[ Pobierz całość w formacie PDF ]
włosów, powoli nakręcając jeden z kosmyków na palec. Nie,
wcale się nie opierała. Teraz jej wola oporu też zaczynała
słabnąć.
- Dobrze pamiętasz - przyznała. - A rano byłam cała
posiniaczona.
- A ja miałem podrapane plecy.
- Zrzuciliśmy obraz ze ściany - dodała, śmiejąc się gardłowym
śmiechem. - Ale zauważyłam to dopiero rano.
- Ja niczego wtedy nie widziałem oprócz ciebie. Byłaś taka
piękna. I jesteś.
Renee poczuła jego usta na swoich i zdała sobie sprawę, że za
chwilę będzie zgubiona. Nie w tradycyjnym sensie utraty opinii,
ale utraty zainteresowania innymi mężczyznami. Tak jak się
stało poprzednim razem. I sprawiło, że od trzech lat żyła w cał-
kowitym celibacie.
Parę sekund pózniej oboje przekroczyli granicę słów i słychać
było tylko ich przyspieszone oddechy. Renee przestała się
zastanawiać, czy popełnia kolejny błąd, wiedziała tylko, że Pete
jest jedynym mężczyzną, który swym dotykiem zdolny jest do-
prowadzić jej zmysły do stanu wrzenia. Kiedy wsunął jej rękę
pomiędzy uda, wydała jęk rozkoszy. Niemal nadludzkim
wysiłkiem wyzwoliła się z jego ramion. Nie po to, by go
odepchnąć, lecz powiedzieć, że jest zdecydowana na wszystko.
- Już się nie denerwuję - szepnęła. Zdobył się na
figlarny uśmieszek.
_ Domyśliłem się. - Kiedy cofnął rękę, Renee znowu jęknęła. -
Chcesz zrobić to tutaj? - zapytał.
- Wszystko jedno gdzie. Po prostu chcÄ™·
_ Ale tym razem zrobimy to w sypialni - powiedział, wstając z
kanapy.
Dlaczego miałaby się sprzeczać? Przyjąwszy wyciągniętą rękę,
podniosła się na nogi i poprowadziła go przez kuchnię do
sypialnego pokoju. W rytm bicia jej serca o okna uderzał
rzęsisty deszcz.
Pete zatrzymał Renee przed łóżkiem i ściągnął jej przez głowę
gruby, obszerny sweter. Została w niebieskich sztruksowych
spodniach i niebieskim staniku, który przed wyjściem specjalnie
w tym celu wybrała, choć wolała o tym nie pamiętać. Przynaj-
mniej do tej chwili.
Teraz zaś w błyskawicznym tempie rozpięła guziki sportowej
koszuli Pete'a i ściągnęła mują z ramion, po czym on
własnoręcznie zdjął podkoszulek i cisnął go za siebie w kąt
pokoju.
Korzystając z chwili względnej przewagi, Renee powiodła
rękami po szerokim, owłosionym torsie swego mężczyzny. Z
lubością poczuła drżenie, w jakie wprawiła go pieszczota jej
palców. Zanim jednak zdołała posunąć się dalej, Pete
unieruchomił jej ręce.
- Nadal bierzesz pigułki? - zapytał.
_ Tak. - Spojrzała mu w oczy i też spytała: - A ty nadal jesteś
zdrowy?
- Uhm. - Opuścił ręce. - Aatwo możesz się przekonać, jak dalece.
Rzeczywiście. Opuściwszy wzrok nieco niżej, musiała mu
przyznać rację. Na pewno to on lada moment przejmie
inicjatywę. Nie pomyliła się, bowiem już w następnej sekundzie
Pete wziął ją na ręce, położył na łóżku, rozpiął i ściągnął z niej
dżinsy. Została tylko w swojej niebieskiej bieliznie, natomiast
on nadal stal pr:z;y łóżku, lustrując ją wzrokiem.
- Przyjdziesz do mnie sam, czy mam cię siłą zaciągnąć do łóżka?
- spytała zaczepnie.
Pete potarł ręką podbródek, jakby się zastanawiał.
- Nie mogę się zdecydować, co z tobą zrobić.
- A czy mam w tej sprawie prawo głosu?
- Owszem, możesż zaprotestować przeciwko temu, co ci się nie
spodoba, ale mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.
Nadal jednak stał koło łóżka i przypatrywał się jej obnażonemu
ciału.
- Nie drażnij się ze mną, Pete.
On jednak postanowił wystawić jej cierpliwość na dodatkową
próbę. Bez widocznego pospiechu zsunął ze stóp skarpetki,
potem rozpiął i zdjął spodnie, a na koniec uwolnił się od
spodenek. W wieku czterdziestu dwóch lat miał wciąż
młodzieńcze ciało. Zawsze dbał o formę, toteż Renee patrzyła na
niego z podziwem. Gdyby przyszła mu ochota, śmiało mógłby
zacząć występować w filmach również w roli aktora, stając się
dla milionów kobiet wzorem męskiej urody.
Dopiero teraz ukląkł na brzegu łóżka i podniósł Renee za
ramiona.
- Musimy się tego pozbyć - powiedział, manewrując przy jej
staniku. - Możesz się położyć - zakomenderował po chwili, a
gdy posłusznie opadła na poduszki, powolnymi ruchami,
doprowadzając Renee na skraj wytrzymałości, ściągnął z niej
niebieskie majteczki. - Nie pamiętałem, że jesteś aż tak piękna -
wyszeptał. - Postaram się odrobić stracony czas i dać ci tyle
szczęścia, ile tylko potrafię.
- Obiecujesz?
- Obiecuję. - Klęknąwszy nad nią, począł namiętnymi
pocałunkami okrywać każdy milimetr jej ciała. Jednakże w
krytycznym momencie spojrzał na nią i spytał: - Czy mogę pójść
dalej?
- Chyba na to zasłużyłeś - odparła: resztką tchu.
To, co nastąpiło potem, przerosło jej najśri1ielsze oczekiwania.
Renee zatraciła się bez reszty w rozkoszy, która pozbawiła ją
świadomości i doprowadziła do stanu bliskiego omdlenia.
Zarazem jednak wzmogła pożądanie, toteż gdy Pete zawisł nad
nią całym ciałem, z wdzięcznością przyjęła jego miłość.
Pamiętała dobrze ich wspólną noc sprzed trzech lat.
Wielokrotnie wspominała i przeżywała na nowo każdy jej
szczegół. A jednak dopiero teraz zdała sobie sprawę z ubóstwa
wspomnień wobec potęgi rzeczywistych doznań, które sprawiły,
że minione lata, wszystkie urazy i pretensje w jednej chwili
straciły znaczenie. Ważne było tylko to, że są razem. %7łe znowu
siÄ™ kochajÄ….
Przez cały czas wpatrywali się w siebie. Renee, mimo
narastającego uniesienia, dostrzegła w oczach Pete' a napięcie,
wysiłek, by przedłużyć rozkosz, którą ukoronował głęboki jęk, z
jakim na koniec opadł obok niej na pościel. Przygarnęła go do
siebie, pragnąc mu powiedzieć, iż nie żałuje tego, co się stało.
- Dobrze, że jesteś - szepnęła.
Pete podniósł głowę i uśmiechnął się.
- Nie masz pojęcia, jak cudownie jest wracać do ciebie -
zauważył.
A ona pragnęła, aby nigdy więcej od niej nie odchodził. Zamiast
szykować się do kolejnego pożegnania, myślała jedynie o tym,
jak go zatrzymać. Nasycić się nim.
Nie ulega wątpliwości, że Pete Traynor jest nadal jedynym
mężczyzną na świecie, którego pragnie - nie tylko jako
[ Pobierz całość w formacie PDF ]