypomnieć, że nie przyszedłem
tu z powodu twoich zalet jako pani domu. Nie jestem
głodny. - Szybkim ruchem zdjął marynarkę i rzucił
na brzeg kanapy. - Szczerze mówiąc, miałem kosz-
marny dzień, ale gorąca kąpiel z pewnością poprawi
mi nastrój.
Ruszył w stronę łazienki, po drodze rozluzniając
krawat, lecz na chwilÄ™ przystanÄ…Å‚.
- Ale mogłabyś mi przynieść drinka - odezwał
się miękko. - Oczywiście, gdybyś chciała. Powiedz
my, za dziesięć minut?
- Jasne. Whisky bez lodu i wody?
- Widzę, że pamiętasz, co lubię. - Przechylił na
bok głowę z udanym zdziwieniem. - A więc, za
dziesięć minut.
Cat zauważyła na kredensie butelkę z wysoko
gatunkową whisky. Nalała sporą porcję do krysz
tałowej szklanki i Usiadła. Jednak nienawykła do
bezczynnego siedzenia po chwili wstała i wzięła do
ręki jego marynarkę, chcąc ją powiesić na oparciu.
W tym momencie nagle coś ją tknęło. Spojrzała
w stronę łazienki. Drzwi były lekko uchylone, ale
szum wody ustał, więc Liam zapewne zanurzył się
już w wannie.
On wiedział o niej całkiem sporo, a ona o nim
prawie nic. Domyślała się tylko, że jest bogaty, ale to
akurat najmniej ją interesowało.
Z pewnością znajdzie jakieś informacje w jego
kieszeniach - prawo jazdy, portfel. Może nie było to
zachowanie ani lojalne, ani całkiem uczciwe, ale
Liam przecież wyciągnął jej nazwisko i adres od
recepcjonistki w hotelu. A więc wet za wet.
Nie znalazła prawa jazdy, ale w wewnętrznej
kieszeni był portfel. Zręcznie go wyciągnęła i zaczęła
przeglądać zawartość, poszukując kart kredytowych,
wizytówek, czegokolwiek. Chociażby jego nazwis
ka. Albo tęgo, czym się zajmuje.
Spotkało ją jednak rozczarowanie. W portfelu
znalazła około stu funtów gotówką, lecz żadnych
dokumentów. Tylko w małej przegródce coś się
zaklinowało. Jakaś fotografia włożona do góry noga
mi. Jego żony? Narzeczonej? Przyjaciółki? Ktokol
wiek to był, Liam dobrze ukrył zdjęcie.
Gdy z bijącym sercem Cat obróciła fotografię
w palcach, zobaczyła, że uśmiecha się do niej urodzi
wy spaniel. Szybko wsunęła zdjęcie do przegródki,
a portfel do kieszeni.
No, na próżno traciłam czas, mruknęła pod nosem.
Wzięła do ręki szklankę z whisky i, szeleszcząc
jedwabną spódnicą, poszła do łazienki.
Liam leżał w wannie nieruchomo, z zamkniętymi
oczami, ale już trochę lepiej wyglądał. Przez chwilę
Cat stała cichutko, przyglądając mu się z bijącym
sercem, aż w końcu odezwała się:
- Przyniosłam ci drinka.
Liam poruszył się, lekko przeciągnął, wreszcie
usiadł.
- Dziękuję. - Wziął z jej rąk szklankę, postawił
na stoliczku przy wannie i przeciągle spojrzał na Cat.
- Może się do mnie przyłączysz?
- Dziękuję, ale nie piję whisky.
- Ach, nie to miałem na myśli - powiedział
łagodnie, z błyskiem rozbawienia w oczach. - Sądzę,
że się domyślasz?
- No cóż - rzekła Cat, której usta lekko zadrżały.
- Skoro tak, to...
Podniosła ręce i chciała rozpiąć pierwszy guziczek.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]