[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Annabella, blada jak płótno, spięta i wyprostowana,
siedziała naprzeciw Caroline. Oczy płonęły jej gniewem,
a minę miała zaciętą.
- Nie chcÄ™ wiÄ™cej sÅ‚uchać żadnych tÅ‚umaczeÅ„ sir Wil­
liama.
Caroline westchnęła, postanawiając zmienić taktykę.
- Miałam nadzieję, że Alicja niebawem przyśle ci list
z zaproszeniem. To rozwiązałoby wszelkie problemy.
Przecież napisałaś do niej?
Annabella skinęła głową, żałując, że w ogóle wysłała
jakikolwiek list.
- Owszem, ale proszę, by jej o tym nie wspominać.
Nie chcÄ™ przysparzać kÅ‚opotów ani pani, ani mojej sio­
strze. Nie mogÄ™ dopuÅ›cić, by przyjaciele sir Williama roz­
darci byli między poczuciem lojalności względem mnie
i Alicji. - Jej gÅ‚os nieco zÅ‚agodniaÅ‚. - Od pani doÅ›wiad­
czyłam tylko uprzejmości, za co jestem niezmiernie
wdzięczna. Już powzięłam decyzję. Rano wyjeżdżam.
Caroline lekko wzruszyła ramionami.
- Widzę, że nic nie odwiedzie cię od tego zamiaru.
Mam nadzieję, że dom nadaje się do zamieszkania?
- O tak! - skÅ‚amaÅ‚a lekko Annabella, starajÄ…c siÄ™ wyrzu­
cić z pamięci przerażoną twarz pana Buckie'a, który zaklinał
jÄ… na wszelkie Å›wiÄ™toÅ›ci, by przynajmniej pozwoliÅ‚a posprzÄ…­
tać posesjÄ™, zanim siÄ™ tam wprowadzi. WyraziÅ‚ gÅ‚Ä™bokÄ… dez­
aprobatę na wieść, że Annabella zamierza niezwłocznie się
tam udać. Zdając sobie sprawę, że coś bardzo wytrąciło ją
z równowagi, bÅ‚agaÅ‚, by wykazaÅ‚a nieco rozsÄ…dku, a na ko­
niec jak umiaÅ‚ najuprzejmiej wyraziÅ‚ opiniÄ™, że mÅ‚oda wdo­
wa musi być niespełna rozumu, chcąc zamieszkać w domu,
w którym od trzech lat nie postała niczyja noga. Annabella
byÅ‚a caÅ‚kowicie zdecydowana, by sprzÄ…tnąć należne jej dzie­
dzictwo sprzed nosa Willowi Westonowi i nic nie mogÅ‚o od­
wieść jej od tego postanowienia.
Will Weston... Po pierwsze, uniemożliwił jej dalszy
pobyt pod dachem lady St Auby, ukazujÄ…c perspektywÄ™
o wiele bardziej kuszącego lokum. Wpadła w tę właśnie
pułapkę, której chciała uniknąć, wydało jej się bowiem, że
może stać się częścią świata, w którym żył Weston. Co
gorsza, zakochaÅ‚a siÄ™ zarówno w romantycznej aurze, któ­
ra go otaczała, jak i w nim samym. A teraz, gdy musiała
pożegnać się z całą poetycznością wytwornego życia,
w dalszym ciągu była śmiertelnie zakochana w Willu. Nie
mogła dłużej znieść tej udręki, ale najwyrazniej będzie
musiała z tym żyć.
- Masz jakąś towarzyszkę, która by z tobą pojechała?
- przyciskała ją do muru Caroline, przywołując Annabellę
do rzeczywistoÅ›ci. - Nie uchodzi, byÅ› w Larkswood za­
mieszkała samotnie.
- O to niech się pani nie obawia! - Annabella wybrała
już jedynÄ… pokojówkÄ™ lady St Auby, która nie byÅ‚a nie­
chlujna ani ponura. Nie wiadomo, czy Susan będzie dla
niej odpowiednią towarzyszką, ale musi się zadowolić jej
usługami, gdyż po prostu nie ma nikogo innego. No
i oczywiście zabierze ze sobą Propa.
Twarz Caroline nadal była pełna wątpliwości. Wstała,
po czym wzięła torebkę ze stolika.
- W takim razie życzÄ™ ci szczęścia, Annabello, ale pa­
miętaj - tu uścisnęła ją serdecznie - gdybyś czegokolwiek
potrzebowała, daj mi znać.
Annabella z trudem powstrzymywała łzy.
- Uważam, że postępuję słusznie.
- Will interesował się tobą wyłącznie dla ciebie samej
- rzekła zdecydowanym tonem Caroline, by ukryć własne
uczucia. Nie mogła znieść widoku zrozpaczonej, pogrążo-
nej w smutku dziewczyny. Nie ulegało wątpliwości, że
Annabella St Auby beznadziejnie zakochała się w Willu
Westonie, przez co tym silniej odczuwaÅ‚a gniew i poczu­
cie zdrady. A Caroline byÅ‚a lojalnÄ… przyjaciółkÄ… i nie mog­
Å‚a patrzeć, jak dwoje ludzi, na których jej zależaÅ‚o, zmie­
rza prostÄ… drogÄ… do katastrofy. - Will nigdy by siÄ™ z tobÄ…
nie ożenił tylko po to, by odzyskać Larkswood - dodała
z niezachwianym przekonaniem.
- Och, nie mam co do tego wÄ…tpliwoÅ›ci - odparÅ‚a An­
nabella z bolesną udręką. - Na pewno nie związałby się
z niekochaną żoną ze względu na niewielki mająteczek,
będąc człowiekiem tak zamożnym.
- Dlaczego więc nie możesz uwierzyć, że naprawdę
mu na tobie zależy? - cicho zapytała Caroline.
Annabella gniewnie wzruszyła ramionami.
- Bo nic mi nie powiedział o Larkswood! Bo nie zdradził
mi prawdy, a to znaczy, że od początku mi nie ufał. Może miał
nadziejÄ™, że tak siÄ™ w nim zakocham, iż sprzedam mu Larks­
wood poniżej wartości? %7łe, tak się poddam zauroczeniu, iż
moim jedynym pragnieniem będzie go zadowolić? A może
igrał tylko ze mną, by zemścić się na rodzinie, która wyłudziła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl