[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i Bah-Baha! I tam teraz są brylanty!  Uderzyła dłonią o łóżko, myśląc o ulubionej pio-
sence Nata  Moje oczy sÄ… tylko dla ciebie .
112
 Cały Nat!  Pobiegła po telefon komórkowy i zadzwoniła do Blaise a.
Odpowiedziała jej poczta głosowa.  Chyba uczy się, jak właściwie wykręcać żarówkę!
 syknęła. Po skończonej zapowiedzi wręcz warknęła do słuchawki:  Wiem, gdzie są
brylanty! Zadzwoń do mnie, póki nie jest za pózno!
62
Na lotnisku Kennedy ego àorn Darlington byÅ‚ zmÄ™czony i poirytowany. Archibald
posłał po niego kierowcę, który już czekał, trzymając w ręku tablicę z prostym napisem:
 Kuzyn àorn .
Ależ ten Archibald zabawny, pomyślał z sarkazmem przybysz. Podszedł do kierow-
cy, który zapytał:
 Kuzyn àorn?
 Dla niektórych. Chodzmy po mój bagaż.
W piętnaście minut pózniej siedział na tylnym siedzeniu długiej limuzyny, która
wiozła go na Manhattan.
 Kierowco  odezwał się  proszę o odrobinę prywatności.
Mężczyzna skinął głową i nacisnął guzik. Kiedy między nimi wyrosła szklana ściana,
àorn wyjÄ…Å‚ telefon komórkowy i wystukaÅ‚ numer. Jak zwykle zgÅ‚osiÅ‚a siÄ™ poczta gÅ‚o-
sowa.
 Mam nadzieję, że na wieczór wszystko jest gotowe  powiedział.  Będę naprze-
ciwko, u kuzyna Archibalda. Jego kompleks wyższości jest irytujący. Sądzi, że przyjecha-
łem świętować klęskę Klubu Osadników, którą on spowodował. Nie ma pojęcia o mo-
ich własnych planach względem siedziby Szkoły Kamerdynerów Maldwina Fecklesa!
Oddzwoń!
Wyłączył telefon i zachichotał.
To po prostu doskonałe, pomyślał. Moja rodzina zawsze była sprytniejsza od rodzi-
ny kuzyna Archiego.
63
Na żółtych kartkach książki telefonicznej Regan znalazła drogerię o nazwie
 Zmysłowe zapachy , mieszczącą się przy przecznicy niedaleko hotelu, w którym trwa-
ła konferencja kryminologiczna.  Mamy każdą markę, jaka tylko przyjdzie ci do głowy
 głosiła reklama.  Przyjdz i powąchaj .
 Już idę  oznajmiła Regan, nie zwracając się do nikogo w szczególności.
113
Przed klubem złapała taksówkę i po chwili stała już przed niewielkim sklepikiem,
którego witryna pełna była flakonów z perfumami. Kiedy otworzyła drzwi, rozległy się
dzwonki.
Za długą ladą stała kobieta koło sześćdziesiątki, z platynowymi włosami uczesany-
mi na kształt hełmu. Nawet z odległości kilku metrów łatwo było zauważyć, że mia-
ła oczy podkreślone najgrubszą i najczarniejszą kreską, jaką Regan w życiu widziała.
Ubrana była w kostium naśladujący skórę lamparta, a jej paznokcie miały koło czte-
rech centymetrów długości. Musiała dostać tę robotę, gdy  Koty zeszły z afisza, pomy-
ślała Regan.
Nic dziwnego, że powietrze w maleńkim pomieszczeniu pełne było aromatów, wal-
czących ze sobą o palmę pierwszeństwa.
 Dzień dobry, ko-ochana  zwróciła się sprzedawczyni do Regan.  Jak mogę
pani pomóc?
Identyfikator na piersi głosił, że na imię ma Sissy.
 Dzień dobry.  Regan trzymała listę w dłoni.  Chciałabym kupić siedem bute-
leczek perfum.
 Doskonale, ko-ochana. Jedna na każdy dzień tygodnia.
 Racja  odrzekła Regan, myśląc, że nie da się ustalić pochodzenia akcentu Sissy.
 Pierwszy to  Wody oceanu .
 Piękny, doskonale nadaje się na wycieczki w plener.  Sissy cofnęła się i zdjęła
z półki flakonik.  To na niedzielę. A co na poniedziałek?
  Ekspres namiętności .
 Najlepszy. Może nawet się okazać, że na poniedziałek to za wiele!  roześmiała
się, stawiając buteleczkę na ladzie.  Następny.
  Krople rosy .
Sissy się skrzywiła.
 Jest pani pewna? Taka młoda i ładna dziewczyna? To staroświecki zapach.
 Jestem pewna  odrzekła Regan. To byty perfumy kobiety od Snoopy ego. Nic
dziwnego, że inne jej się nie podobały.
 Dobrze.
W ciągu minuty na ladzie stały już perfumy na prawie każdy tydzień tygodnia.
 Co za zróżnicowanie  zauważyła sprzedawczyni.  Ale to dobrze. Dzięki temu
mężczyzna nie popada w zobojętnienie.
Gdyby Jack mógł to zobaczyć! Regan uśmiechnęła się, wyobrażając sobie jego reak-
cjÄ™.
 Ostatni to  Zmiertelny zastrzyk .
Sissy mimo grubego makijażu zdołała otworzyć szeroko oczy i zachichotała.
 Niegrzeczna z pani dziewczynka.
Dobry Boże, pomyślała Regan.
114
 Ma pani chłopaka?  zapytała tamta, sięgając po flakonik.
Regan miała wrażenie, że rozmawiając z tą kobietą o Jacku, popełnia świętokradz-
two. Skinęła tylko głową.
 Będzie mu się podobało  szepnęła konspiracyjnie sprzedawczyni.  To bardzo
silny zapach. Mnóstwo mężczyzn kupuje go dla swoich wybranek.
Regan uniosła buteleczkę i przyjrzała się jej. Była w kształcie grubej czarnej strzy-
kawki.
Sissy odkręciła zakrętkę.
 %7łeby rozpylić, trzeba nacisnąć jak przy robieniu zastrzyku.
 Urocze  mruknęła Regan.  Ciekawe, co to za geniusz wymyślił.
 Nie mam pojęcia, to nowa marka  odrzekła Sissy.
 Nowa marka?  powtórzyła Regan.
 Pojawiła się w tym roku na walentynki... Stało się coś?
Regan pokręciła głową, myśląc o tamtej kobiecie, Georgette, która mówiła jej, że do-
stała perfumy od chłopaka. Jeśli to było tak niedawno, to po co chodzi na przyjęcia do
Lydii?
 Nie, nic  odrzekła.  Ile płacę?
Kobieta wystukała ceny.
 Czterysta dwanaście dolarów i trzydzieści siedem centów razem z podatkiem
 oznajmiła radośnie, odrywając paragon.
Mam szczerą nadzieję, że znajdziemy te brylanty, pomyślała Regan, podając kartę
kredytową, bo w przeciwnym razie mogę na zawsze pożegnać się z tymi pieniędzmi.
Podpisała rachunek i schowała kartę do portfela.
 Dziękuję, ko-ochana  powiedziała Sissy; wrzuciła do torebki wizytówkę sklepu,
podała Regan zakupy i mrugnęła.  Proszę wrócić i powiedzieć mi, który dzień tygo-
dnia najbardziej się podobał pani chłopakowi.
 Dziękuję  odrzekła Regan z całą uprzejmością, na jaką było ją stać, po czym po-
śpiesznie opuściła sklep.
64
W swoim mieszkaniu przerobionym ze stacji benzynowej Stanley przeżywał na- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl