[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rzekał, że nie chce potomstwa?
Pokręciła głową. Nie wiedziała. Kolejny raz doszła do
wniosku, że jedyne, co może zrobić, to powiedzieć Loganowi
o swoich podejrzeniach i czekać, co będzie dalej. Aamała so-
bie głowę, jak mu przekazać nowinę, gdy naraz wierzby ro-
snące nad strumieniem zaszeleściły. Cassie rozejrzała się
wokół. Coś było nie tak. Wiatr ustał, więc gałęzie powinny
być bez ruchu... chyba że coś się za nimi czaiło. Przełknęła z
trudem ślinę.
Coś dużego, kudłatego i z mnóstwem zębów.
Ruszyła szybciej przed siebie, po chwili zaczęła biec, ale
zwierzę kryjące się wśród krzewów dotrzymywało jej kroku.
- Logan! - krzyknęła głośno, licząc, że usłyszy ją mimo
odległości.
Zamiast odpowiedzi mężczyzny dobiegł ją jednak ryk.
Ułamek sekundy pózniej wielki czarny niedzwiedz wyszedł
przed nią na ścieżkę.
Cassie nie była pewna, czy to Samson, czy inny niedz-
wiedz, ale nie miało to znaczenia. Nabrała powietrza i wrza-
snęła ze wszystkich sił. Zwierzę jednak tylko na nią spojrza-
ło, wciągnęło powietrze, po czym otwarło paszczę i ruszyło
w jej stronÄ™.
Zobaczyła paszczę pełną wielkich, żółtawych kłów.
Krzyknęła znowu i zamknęła oczy. Jeśli miała zostać pożarta,
stanowczo nie zamierzała się temu przyglądać.
Myślała, że serce pęknie jej lada chwila, lecz właśnie
122
S
R
w tym momencie usłyszała kroki. Otworzyła oczy i zo-
baczyła nadbiegających ścieżką Hanka i Logana. Mężczyzni
zaczęli hałasować, by przyciągnąć uwagę zwierzęcia. Cassie
zamarła z przerażenia. Co będzie, jeśli bestia zaatakuje i zrani
Logana?
- Cassie, tylko nie krzycz - polecił jej mężczyzna, pa-
trzÄ…c czujnie na niedzwiedzia. - Podejdz wolno do Hanka, a
ja uspokojÄ™ Samsona.
Spojrzała na prawo. Brygadzista stał parę kroków dalej z
twarzą białą jak prześcieradło. Posłusznie ruszyła w jego
stronę. Gdy tylko znalazła się blisko, Hank stanął między nią
a niedzwiedziem. Dopiero w tej chwili zdała sobie sprawę, że
wciąż ściska w ręce kosz pełen jedzenia. Postawiła go na
ziemi i spojrzała z niepokojem w stronę Logana. Ku jej zdu-
mieniu, niedzwiedz spokojnie przyglądał się mężczyznie.
- Hank, rzuć tu ten kosz - zawołał Murdock. Złapał ko-
szyk w powietrzu, po czym cisnął w krzaki najdalej jak mógł.
Samson przez chwilę węszył w powietrzu niezdecydowany,
po czym chrząknął i z trzaskiem ruszył w gąszcz w poszuki-
waniu jedzenia. Hank odetchnął głęboko.
- Mało nie umarłem ze strachu. Myślałem, że to Gin-
ny... to ona miała przynieść obiad.
- Zrobiło jej się niedobrze - wyjaśniła pobladła Cassie.
Nogi uginały się pod nią z przerażenia.
Logan rozejrzał się za niedzwiedziem, po czym uspo-
kojony podszedł do niej i objął ją mocno.
123
S
R
- Wszystko w porządku? - spytał dziwnie gniewnym
głosem.
Skinęła głową i przylgnęła do niego, nie dbając, co o tym
pomyśli Hank.
- Samson często się tu pokazuje? - zapytała.
- Zadzwonię do Jima Bennetta z Wydziału Ochrony
Przyrody i spytam, czy mógłby przenieść zwierzaka w mniej
zamieszkaną okolicę - obiecał, tuląc ją do siebie. - Albo się
dowiem, czy któreś zoo nie szuka niedzwiedzia.
- Czas najwyższy - mruknął Hank. - Idę zobaczyć, co z
Ginny. Do zobaczenia pózniej.
- Cała się trzęsiesz - zauważył Logan po odejściu bryga-
dzisty. - Chodz do chaty, usiÄ…dziesz na chwilÄ™, to siÄ™ uspoko-
isz.
Nogi miała jak z gumy, więc w drodze musiała się moc-
no oprzeć na jego ramieniu.
- Od tej pory będę przywozić obiad samochodem -
zapewniła.
- Od tej pory będziemy zabierać jedzenie ze sobą -
odparł surowo.
Posadził ją na bagażniku pikapa, potem siadł obok i objął
jÄ… mocno.
- Na pewno wszystko już dobrze?
- Tak.
Oparła głowę o jego ramię, zamknęła oczy i odetchnęła
głęboko, by przegnać wzbierające mdłości. Czuła, że Logan
nadal jest wściekły, słyszała napięcie w jego głosie. Czyżby
miał jej za złe, że krzyknęła?
124
S
R
- Przepraszam, że tak hałasowałam, ale naprawdę się
wystraszyłam - zaczęła tłumaczyć. - Samson chyba miał
ochotę na mój obiad.
- Zupełnie przestał się bać ludzi - odparł mężczyzna.
- I bardzo mi siÄ™ to nie podoba.
Przez kilka minut siedzieli w milczeniu. Cassie przytuliła
się do jego boku. Miała wrażenie, jakby czerpała od niego
siłę. Zastanawiała się, jak mu powiedzieć, że jest w ciąży.
Może jeśli wspomni o dziewczynkach, będzie miała okazję
spytać, czemu twierdził, że nie chce mieć dzieci.
- Zauważyłeś, że Kelsie wyrzyna się następny ząbek?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]