[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wiesz.
- Deena oszukała mnie, zanim się pobraliśmy. Eve słyszała od przyjaciółki, że Deena okłamała
go, że jest w ciąży, by Carter się z nią ożenił, ale do tej pory sądziła, że koleżanka to zmyśliła, chcąc ją
pocieszyć.
- Kiedy zrobi się coś, czego człowiek potem żałuje - ciągnął Carter - często trudno jest się przyznać
przed samym sobą, że popełniło się błąd. Bo nie da się odwrócić biegu wydarzeń i bez względu na to,
co się zrobi, ktoś odczuwa ból.
Eve dostrzegła ból w jego oczach i była zaskoczona, jaki wpływ miały na nią jego słowa. Odwróciła
wzrok, nie chcąc wyrazić żadnego współczucia.
Tamtej nocy, gdy się kochali, każde z nich przeżyło swój pierwszy raz. A potem poszedł do Deeny.
Jeśli teraz tego żałował, to sprawiedliwości stało się zadość.
166
B. J. DANIELS
- Eve - zaczął miękkim głosem. - Nigdy nie wybaczyłem sobie tego, co tobie zrobiłem. Jest mi bardzo
przykro. Nie jestem nawet w stanie ci powiedzieć, jak bardzo żałuję i wołałbym...
Odwróciła się do niego, mając zamiar powiedzieć mu, że nie przeżywała już przeszłości tak bardzo, a
tym bardziej nie przejmowała się jego zachowaniem w przeszłości, ale powstrzymał ją od tego wyraz
jego oczu.
- Gdy zobaczyłem dziś twojego pikapa na dachu i pomyślałem, że mógłbym już nie mieć szansy po-
wiedzieć ci, co czuję, co zawsze czułem...
Eve starała się nie słyszeć jego słów. Nigdy nawet nie marzyła, że usłyszy od niego te słowa.
Przyciągnął ją do siebie, jego usta odnalazły drogę do jej ust. Objął ją ramionami. Całkowicie poddała
się jego pocałunkowi.
Po tym wszystkim, co przeszła, zapragnęła tej odrobiny bezpieczeństwa w jego ramionach, chciała
zatopić się w jego pocałunkach.
Nagle coś uderzyło w przednią szybę, aż odskoczyli od siebie. Szyba była pokryta ziemią i płatkami
kwiatów.
- Co jest, do licha?! - zawołał Carter, wyskakując z samochodu.
Eve wyszła za nim. Z daleka dostrzegła ciemną postać chowającą się za wzniesieniem drogi. Pusta
doniczka leżała koło radiowozu. Frontowe drzwi do domu były otwarte.
Eve pobiegła do domu. Bała się, co może zastać w środku. Kątem oka widziała, że Carter waha się,
czy pobiec za włamywaczem, czy zostać z Eve.
WWÓZ ZMIERCI
167
- Eve, poczekaj!
Eve wbiegła na ganek, stanęła w progu i zapaliła światło. Z oddali dobiegł do nich hałas uruchamiane-
go silnika i odjeżdżającego samochodu. Eve bala się, że zastanie w środku bałagan, ale, ku jej
zdziwieniu, wszystko było na swoim miejscu. Pobiegła na górę, Carter tuż za nią, zatrzymała się na
środku sypialni. Tu też był porządek. Podeszła do kredensu z szufladami.
- Ktoś grzebał w moich rzeczach - stwierdziła i odwróciła się do Cartera.
- To musiała być Deena. Cholera! Dostrzegłem tylko zarys sylwetki, ale ten atak doniczką to coś
zupełnie w jej stylu.
Deena musiała widzieć, jak się całują. Eve zmartwiła się, bo miała już z nią dosyć problemów. Gdy
ruszyła w stronę kuchni, wyczuła znajomy zapach wody po goleniu. To był ten sam zapach, który
poczuła u drugiego włamywacza w biurze doktora Hollowaya.
- Deena nie była jedyną osobą, która tutaj była. Ale czego Bridger Duvall szukał w mojej sypialni?
ROZDZIAA CZTERNASTY
- Bridger Duvall? - powtórzył jak echo Carter. - Niech pomyślę... są jeszcze jakieś szczegóły nocnych
wydarzeń, których nie znam?
- Nie byłam sama w archiwum doktora Hollowaya. Jak byłam na dole, usłyszałam, że ktoś jeszcze się
do niego włamuje.
- Chcesz mi powiedzieć, że...
- ... że był tam też Bridger Duvall.
- Widział cię?
- Próbował mnie zatrzymać, ale udało mi się uciec. Widziałam go już wcześniej, gdy wychodził z
pokoju mojej babci w domu opieki. Chyba ukradł jej fotografię, na której byłam ja jako niemowlę z
babciÄ….
- A po co mu, do licha, twoje zdjęcie z babcią? Pokręciła głową.
- Muszę porozmawiać sobie z tym Duvallem, ale nie zostawię cię tutaj samej. - Carter sięgnął po
słuchawkę telefonu.
- Do kogo dzwonisz?
- Do zastępcy Samuelsona. Przyjedzie tutaj i poczeka, aż ja wrócę.
- To nie będzie potrzebne.  Eve wsunęła ręce do kieszeni dżinsów, chcąc mu się postawić, ale tylko
WWÓZ ZMIERCI
169
umiarkowanie, choć była przestraszona wszystkim, co się stało. - Czuję się dobrze. Wystraszyłeś
Deenę i kogoś, kto tu jeszcze był. Myślę, że byliby ostatnimi głupcami, gdyby chcieli wrócić tutaj
jeszcze dziÅ›.
- Ktoś przestrzelił ci oponę.
- Pewnie przez pomyłkę.
- Oczywiście. Nie wiemy, kto za tym stał, szczególnie, że zaczęłaś prowadzić własne dochodzenie. I
powinienem cię aresztować za włamanie do gabinetu doktora Hollowaya.
Eve wyciągnęła przed siebie złączone nadgarstki.
- Mówię poważnie, Eve. Kogoś poważnie przestraszyłaś.
Skinęła głową i ponownie wsunęła ręce do kieszeni.
- Co oznacza, że ma to coś wspólnego ze mną i katastrofą samolotu.
- Możliwe. - Carter bał się, że to Deena mogła strzelać. - Jesteś w niebezpieczeństwie i dopóki nie
dowiemy siÄ™...
- Będę zamykać okna na klamkę i drzwi na klucz.
- Dobrze. - Carter zadzwonił do zastępcy, przekazał mu polecenie i odłożył słuchawkę. - Samuel-son
jest już w drodze. Tylko proszę cię, nie dręcz go, dobrze?
Jej uśmiech od razu przypomniał mu ich pocałunek.
- Powinnaś się przespać.
Skinęła głową, ich spojrzenia spotkały się, jej oczy wypełniły się łzami.
- Co tu się dzieje, Carter? - zapytała zachrypniętym szeptem.
- Nie mam pojęcia. - Zrobił krok w jej kierunku,
170
B. J. DANIELS
nie pragnąc niczego więcej, jak tylko objąć ją ramionami i przytulić. Tyle ostatnio przeżyła...
Nie opierała się. Cieszył się, tuląc ją w ramionach. Schowała twarz w jego koszuli na piersiach.
Przycisnął ją do siebie mocniej. Wszystkie dawne uczucia wróciły, a pożądanie rozpaliło się na nowo.
Przypomniał sobie ich noc spędzoną razem w pikapie. Nigdy bardziej nie pragnął żadnej kobiety, jak
pragnął jej teraz. Jednak odsunął się, trzymając ją na odległość wyciągniętych ramion.
- Nie mogę tego zrobić - wyznał łagodnym, cichym głosem.
Pokręciła głową, w jej oczach pojawiło się cierpienie i złość.
- Czego ty ode mnie chcesz?
- Niczego. To znaczy...
- Nie. - Eve odsunęła się od niego. - To jest twój problem, prawda, Carter? Nigdy nie wiedziałeś,
czego tak naprawdÄ™ chcesz.
- Mylisz się - odparł zdziwiony jej wybuchem.
- Miałeś swoją szansę. I spieprzyłeś ją.
- Wiem.
- Więc nie... - Eve wyglądała, jakby miała wybuchnąć płaczem.
- Chcę, żebyś mi dała drugą szansę, Eve - wyznał ze ściśniętym gardłem. - Jeśli twoje serce mi
wybaczy... Chcę odzyskać twoje zaufanie. Twoją miłość. - Odetchnął i zbliżył się do niej, przytulając
dłoń do jej policzka.
Eve niemalże wstrzymała oddech, gdy przesuwał koniuszkiem palca po krawędzi jej twarzy, aż
doszedł do jej ust.
WWÓZ ZMIERCI
171
- Zawsze było coś między nami. Musisz przyznać mi rację.
Eve milczała, spoglądając mu w oczy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl