[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dalej szła prosto, aż nie dotknęła przegrody czołową macką. Wtedy znów skręcała w
prawo i potem sunęła po prostej dotykając ścianki lewą macką.
Droga przebywana przez mysz była rejestrowana przez przekaznikowe
urządzenie pamięciowe. Gdy stworzonko wchodziło do jakiegoś korytarzyka i
opuszczało go, oznaczało to, że nie ma tam poszukiwanego przedmiotu. Wówczas
wejście do tego kwadratu było zaraz blokowane. W końcu mysz odnajdywała ukryty
przedmiot, a wszystkie zablokowane przekazniki pozostawały w tym samym
położeniu. Zbadana przez mysz część labiryntu utrwalała się w pamięci urządzenia.
Dzięki temu mysz wpuszczona powtórnie do labiryntu już nie poruszała się
przypadkowo, lecz szła do celu najkrótszą drogą.
- Fantastyczne! Czy ta mysz mogła po raz drugi odnajdywać najkrótszą drogę
z dowolnego kwadratu labiryntu? - dopytywał się Marek.
- Jeśli umieszczono ją w kwadracie, w którym jeszcze nigdy nie była, zaraz na
nowo rozpoczynała poszukiwania, dopóki nie odnalazła już znanego jej korytarza.
Wtedy od razu szła najkrótszą drogą do celu - wyjaśnił Andrzej.
- Nigdy bym nie przypuszczał, że cybernetyka wkracza niemal w krainę
fantastyki i tajemniczości!- zawołał rozentuzjazmowany Marek. - To jest naprawdę
bardzo interesujÄ…ce!
- A widzisz, nareszcie uwierzyłeś w to, co mówiłem ci od dawna - odparł
Andrzej. - Dotąd nawet najfantastyczniejszy robot był dla ciebie tylko zwykłą
zabawką. Pamiętasz, ile mi nadokuczałeś, że niepotrzebnie marnuję czas na budowę
mego żółwia? Czy w dalszym ciągu jesteś tego zdania?
- Teraz cofam to wszystko. Zaimponowały mi twoje wiadomości. Przekonałeś
mnie ponadto, że doświadczenia przeprowadzane przez cybernetyków mają posmak
tajemniczości.
- Na pewno tak jest - zapewnił Andrzej. - Ba, żebyś wiedział, co uzdolnieni
wynalazcy potrafią obecnie wymyśleć! Każdy z nich posiada jakieś swoje tajemnice...
- Wiesz, to musi być pasjonujące - wtrącił Marek. - Wyobrażam sobie, jak
muszą się mieć na baczności, aby im ktoś ich nie wykradł.
- Oczywiście, że dobrze strzegą tych tajemnic - potwierdził Andrzej. - Dlatego
też nikogo nie wpuszczają do swoich pracowni.
- Słuchaj, jeśli to wszystko jest prawdą, co powiedziałeś, to i twój ojciec, jako
znany wynalazca, musi mieć jakąś niezwykłą, tajemniczą maszynę - powiedział
bardzo zaintrygowany Marek, mimo woli ściszając głos. - Błagam cię, powiedz mi,
co to jest? Na pewno nie na darmo ludzie nazywajÄ… wasz dom Domem
Czarnoksiężnika!
Andrzej zaczerwienił się, za pózno spostrzegł, że powiedział zbyt wiele.
Marek widząc zmieszanie przyjaciela zaczął go prosić o powierzenie mu sekretu.
Zanim Andrzej zdążył ochłonąć, za oknem rozległo się gwałtowne ćwierkanie
świerszczy. Odetchnął z ulgą, nieoczekiwana pomoc nadeszła w odpowiednim dla
niego czasie!
- Chytry Wąż i Wiercipięta - zawołał Marek. - Co oni tu robią tak pózno?!
Obydwaj wybiegli na taras. Bożena i Maciek przyczaili się przy murze domu i
rękami dawali jakieś znaki.
- Czego chcecie?! - niechętnie zapytał Marek, zły, że przerwano mu
intrygującą pogawędkę. - Matka znów was ochrzani za włóczenie się wieczorem!
- Psssst! Ciszej! - ostrzegł Chytry Wąż. - Siedzicie jak krety w norze i nawet
nie wiecie, co się święci za waszymi plecami!
- O co chodzi?! Mów jaśniej, do licha! - wtrącił zaciekawiony Andrzej.
- Ważna wiadomość, szybko opuśćcie linę - półszeptem dodała Wiercipięta.
Niebawem wszyscy członkowie Klubu Poszukiwaczy Przygód znajdowali się
w pokoju Andrzeja.
- Gadajcie zaraz, co się stało - rozkazał Marek.
- Ktoś was szpieguje! - wyrzuciła z siebie Wiercipięta. - Jakiś obcy
mężczyzna czaił się na ulicy!
- Cicho bądz, ja im to powiem - wtrącił Chytry Wąż. - A więc po kolacji
chcieliśmy wpaść do was i zobaczyć, co porabiacie. Gdy tylko weszliśmy na
Różyckiego, od razu spostrzegliśmy jakiegoś mężczyznę. Stał po przeciwnej stronie
ulicy pod krzakami i wpatrywał się w okna waszego domu. Zauważył nas wkrótce, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl