[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jednak przyznać, że w towarzystwie Sapphie nie
nudził się ani przez chwilę. Dee z kolei udało się
wczoraj niezwykle go znużyć. Może stało się tak
dlatego, że mieli problemy z prowadzeniem roz
mowy po pięcioletnim rozstaniu? Dodatkowo obec
ność męża oraz siostry z pewnością nie ułatwiała
sytuacji.
- Moim zdaniem wyolbrzymiasz troskÄ™ Jero-
me'a o żonę. - Odchylił się na krześle i spojrzał na
Sapphie spod zmrużonych powiek.
Doszedł do wniosku, że jego rozmówczyni pre
zentuje się wręcz uroczo w kremowej sukience,
która podkreślała jej opaleniznę i rudawe akcenty
we włosach. Dlaczego te bursztynowe oczy zawsze
patrzyły na niego tak wyzywająco? Bardzo mu się to
nie podobało.
64 CAROLE MORTIMER
- Może jednak zamówimy śniadanie? - zapro
ponował. - Przynajmniej będziemy mieli bezpiecz
ny temat do rozmów.
- Nie jestem głodna - wymówiła się.
On również nie był.
- No to co powiesz na spacer? Mógłby roz
budzić nasze apetyty.
- A może... - Sfrustrowana, pokręciła głową.
- Czy jeszcze do ciebie nie dotarło, że nie chcę
spędzać z tobą czasu, jeśli to nie jest absolutnie
konieczne?
Z trudem powstrzymał wybuch gniewu.
- Mam wrażenie, że raz czy dwa o tym wspo
mniałaś.
- No to znasz już odpowiedz, prawda?
Rik uniósł ręce w obronnym geście.
- Zaproponowałem niewinny spacer, Sapphie,
a nie wspólny poranek w łóżku!
Jęknęła, a na jej policzki wypełzł rumieniec.
Rozejrzała się dyskretnie, jakby chcąc sprawdzić,
czy nikt ich nie podsłuchuje.
Nikt nie podsłuchiwał, już Rik zdążył to spraw
dzić. Owszem, bawiło go zawstydzanie Sapphie, ale
nie chciał jej kompromitować przed innymi. Była
w niej jakaś godność, opanowanie, i właśnie dlatego
nie mógł sobie na to pozwolić.
- Chodz. - Podszedł do niej i chwycił za oparcie
jej krzesła. Nie miała wyjścia, musiała wstać. - Spa
cer w słońcu dobrze zrobi nam obojgu. -I pomoże
SPOTKANIE W PARY%7Å‚U 65
mu się otrząsnąć po nieprzespanej nocy. - Napraw
dÄ™ mam szlachetne intencje, Sapphie.
Nagle znalezli siÄ™ przed hotelem i ruszyli w kie
runku Sekwany oraz wieży Eiffla. Sapphie trzymała
się na dystans. Nawet nie próbowała ukrywać dez
aprobaty.
- Tylko raz w życiu zachowałam się równie
głupio!
Głupio? To właśnie myślała o ich wspólnej no
cy? Nieważne. Niezależnie od tego, co czuła, często
zastanawiał się, co się z nią dzieje, gdzie się po-
dziewa, i czy kiedykolwiek myślała o nim.
Najwyrazniej nie, skoro wczoraj tak ją przeraził
jego widok!
- Nigdy nie uważałem cię za głupią kobietę,
Sapphie - zapewnił ją. - Chociaż teraz, po naszej
wczorajszej rozmowie, nieco lepiej rozumiem twoje
intencje...
- Aha. Sądzisz, że postanowiłam czymś cię za
jąć, żebyś przypadkiem nie zrobił jakiejś afery na
weselu Dee - oświadczyła.
Skrzywił się, ale wiedział, że zasłużył na taki
komentarz. Niepotrzebnie wyrwał się wczoraj
z oskarżeniami.
- Chyba trochę się pośpieszyłem z tą uwagą...
- Chyba! - przerwała mu natychmiast. - Miałam
dwadzieścia trzy lata, Rik, i chociaż byłam zaręczo
na z Jerome 'em, nigdy nie poszliśmy do łóżka.
Byłeś moim pierwszym kochankiem. Czyżby tak
66 CAROLE MORTIMER
zaabsorbowało cię rozpaczanie nad utratą Dee, że
w ogóle tego nie zauważyłeś?
Naturalnie zauważył, i właśnie ten aspekt ich
wspólnej nocy zawsze go zastanawiał. Z czasem
doszedł do wniosku, że musiał sobie wyobrazić tę
drobną przeszkodę, bo przecież Sapphie nie mogła
być dziewicą. Kobiety nie tracą dziewictwa z zupeł
nie nieznajomymi mężczyznami.
Jak widać, w wypadku Sapphie tak właśnie było...
ROZDZIAA PITY
Po całej nocy rozmyślania, ważenia słów i tak
dalej, musiała to powiedzieć?
Naturalnie wpadła w złość, gdy znowu zaczął
kwestionować jej motywy, jednak tuż po wyznaniu
mu prawdy zrozumiała, że popełniła błąd.
Teraz musiał się domyślić, że jako dziewica
z pewnością w żaden sposób się nie zabezpieczyła,
no i sam wiedział najlepiej, że on również nie. Niech
diabli wezmÄ… jej gadulstwo!
- Na twoim miejscu nie poświęcałabym temu
zbyt wiele uwagi, Rik - dodała szybko. - Od tam
tego czasu miałam dziesiątki kochanków. Z pew
nością są ci wdzięczni, że pomogłeś mi się pozbyć
dziewictwa.
Jego oczy pociemniały. Nie miała pojęcia, co
teraz myślał.
- Chyba słusznie zauważyłam, że ten spacer to
nie najlepszy pomysł - dodała i przystanęła na
chodniku. - Najwyrazniej nie potrafimy spędzić
w swoim towarzystwie nawet pięciu minut bez
obrażania się nawzajem.
68 CAROLE MORTIMER
- Jak sądzisz, dlaczego tak jest? - zapytał
po chwili. Widać było, że z trudem panuje nad
gniewem.
- Może zwyczajnie się nie lubimy? - Wzruszyła
ramionami.
Patrzył na nią przez kilka długich sekund, po
czym uśmiechnął się niewesoło.
- Ja ciÄ™ lubiÄ™, Sapphie - mruknÄ…Å‚. - LubiÄ™
twoją bezpośredniość, to że mówisz, co ci ślina
na język przyniesie. To bardzo... hm, odmienne
od tego, do czego przywykłem. Może wcale nie
jest tak, że się nie lubimy. - Wyciągnął rękę
i dotknął jej policzka. Patrzyła na niego jak zahi
pnotyzowana. - Może właśnie lubimy się za bar
dzo? - Pochylił głowę i jego usta dotknęły ust
Sapphie.
Wczoraj uświadomiła sobie, że wciąż kocha Ri
ka, ale próbowała stłumić tę miłość niemiłym i wro
gim zachowaniem wobec niego. Teraz jednak nie
mogła już dłużej skrywać uczuć. Kochała go! To
było niewiarygodne, ale po pięciu latach zupełnej
rozłąki wciąż go kochała!
Może było tak ze względu na jej miłość do
Matthew i jego niezaprzeczalne podobieństwo do
ojca. Jej ciało instynktownie przylgnęło do Rika.
Ogrzewały ich promienie letniego słońca, lecz Sap
phie rozgrzewał wewnętrzny żar. Przez to nie mogła
myśleć, tylko czuć. A czuła pożądanie. Chwyciła
Rika za ramiona i przylgnęła do niego całym ciałem.
SPOTKANIE W PARY%7Å‚U 69
- Proszę, proszę - rozległ się nagle męski, zna
jomy głos, pełen zadowolenia. - A ty, Dee, mówi
łaś, że tylko tracę czas, próbując wyswatać Sapphie
i Rika!
Sapphie i Rik błyskawicznie oderwali się od
siebie. Furia malująca się na twarzy Dee świadczyła
o tym, że siostrę Sapphie nieszczególnie ucieszył
sukces męża.
Nie chodziło tylko o to. Mimo miłości do Rika
Sapphie nie mogła sobie pozwolić na ponowne
zbliżenie się do niego, i nie miało to absolutnie nic
wspólnego z niezadowoleniem Dee.
Chwilowo nawet nie była w stanie spojrzeć na
Rika. Nie dowierzała sobie, była pewna, że uczucia
malują się na jej twarzy. Po za tym za nic nie chciała
patrzeć na jego pełną skruchy minę, gdy wzrokiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]