[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wypuszczając z rąk słuchawkę, która zsunęła się na
podłogę.
88 Ann Major
Co teraz robić? Jak go przekonać?
No właśnie. Jak?
Czy jej najgorsze obawy sÄ… uzasadnione? Czy
Matt rzeczywiście jej nie kocha, a oświadczył się
tylko z poczucia przyzwoitości?
Typowe dla ciotki Susie, energiczne pukanie do
drzwi przerwało te smętne rozmyślania.
Frankie? JesteÅ› ubrana?
Tak, proszÄ™.
Ciotka otworzyła drzwi i weszła do pokoju,
omijając leżące na podłodze przedmioty: porzucone
kule, części garderoby oraz części końskiej uprzęży,
które Frankie zamierzała naprawić. Zlustrowawszy
wzrokiem tonącą w bałaganie sypialnię siostrzenicy,
przyjrzała się zaczerwienionej i spuchniętej od łez
twarzy.
Jak długo chcesz tkwić w zamknięciu, roz-
czulajÄ…c siÄ™ nad sobÄ…?
Matt nie chce towarzyszyć mi na balu.
I chwała Bogu! Poproś Vince a.
Ale ja go nie kocham. Dlaczego nie możesz tego
zrozumieć!
Byłby dobrym mężem.
Może, ale nie dla mnie zrezygnowanym
głosem odparła Frankie. Dla kogoś takiego jak ty.
Ja nie byłabym z nim szczęśliwa. Nie rozumiesz
tego?
Ciotka Susie z głębokim westchnieniem pochyliła
się, zbierając z podłogi porozrzucane ubrania.
Frankie 89
Zgoda. Nie wracajmy do tego. Najważniejsze,
że jesteś cała i zdrowa. Jak twoja noga?
O wiele lepiej.
Zwietnie. Mamy mnóstwo spraw do załat-
wienia na mieście. Miałam telefon od Margaret.
Twoja suknia jest gotowa. Poza tym trzeba zamó-
wić fotografa, który zrobi ci zdjęcie do gazety.
A przedtem musisz pójść do fryzjera. No i czeka cię
jeszcze ostatnia lekcja etykiety.
Frankie ziewnęła.
Bądz taka miła i spróbuj przynajmniej udawać,
że coś cię cieszy westchnęła ciotka.
Dobrze, postaram się. Ale będę tylko udawać
odparła Frankie.
Jednocześnie ogarnął ją strach. Jeżeli nie odzys-
kam Matta, pomyślała, do końca życia będę skazana
na udawanie.
Niemniej uśmiechnęła się promiennie, a ciotka
Susie udała, iż nie dostrzega, że uśmiech nie zmienił
wyrazu smutnych, zapłakanych oczu siostrzenicy.
No to jedziemy. Zobaczysz, jak będzie wesoło
rzekła ciotka dziarskim tonem, zdecydowana
prowadzić wspólną grę pozorów.
Błagam cię, zwolnij! kolejny raz poprosiła
ciotka Susie, przytrzymujÄ…c powiewajÄ…cÄ… na wiet-
rze czerwono-żółtą apaszkę. Pamiętaj, że jeżeli
dostaniesz jeszcze jeden mandat za przekroczenie
szybkości, wuj zabroni ci prowadzić, a ja mam
90 Ann Major
ważniejsze rzeczy na głowie niż jeżdżenie po mieś-
cie w charakterze twojego kierowcy.
Nic się nie bój. Gliniarze łapią dopiero po
przekroczeniu prędkości o kilkanaście kilometrów.
Tak ci siÄ™ wydaje, bo ostatnim razem, kiedy ciÄ™
zatrzymali, jechałaś dobrze ponad stówę.
Frankie cofnęła nogę z gazu, lecz tylko odrobinę.
Wielki, srebrnoszary mercedes kabriolet gładko
niósł dwie siedzące w nim kobiety. Dach był opusz-
czony, a szyby podniesione. Ale wiatr i tak
rozwiewał na wszystkie strony rude włosy Frankie.
Wywalczywszy sobie podniesienie szyb, ciotka
Susie osunęła się najniżej, jak tylko mogła, na
wytwornym, obitym skórą siedzeniu, kurczowo
przytrzymując na głowie jedwabną apaszkę, mającą
chronić jej starannie ułożone uczesanie.
Oto widomy dowód istnienia przepaści mię-
dzy starszym i młodszym pokoleniem stwierdziła
z westchnieniem, gdy Frankie bez pytania opuściła
czarny dach auta.
Po obu bokach drogi migały wysokie trawy i kolo-
rowe, polne kwiaty.
Nie do wiary, jak szybko udało się wszystko
załatwić zauważyła Frankie, gwałtownie nadep-
tując na hamulec, by uniknąć zderzenia z wielkim
zielonym traktorem, który nieoczekiwanie wyjechał
z bocznej drogi na szosÄ™.
Naucz się jezdzić, ty ubabrany w gnoju, skuba-
ny kowboju!
Frankie 91
Uspokój się, Frankie, przecież to ty jedziesz za
szybko!
Nie ja jadÄ™ za szybko, tylko on siÄ™ wlecze!
Stukała niecierpliwie stopą o pedał gazu, nie
mogąc wyprzedzić traktora, ponieważ z przeciwka
nadjeżdżało auto.
Czy to nie on? z przejęciem wymamrotała
ciotka Susie spod łopoczącej na wietrze płomiennej
apaszki.
Frankie w tej samej chwili zacisnęła ręce na
kierownicy i zdjęła nogę z gazu. Poczuła, jak pod
wpływem zmieszanej z radością konsternacji płoną
jej policzki.
Och Matt, jak to cudownie znowu cię zobaczyć!
Zdała sobie sprawę, że przez cały dzień szukała go
wzrokiem w drodze do miasta, podczas wizyty
w banku, a nawet kiedy odbierała ciotkę Susie od
fryzjera. Oglądała się za każdym wysokim blon-
dynem w podartych dżinsach i każdą mijaną po
drodze czerwoną półciężarówką.
Nadjeżdżający z przeciwka samochód przeleciał
obok nich, lecz Frankie nadal nie zabierała się do
wyprzedzania.
Matt był bez koszuli, którą zdjął przy pracy
i zawiązał na biodrach, tak że jej białe rękawy
łopotały teraz na wietrze niby chorągiew. Frankie
przez długą chwilę wpatrywała się jak zaczarowana
w jego jasne włosy, a następnie objęła spojrzeniem
lśniące od potu plecy.
92 Ann Major
Tamtej nocy, kiedy kochali siÄ™ w szopie, spaz-
matycznie zaciskała palce na tych oto plecach. Były
wtedy tak samo gorÄ…ce i zlane potem jak teraz.
Możesz go już wyprzedzić podpowiedziała
ciotka.
Nie mówi się kierowcy, co ma robić odburk-
nęła.
Powoli zaczęła wyprzedzać traktor. Kiedy się
z nim zrównała, Matt rzucił okiem na mijający go
samochód, a ujrzawszy jej uśmiechniętą twarz,
poczerwieniał z wrażenia. Zamiast jednak odwzaje-
mnić uśmiech, zacisnął tylko wargi.
Kiedy zaś Frankie zaczęła wymachiwać ręką, twarz
Matta zrobiła się ciemnopurpurowa, a czoło zmarsz-
czyło się, po czym ostentacyjnie odwrócił głowę.
Nie zniechęcona tym Frankie nacisnęła klakson
i dalej machała ręką, a kiedy Matt nie reagował,
wcisnęła klakson na dobre. On jednak nawet na nią
nie spojrzał.
Frankie, na litość boską! Z przeciwka jedzie
samochód!
Szybko wyprzedziła traktor, po czym wcisnęła
hamulec i zaczęła jechać jeszcze wolniej niż on.
Wlekli się w ten sposób aż do bocznej drogi, w którą
miał skręcić, ale i tam nie dała za wygraną, gdyż
prawie stanęła na środku skrzyżowania, zmuszając
Matta by zahamował.
Frankie, na litość boską!
Ruszyła wolno, pozwalając mu przejechać.
Frankie 93
Dopiero kiedy traktor Matta zniknÄ…Å‚ z pola wi-
dzenia tylnego lusterka, Frankie ponownie nacisnęła
na gaz i resztę drogi pokonała z prędkością stu
pięćdziesięciu kilometrów na godzinę.
Po powrocie do domu natychmiast do niego
zadzwoniła.
Matt, to...
Kochanie, tak nie można!
Kocham ciÄ™.
Matt odłożył słuchawkę.
Powiedz cioci, że wszystko będzie gotowe na
poniedziałek. Punktualnie o trzeciej po południu.
Słuchając, jak Sam Jenson wyjaśnia, na kiedy
przygotuje próbki zdjęć, Frankie wyjrzała przez
okno, a ujrzawszy wysoką postać w zaprasowanych
na kant dżinsach i odświętnym kapeluszu, momen-
talnie zapomniała o tym, gdzie jest i co tutaj robi.
Matt! wyrwało się jej z ust.
PrzechylajÄ…c siÄ™ przez kontuar, by lepiej go wi-
dzieć, wypuściła długopis, który potoczył z brzę-
kiem po plastikowej powierzchni. Ona jednak tego
nie zauważyła.
Sam Jenson zdążył złapać długopis, zanim ten
spadł na podłogę. To także umknęło jej uwagi.
Cała uwaga Frankie skupiła się na Matcie, który
z leniwą nonszalancją kroczył chodnikiem, wolno
powłócząc nogami. Widać było, że bez entuzjazmu
zdąża do swego celu.
94 Ann Major
Wyprzedziwszy go wzrokiem, przeczytała umie-
szczony nad wejściem wielki, złocony napis: Pierw-
szy Oddział Banku Federalnego w Mission Creek,
i aż krzyknęła z przestrachu.
Panienko, czy coś się stało? zaniepokoił się
pan Jenson.
Tak... to znaczy nie... odparła nienaturalnie
histerycznym głosem. Więc w poniedziałek. Dos-
konale, bardzo dziękuję.
Rzuciła się do drzwi.
Zostawiła pani długopis.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]