[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nagle mój koń się rozbrykał z górki w dół i zanim jeszcze zdążyłem podnieść głowę, by zoba-
czyć, co się tu ze mną dzieje, już leżałem na ziemi, a wszystkie różne gary, bańki i cała furmanka
na mnie! Ledwo udało mi się z trudem i bólem wykaraskać spod tych gratów. Wstałem potłuczony,
rozbity i całą złość, oczywiście, oraz zgorzkniałe serce wylałem na konika.
Bodajbyś się pod ziemię zapadł! Kto cię prosił, głodomorze jeden, ażebyś się popisywał swoją
umiejętnością galopowania z górki? Przecież żeś mnie powiadam omal nie unieszczęśliwił na
całe życie, ty Belzebubie! No i zdzieliłem go batem, ile wlazło. Mój rumak sam widać zrozumiał,
że dopuścił się tu szkaradnego czynu, toteż stał ze spuszczoną mordą, choć ty go wydoj. A bodaj
cię licho porwało! powiadam poprawiając wózek. Zebrałem statki i poszedłem w swój świat
czyli pojechałem dalej. Zły znak, pomyślałem w duchu. Boję się, czy się aby czasem w domu nie
stało jakieś nowe nieszczęście.
I tak też było. Odjechawszy może ze dwie wiorsty, będąc już niedaleko domu, ujrzałem zbli-
żającego się człowieka w postaci niewiasty. Podjeżdżam bliżej, wpatruję się: Cejtł!. . . Nie wiem
dlaczego, ale coś mi się jakby urwało w sercu. Zeskoczyłem z wozu.
Cejtł, to ty? Co ty tu robisz?
100
Jak ta mi nie padnie z płaczem na szyję:
Bóg z tobą, córko moja powiadam czemu płaczesz?
Oj szlocha tato, tato! i zalewa się łzami. W oczach mi pociemniało, serce ścisnęło
siÄ™ w piersi.
Co ci jest, córko? Powiedz mi, co ci się stało? I obejmuję ją, ściskam, całuję, a ona nic,
tylko:
Tato, tato ukochany mój, najdroższy! Raczej raz na trzy dni błaga zjeść kęs chleba. . .
Zlituj się prosi nad moim młodym życiem! I tak się rozchlipała, że więcej słowa wydobyć
nie była w stanie. Och i jej myślę sobie. Już ja się domyślam, o co chodzi. Czarci ponieśli mnie
do Bojarki!
Po cóż płakać mówię gładząc jej włosy głuptasku! Po co szlochać? Nie to nie. Nikt
ci, broń Boże, przemocą nie zawiesi, jak się to mawia, bydlęcych podróbków na nosie. Myśmy
powiadam myśleli tylko o tobie. . . Chcieliśmy, żeby tobie było jak najlepiej, pragnęliśmy tylko
twego dobra, ale skoro ci to nie przypada do serca, cóż można zrobić? Widocznie mówię nie
jest przeznaczone. . .
Dziękuję ci ona mi na to ojcze, obyś żył jak najdłużej! I znów mi pada na pierś,
znowu zaczyna mnie całować, płacząc przy tym i zalewając się łzami.
101
Starczy już tego płakania mówię. Wszystko marność czyli pierożki z mięsem też
w końcu mogą zbrzydnąć. Właz powiadam na wóz i jedzmy lepiej do domu, bo matka tam,
broń Boże, Bóg wie, co pomyśli!
Słowem, wsiedliśmy na furę, zacząłem ją uspokajać i tak, i siak.
Przecież na czym ta cała historia właściwie polega: myśmy tu żadnej złej myśli nie mieli.
Bogu wiadoma cała prawda. Chcieliśmy, jak się to mówi, zabezpieczyć dziecko na czarną godzinę.
A że się nie da tego zrobić, widocznie powiadam taka jest wola boska.
Nie jest ci przeznaczone mówię moja córko, przyjść na wszystko gotowe, gospodarować
w takim dobrobycie, a nam też nie sądzone jest zaznać powiadam trochę radości na stare lata
za naszą mordęgę mówię. Dzień i noc człowiek jest wprzęgnięty do tej taczki, ani jednej dobrej
minuty nie miał, a tylko wciąż bieda, nędza i utrapienia, gdziekolwiek tylko na krok się ruszy. . .
Oj tato! ona mi na to z płaczem. Pójdę powiada służyć, będę glinę miesiła, ziemię
kopała!. . .
Czego płaczesz, głupia dziewczyno mówię do niej. Czy ja ci, głuptasku, coś zarzucam?
Czy mam do ciebie pretensje? Tylko tak sobie. . . mówię. Gorzko mi i ponuro na duszy, więc
wylewam swe żale przed Nim, przed Panem Wszechświata. To z Nim chciałbym się rozmówić i za-
pytać, dlaczego w ten sposób mną kieruje. On jest powiadam Ojcem Miłosiernym, lituje się
102
nade mną, chce się przede mną wykazać ze strony jak najlepszej, oby mnie nie ukarał za te słowa,
rozlicza się powiadam ze mną po bratersku, choć krzycz człowieku chaj wekajom! Ale wi-
docznie mówię tak być powinno. On jest tam wysoko w górze powiadam a my jesteśmy
tutaj, pogrążeni głęboko w ziemi, dlatego też musimy twierdzić, iż On jest sprawiedliwy i spra-
wiedliwe są wyroki Jego. Jeśli zaś zechcemy to samo rozważyć z innej strony, to czy nie okaże się
czasem, że ja jestem wielkim durniem? Czego ja się właściwie tak rozbijam? Czego ja tak pomstuję?
Co znaczy mówię że ja, nędzny robaczek pełzający po ziemi, którego najlżejszy wiaterek, jeśli
taka będzie wola Stwórcy, w mgnieniu oka w proch zetrze, pragnę swoim głupim rozumem dawać
rady Jemu i uczyć Go, jak należy światem rządzić? Pewno, jeśli On każe tak powinno być tak,
a nie inaczej, i nic tu żadne wyrzekania nie pomogą. Czterdzieści dni przedtem prawię zanim
dziecko zostanie stworzone w łonie matki, zjawia się anioł i obwieszcza: Córka owego onemu
przeznaczona jest czyli niechaj córka Tewji poślubi Gecla ben Zoracha, a rzeznik Lejzer Wołf
pofatyguje się i uda gdzie indziej szukać równego sobie, albowiem co do niego należy, nie uciek-
nie mu, a tobie powiadam niech Najwyższy ześle twego przeznaczonego, ale przynajmniej
porządnego człowieka, i oby jak najrychlej. Omejn, taka niechaj będzie wola Wszechmocnego!
powiadam. %7łeby mama przynajmniej nie krzyczała. . . Już ja od niej pewno oberwę porządną
porcjÄ™!. . .
103
Słowem, przyjechaliśmy z córką do domu, wyprząglem konika i usiadłem koło chaty, na mu-
rawie, usiłując wymyślić dla mojej żony jakąś bajkę z tysiąca i jednej nocy, ażeby wybrnąć z tego
nieszczęścia. Wieczór zapada, słońce zachodzi; lato, żaby kumkają z daleka. Konik ze spętanymi
nogami szczypie trawkę, krówki dopiero co wróciły z pastwiska i stoją nad cebrami czekając, by
je wydojono. Dookoła trawka pachnie istny raj! Siedzę sobie tak przyglądając się wszystkie-
mu i myślę jednocześnie o tym, jak to mądrze Pan Bóg swój świat stworzył. Każde stworzenie, od
człowieka do bydlęcia nie przymierzając musi na swój kawał chleba zapracować; za darmo
nie ma niczego! Ty, krówko, chcesz paszy musisz zatem dawać mleko, wyżywić tego oto %7łyda
wraz z żoną i dziećmi! Ty, koniku, chcesz żuć goń codziennie tam i z powrotem do Bojarki.
Tak samo nie przymierzając ty, człowieku! Chcesz mieć kawał chleba haruj, dój krowy,
dzwigaj bańki, zbijaj masło, rób ser, wlecz się każdego poranku do Bojarki, obejdz wszystkie dacze,
kłaniaj się w pas bogaczom z Jehupca, schlebiaj im, każdemu jednemu właz w duszę, bacz, żeby
byli zadowoleni i, broń Boże, nie dotknij ich czymkolwiek, nie uchybiaj ich godności!. . . %7łe co? %7łe
nasuwa się pytanie: Czym się różni czyli jaka różnica zachodzi, to jest, gdzie jest napisane, że
Tewje powinien mordować się dla nich, wstawać o świcie, kiedy sam Pan Bóg jeszcze śpi, bo co?
Bo oni muszą mieć akurat do porannej kawy świeże masło i serek? Gdzie jest napisane, że ja muszę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]