[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Cieszysz siÄ™?
S
R
- Nie zadzwoniłabyś do mnie, gdyby ukradła tylko twoje rzeczy.
Nie potwierdziła ani nie zaprzeczyła.
- Prawda?
- To moja siostra. - Zakryła usta ręką.
- Cii... - Ujął jej dłoń i pocałował ją, a potem trzymał ją za rękę. - Wszystko w
porządku. Odzyskamy twoje rzeczy, ale najpierw muszę to załatwić.
Chciała mu się wyrwać, lecz trzymał ją mocno.
- Chyba nie dzwonisz na policjÄ™?
Infolinia banku wreszcie się odezwała, a Ivo podał wszystkie szczegóły.
- Za parę dni będziemy mieć nowe karty.
- Nie chcę nowych kart. Ivo, obiecaj, że nie pójdziesz na policję.
- Nie tym razem.
Tylko o to mogła prosić.
- Dziękuję. Ale jak odzyskamy...?
- Kiedy wyszedłem stąd dziś rano, zaparkowałem za rogiem i czekałem, aż
twoja siostra wyjdzie, a potem poszedłem za nią do squatu, gdzie mieszka.
- Ale to...
- Potworne? Naruszyłem jej prywatność?
Pokręciła głową, zła, że Ivo z góry założył, że Daisy ją okradnie. Wdzięczna
za jego przezorność.
- Nie - wykrztusiła. - Miałeś rację.
- Nie sądziłem, że cię okradnie. Chciałem wiedzieć, gdzie mieszka. Na wypa-
dek, gdyby nie wróciła.
- Ach... - Omal się nie rozpłakała. - Dziękuję.
- Jeśli nie jest doświadczoną złodziejką, nadal ma przy sobie twoje rzeczy.
- Nie wierzÄ™...
- Mówiąc szczerze, ja też nie - rzekł Ivo, zaskakując ją. - Podejrzewam, że
sprawa jest bardziej skomplikowana.
S
R
- Nie wiem, czy poradzÄ™ sobie z czymÅ› bardziej skomplikowanym.
- Dasz sobie radę ze wszystkim. - Patrzył na nią bacznie. - Znam cię. Nie
poddasz się, jeśli na czymś bardzo ci zależy. - Zabrzmiało to bardziej jak pytanie
niż stwierdzenie. O co tak naprawdę pytał?
- Użyczysz mi trochę tej swojej pewności?
- Nie potrzebujesz mnie. Powiem ci, gdzie ją znajdziesz, a ty już sobie pora-
dzisz.
Uświadomiła sobie, że to prawda. Przeżyła już najgorsze, co mogło jej się
przydarzyć - opuściła Iva. Znalazła w sobie odwagę, by rzucić pracę, która przesta-
ła ją interesować.
Porzuciła wizerunek, z którego wyrosła.
- Może masz rację. Ale chciałabym, żebyś tam ze mną poszedł.
Był to czteropiętrowy edwardiański budynek w biednej części dzielnicy, z za-
bitymi deskami oknami, jak sÄ…siadujÄ…ce z nim domy.
Ivo szedł za Daisy na piechotę. Miała spuszczoną głowę, nie podnosiła jej,
nawet gdy przechodziła przez jezdnię. Tylko przelotnie rzuciła okiem dokoła, gdy
dotarła na miejsce. Ivo zatrzymał się, dał jej czas, by się ukryła. Aatwo było się
domyślić, który to budynek W oknie na górze brakowało pół deski, a na zarośnię-
tym podwórzu wydeptano ścieżkę.
Był gotów wycofać się, pozwolić Belle pójść tam samej, ale ucieszył się, gdy
poprosiła go o pomoc. Paradoksalnie Daisy nieświadomie zbliżyła ich do siebie.
Już tylko z tego powodu zrobiłby dla niej wszystko.
Ivo prowadził. Sprawdził deski na drzwiach od tyłu i w oknach na parterze, aż
znalazł jedną obluzowaną, odsunął ją i wszedł do środka.
- Poczekaj tutaj - zasugerował, gdy Belle ruszyła za nim.
Kto wie, co tam znajdÄ…?
- IdÄ™ z tobÄ….
Podał jej rękę i podciągnął ją do góry.
S
R
- Och, jak tu okropnie.
- Patrz pod nogi - ostrzegł, mocno trzymając ją za rękę. Zapalił latarkę i
oświetlił podłogę. Wyglądała na całą, ale pozory mylą.
- Ona nie może tutaj zostać - szepnęła Belle. - Potwornie tu zimno i wilgotno.
Co tak cuchnie?
- Przegniłe drewno. - Tego zapachu boi się każdy właściciel nieruchomości. -
Jeżeli ona chce tutaj zostać, nic nie poradzisz.
- Założysz się?
- Najwyżej przeniesie się gdzie indziej i nie będziemy wiedzieli, gdzie ją zna-
lezć.
- Musimy coś zrobić. Ona jest w ciąży...
Usłyszał w jej głosie nostalgię, od której zakłuło go serce.
- Tak ci powiedziała? - Liczył na to, że to kolejna sztuczka Daisy. - Dla mnie
wyglÄ…da na anorektyczkÄ™.
Spojrzała na niego, a on sobie uświadomił, że powiedział za dużo. Cóż, nie
tylko ona przeżywa rodzinne tragedie.
- Miranda...
- Aha. - Belle skinęła głową, wszystko zrozumiała.
Nigdy jej o tym nie mówił. To była tajemnica jego siostry, nie jego.
- Pielęgniarka w szpitalu powiedziała mi, że Daisy jest w ciąży - podjęła Belle
po chwili. - Dlatego zemdlała. Muszę ją przekonać, żeby ze mną wróciła.
- Nie martw się, nie będzie w stanie odmówić.
- Co chcesz zrobić? Zaproponujesz jej pieniądze?
- Zaufaj mi. Nie powtórzę tamtego błędu.
Szli ostrożnie po wydeptanych w kurzu śladach.
Daisy urządziła sobie przytulne gniazdko w pokoju na końcu korytarza, wy-
korzystując stare meble i kawałki dywanów przyniesione nie wiadomo skąd.
Nie było tam elektryczności, ale przez okno wpadało trochę światła. Dość,
S
R
żeby zobaczyli ją siedzącą na podłodze wśród kart kredytowych, pieniędzy i biżute-
rii.
Leżała tam również obrączka Belle.
- Wracaj do domu. - Belle podbiegła do Daisy.
- Odejdz. - Daisy ją odepchnęła.
- Pozwól, że się tobą zaopiekuję.
- Nie potrzebujÄ™ ciÄ™. Nie chcÄ™ ciÄ™.
Słowa były wrogie, ale Ivo wyczuł kryjącą się za nimi tęsknotę. Przeżył to, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl