[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ich luksusowej posesji. Uważam za swój obowiązek mówić głośno o tych sprawach i ro-
bić wszystko, co w mojej mocy, by inni włączali się w pomoc.
- Czyli nie wszystko, co robisz, służy wyłącznie twojemu publicznemu wizerun-
kowi?
Stłumił śmiech.
- Nie wszystko, ale większość.
Pianista zaczął grać wolną, jazzową melodię i goście powoli zapełniali parkiet. Ela-
ine poczuła, jak jej ciało nagle się napięło w oczekiwaniu na to, co zrobi Marco. Za nic
na świecie nie chciała, by poprosił ją do tańca.
R
L
T
- Elaine - poczuła przy uchu jego ciepły oddech. - Myślę, że powinienem zatańczyć
ze swojÄ… narzeczonÄ….
Bawiło go, gdy zaciskała usta tak mocno, że tworzyły cienką linię. Miał ochotę ją
pocałować, by ta linia z powrotem zmieniła się w miękkie i ciepłe wargi. Wyglądała nie-
zwykle ponętnie w czarnej, dopasowanej sukience, uwydatniającej każde zaokrąglenie jej
seksownej figury. Nie miał najmniejszych wątpliwości, że skusiłaby nawet świętego.
Elaine rozejrzała się wokół, jakby w obawie, że ktoś mógłby być świadkiem jej
ewentualnej odmowy. Zaraz jednak przypomniała sobie o swojej roli.
- Dobrze - odparła tonem osoby zgadzającej się dobrowolnie na wieloletnie wię-
zienie.
Jednym spojrzeniem oceniła pary tańczące na parkiecie. Ich płynne ruchy, bliskość
ciał, poddawanie się rytmowi, wszystko było zbyt zmysłowe i intymne, by można to na-
zwać tańcem.
Poczuła, jak Marco mocno ujmuje jej dłoń. Jego ciepłe, silne palce splotły się z jej
palcami w mocnym uścisku.
- Tańcz ze mną.
To nie była prośba, tylko polecenie, żądanie, by uległa jego pragnieniu, a ona, za-
miast złości, poczuła, jak przez jej ciało przebiega podniecający dreszcz. Nie tego się
spodziewała. Zaskoczył ją. Okazało się, że nie był tylko płytkim playboyem, za jakiego
go do tej pory uważała, choć byłoby jej łatwiej, gdyby właśnie tak mogła nadal o nim
myśleć.
Zmysłowa, piękna muzyka sprawiła, że poddała się rytmowi z przyjemnością, choć
jednocześnie z drżeniem serca. Marco jedną dłonią obejmował jej dłoń, a drugą położył
na jej plecach, przytulając ją do siebie tak mocno, że czuła, jak jej piersi ocierają się o
jego klatkę piersiową. Jej sutki natychmiast stwardniały. Nie spodziewała się aż tak
gwałtownej reakcji swojego ciała na tę niespodziewaną bliskość i bez względu na to, jak
bardzo chciała, nie potrafiła nad tym zapanować. Serce biło jej jak oszalałe i była pewna,
że on musi to czuć. Nie przerażała jej myśl, że poślubi obcego sobie mężczyznę, ani że
przez tyle miesięcy będzie musiała mu się podporządkować. Była zdolna do wielu po-
R
L
T
święceń, byle zdobyć to, na czym jej zależało. Nie przewidziała jednak, że ten obcy
mężczyzna" obudzi w niej uśpione zmysły.
Czuła przy policzku jego przyspieszony oddech i jedyne, o czym w tej chwili ma-
rzyła, to oprzeć głowę na jego ramieniu, raz jeszcze go pocałować, poczuć jego gorące
wargi napierajÄ…ce na jej usta.
Odsunęła się natychmiast od niego, przestraszona własnym fantazjami. Patrzył na
nią rozbawiony, zupełnie jakby domyślał się, co się z nią dzieje, jakby zdawał sobie
sprawę z tego, jak na nią działa.
- Dlaczego przed tym uciekasz, Elaine? - spytał.
- Przed czym? - Postanowiła udawać ignorantkę, aby zyskać na czasie i zebrać my-
śli, choć wiedziała, że nie był to najlepszy pomysł.
- Przed tym. - Położył obie dłonie na jej biodrach i przyciągnął mocno do siebie, by
mogła poczuć siłę jego pożądania.
- Ja nie odczuwam tego w taki sposób - broniła się.
Zaśmiał się, zdając sobie sprawę ze swojej przewagi.
- Tu nie chodzi o uczucia, tylko o namiętność, o pożądanie. I jestem pewien, że
odczuwasz to w taki sposób". - Kciukiem pogładził ją po policzku. - Wszystko jest wy-
pisane na twojej ślicznej buzce.
- Nie jestem zainteresowana twoimi gierkami - zaprotestowała. - Kiedy zapropo-
nowałam ci małżeństwo, sądziłam, że razem uda nam się stworzyć zgrany zespół. Z całą
pewnością nie szukałam krótkiej przygody...
- Elaine Chapman?
Odwróciła się, zaintrygowana, i nagle poczuła się tak, jakby ktoś z całej siły kopnął
ją w brzuch. Stanęła twarzą w twarz z Danielem Parkerem. Człowiekiem, który zrujno-
wał jej reputację, bo nie chciała pójść z nim do łóżka. Cała krew odpłynęła jej z twarzy
na wspomnienie tamtych chwil.
Marco ujął ją za łokieć i wyciągnął dłoń w stronę nieznajomego.
- Marco De Luca, jestem narzeczonym Elaine.
R
L
T
- Naprawdę? - Daniel uśmiechnął się drwiąco, skupiając całą uwagę na kobiecie
stojącej obok Marca. - Jak widzę, Elaine, twój gust, jeśli chodzi o mężczyzn, nic się nie
zmienił.
Zagryzła wargi. Nie miała ochoty wdawać się w żadną konwersację z tym draniem.
To on był przyczyną jej upokorzenia, to przez niego przeżyła najgorszy koszmar w życiu.
To on sprawił, że lata ciężkiej, sumiennej pracy w jednej chwili przestały mieć jakiekol-
wiek znaczenie. Wszyscy uwierzyli jemu, a nie jej. Kłamstwo zwyciężyło prawdę.
- Zawsze lubiłaś wpływowych i zamożnych - dodał złośliwie.
- Lubiłam takich, którzy dorównywali mi inteligencją i ambicjami - odcięła się. - A
takich mężczyzn niełatwo znalezć.
Jadowity uśmiech Daniela nie wróżył niczego dobrego.
- A ja myślałem, że swoje ambicje zaspokajasz w inny sposób, robiąc karierę w
pozycji leżącej. Pamiętasz jeszcze naszego szefa? On też był wpływowy... i też był w
twoim guście.
W ich stronę odwróciło się kilkoro gości, zaintrygowanych ostatnimi zdaniami, ce-
lowo głośno wypowiedzianymi przez Daniela. Elaine jednak nie widziała nic, poza bez-
czelnym uśmiechem Daniela. Nagle poczuła delikatne szarpnięcie za łokieć.
- Chcesz wyjść? - spytał Marco.
Wtedy dopiero rozejrzała się wokoło. Kilka par w dalszym ciągu spoglądało na
nich, czekając na dalszy rozwój wypadków.
- Nie - odparła zimno.
Nie zamierzała uciekać. Marco pochylił się nad nią nisko.
- Wyglądasz tak, jakbyś zaraz miała stracić panowanie nad sobą. Lepiej dla ciebie
będzie, jeśli wyjdziemy.
Spojrzała mu w oczy i widząc w jego wzroku troskę, skinęła głową. Pozwoliła, by
objął ją w pasie ramieniem i zeszli z parkietu. Zanim wyszli, pożegnali się jeszcze z
Caroline, dziękując za udany wieczór, a następnie wsiedli do limuzyny, czekającej na
nich przy wyjściu. Marco usiadł bliżej, niż to było konieczne, i chwycił ją za nadgarstek.
- W porządku? - spytał, studiując jej twarz.
R
L
T
Potyczka słowna z tamtym mężczyzną zupełnie wytrąciła ją z równowagi i chciał
wiedzieć dlaczego.
- Nic mi nie jest. Niestety w życiu mamy do czynienia z różnymi ludzmi. Także z
takimi, którzy nie mogą znieść tego, że ktoś inny odniósł sukces. A najgorzej jest wtedy,
gdy taki drań rozpuści nieprawdziwe plotki. Uwierz mi, próbowałam z tym walczyć, ale
mało kogo obchodzi prawda. Chcę, żebyś wiedział, że nie jestem taka, jak mówił Daniel
i nie zasłużyłam sobie na to, żeby płacić za błędy, których nie popełniłam.
Marco wzruszył ramionami.
- Szczerze mówiąc, nie interesuje mnie to, co tak naprawdę się wydarzyło. Spałaś
ze swoim szefem, czy też nie, dla mnie nie ma to żadnego znaczenia. Muszę cię jednak
ostrzec. Być może są mężczyzni, którzy pozwalają sobą manipulować. Ja do nich nie na-
leżę. Ani do mojego serca, ani do konta, nie dotrzesz przez łóżko.
Bezwiednie zacisnęła pięści.
- Moje ciało nie jest na sprzedaż.
- NaprawdÄ™?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]