[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wielokrotnie, że ta młodzież, która publicznie okazuje sobie uczucia, potrafi oprzeć się
nieustannym, uwodzicielskim pokusom. To ci młodzi ludzie narzucają innym swoje
gusta, swój styl bycia, swoje oryginalne pojmowanie miłości, sztuki, polityki  oto-
czeni zewsząd starczym oburzeniem skostniałego reżimu. Nie powstrzymują ich żadne
represje. Muzyka, którą słychać wszędzie, nie wyłączając opancerzonych wozów ka-
rabinierów, którzy nie mają pojęcia, czego słuchają, to piosenki Kubańczyków: Silvio
Rodrigueza i Pabla Milanesa. Te dzieci, które za rządów Salvadora Allende chodziły do
podstawówki, są obecnie działaczami ruchu oporu. Było to dla mnie coś odkrywcze-
go, ale zarazem niepokojącego, i po raz pierwszy zacząłem się zastanawiać, czy ten mój
zbiór nostalgicznych wspomnień na coś się w ogóle przyda.
Ale wątpliwości zrodziły we mnie nowe pomysły. I tylko dlatego, że chciałem zre-
alizować cały plan działania, odbyłem szybki spacer po Wzgórzu Zwiętego Krzysztofa,
a następnie wszedłem do kościoła Zwiętego Franciszka, którego kamienne mury przy-
37
brały o zachodzie barwę złota. Potem poprosiłem Franza, żeby zabrał z hotelu moją
torbę podróżną i czekał na mnie trzy godziny pózniej przed wyjściem z kina Rex, gdzie
chciałem obejrzeć Amadeusza. Poprosiłem go również, by przekazał Elenie, że na ja-
kieś trzy dni znikniemy. Tylko tyle. Było to wbrew ustalonym zasadom, bo Elena po-
winna była znać w każdej chwili moje aktualne miejsce pobytu, ale trudno. Nic nikomu
nie mówiąc, dopóki to możliwe, zamierzaliśmy z Franzem jechać do Concepción pocią-
giem odchodzÄ…cym o jedenastej w nocy.
Samospalenie przed katedrÄ…
Pomysł ten przyszedł nam do głowy niespodziewanie, aczkolwiek miał pewne racjo-
nalne uzasadnienie. Uważałem pociąg za najbezpieczniejszy środek lokomocji, jakim
można poruszać się po Chile, bo nie jest się narażonym na kontrole jak na lotniskach
czy drogach. Poza tym dzięki temu przynajmniej jakoś wykorzystywało się noc, w mie-
ście kompletnie zmarnowaną przez godzinę policyjną. Franz nie był do tego pomysłu
specjalnie przekonany, wiedział bowiem, że pociągi są jednocześnie środkiem lokomo-
cji najlepiej strzeżonym. Mimo to utrzymywałem, że właśnie dlatego  najbezpiecz-
niejszym. %7ładnemu policjantowi nie wpadnie przecież do głowy, że jakiś konspirator
wsiądzie do strzeżonego pociągu. Franz uważał, że przeciwnie: policja świetnie wie, iż
konspiratorzy podróżują pociągami, przekonani, że najbezpieczniej tam, gdzie najbar-
dziej pilnują. Uważał poza tym, że przedstawiciel poważnej agencji reklamowej, prowa-
dzący na szeroką skalę interesy w Europie, przywykł może do wygodnych pociągów eu-
ropejskich, ale nie do nędznych wagonów jeżdżących po chilijskiej prowincji. Przekonał
go wreszcie argument, że lot do Concepción nie jest najlepszym rozwiązaniem, jeśli
chcemy zdążyć na umówione spotkania, i zrealizować cały plan pracy, bo nigdy nie wia-
domo, czy mgła nie uniemożliwi lądowania. A tak naprawdę, to mówiąc między nami,
po prostu absolutnie wolałem pociąg ze względu na paniczny, nieuleczalny lęk przed la-
taniem.
I tak o jedenastej w nocy wsiedliśmy do pociągu na Dworcu Centralnym, którego
żelazna konstrukcja odznacza się tą samą niepojętą pięknością co wieża Eiffela, i uloko-
waliśmy się w czystym i wygodnym przedziale wagonu sypialnego. Umierałem z gło-
du, bo od śniadania nie miałem nic w ustach poza dwoma czekoladowymi batonikami
kupionymi w kinie, które zjadłem gdy młody Mozart popisywał się serią akrobatycz-
nych podskoków przed obliczem austriackiego cesarza. Konduktor poinformował nas,
że możemy coś zjeść wyłącznie w wagonie restauracyjnym, a że z naszego nie da się
do niego przejść, bo takie są przepisy, radzi udać się tam, zanim pociąg ruszy, najeść
się i wrócić do naszego przedziału po godzinie, podczas postoju pociągu w Rancagua.
Tak też uczyniliśmy, i to biegiem, bo właśnie oznajmiono godzinę policyjną i konduk-
torzy poganiali nas okrzykami:  Panowie prędzej, prędzej, łamiemy przepisy! . Jedynie
39
stróżów porządku w Rancagua  zaspanych i konających z zimna  guzik obchodzi-
ło, że w sposób nieunikniony i powszechnie akceptowany narusza się prawa stanu wo-
jennego.
Była to skuta lodem pusta stacja skryta w baśniowej mgle. Nigdzie żywego ducha.
Zupełnie jak w filmach wojennych pokazujących transporty do obozów zagłady. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl