[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Mia: Co ci się najbardziej w Japonii podobało?
Michael: Chyba ludzie. Poznałem tam mnóstwo naprawdę wspaniałych ludzi.
Wielu będzie mi brakowało... Tych, których nie przywiozłem tutaj z resztą swojego
zespołu.
Mia: Och. Naprawdę? Chodzi o kogoś szczególnego? To znaczy... Czy masz
zamiar teraz już na stałe przenieść się do Stanów?
Michael: Tak. Mam mieszkanie tu, na Manhattanie. Tutaj Pawłów Chirurgia
będzie mieć swoje biuro, chociaż większość produkcji będzie się odbywała w Pało
Alto w Kalifornii.
Mia: Och. A więc...
Michael: Czy teraz ja mogę ci zadać jakieś pytanie?
Mia: Hm... Jasne.
Michael: Kiedy będę mógł przeczytać twoją pracę dyplomową?
Mia: Widzisz, ja wiedziałam, że będziesz mnie o to pytał...
Michael: A więc, skoro wiedziałaś, to gdzie ją masz?
Mia: Muszę ci coś powiedzieć.
Michael: Oho. Znam to spojrzenie.
Mia: Tak. Moja praca nie dotyczy historii genowiańskich pras do tłoczenia
oliwy w latach 1254-1650.
Michael: Nie?
Mia: Nie. To powieść. Czterystustronicowy romans historyczny.
Michael: Super. Dawaj go.
Mia: Serio, Michael, ty tylko starasz się być miły. Nie musisz go czytać.
Michael: Nie muszę? Jeśli sobie wyobrażasz, że nie będę chciał przeczytać
twojej powieści, to chyba się naćpałaś. Paliłaś gitany Clarisse? Bo jestem pewien, że
sam się kiedyś zaćpałem, tylko wdychając dym, kiedy paliła.
Mia: Musiała rzucić palenie. Słuchaj, jeśli wyślę ci kopię mejlem, to
obiecujesz, że nie zaczniesz jej czytać, dopóki nie wyjdę?
Michael: Co, teraz mi wyślesz? W tej chwili? Na mój telefon? Kompletnie i
totalnie przysięgam.
Mia: Okej. Dobrze. Masz.
Michael: Niesamowite. Zaraz. Kto to jest Daphne Delacroix?
Mia: Obiecałeś, że nie będziesz czytał!
Michael: O mój Boże, szkoda, że nie widzisz swojej twarzy. To ten sam odcień
czerwieni co na moich converse.
Mia: Dzięki, że mi o tym powiedziałeś. Zmieniłam zdanie. Już nie chcę, żebyś
miał kopię. Daj mi swój telefon, skasuję to.
Michael: Nie ma mowy. Przeczytam to dziś wieczorem. Hej, przestań! Lars,
pomocy, ona mnie atakuje!
Lars: Mam interweniować tylko wtedy, jeśli to ktoś atakuje ją a nie jeśli
księżniczka atakuje kogoś.
Mia: Oddawaj!
Michael: Nie...
Kelner: Jakiś problem?
Michael: Nie.
Mia: Nie.
Lars: Nie. Proszę im wybaczyć. Za dużo kofeiny. Mia: Przepraszam, Michael.
Zapłacę za pralnię chemiczną...
Michael: Nie wygłupiaj się... Zaraz, ty jeszcze to nagrywasz?
Koniec nagrania.
NIEDZIELA, 30 KWIETNIA, 14.30,
NA AAWCE W PARKU WASHINGTON SQUARE
Nie poszło za dobrze.
A było jeszcze gorzej, kiedy żegnałam się z Michaelem - jak próbowałam, ale mi się
nie udało, wyrwać mu jego iPhona, żeby skasować kopię mojej książki, którą tak idiotycznie
mu wysłałam - kiedy podnieśliśmy się do wyjścia, a ja wyciągnęłam do Michaela rękę, żeby
pożegnać go uściskiem dłoni, a on popatrzył na tę rękę i powiedział:  Moim zdaniem stać nas
na coś lepszego, nie sądzisz?
A potem wyciągnął ręce, żeby mnie uściskać - oczywiście po przyjacielsku.
A ja się roześmiałam i powiedziałam:  No jasne .
I pozwoliłam mu się uściskać.
I niechcący powąchałam jego szyję.
I wszystko nagle do mnie wróciło. Wspomnienie tego, jak zawsze bezpiecznie i
dobrze było mi w jego ramionach, i że za każdym razem, kiedy mnie tak obejmował, nie
chciałam, żeby mnie kiedykolwiek puścił. Tam, przed Caff Dante, też nie chciałam, żeby
mnie puścił, a przecież ja tylko robiłam z nim wywiad dla  Atomu , a nie byłam z nim na
randce. To było takie głupie. Poczułam się tak okropnie. Praktycznie zmusiłam się do tego,
żeby go puścić i przestać wdychać ten Michaelowy zapach, którego nie czułam już tak długo.
Co się ze mną stało?
A teraz nie mogę wrócić do domu, bo chyba nie wyrobię, jeśli wpadnę na różnych
członków mojej rodziny z Indiany (albo Genowii), jeśli ich tam zastanę. Po prostu muszę
posiedzieć tu, w parku, i postarać się zapomnieć, jaką kompletną idiotkę z siebie zrobiłam
(podczas gdy Lars stoi na straży, żeby mnie chronić przed dealerami narkotyków, którzy
ciągle pytają:  Trawka? Trawka? , i przed bezdomnymi, którzy nagabują mnie o pięć
dolarów, i przed grupkami dzieci, zwiedzającymi Nowy Jork w towarzystwie rodziców, które
to dzieciaki ciągle wołają:  O mój Boże, to ona! To księżniczka Mia z Genowii! ), z nadzieją
że w końcu dojdę do siebie i palce przestaną mi dygotać, a serce przestanie mi walić  Mi-
chael, Mi-chael, Mi-chael , zupełnie jakbym znów była w jakiejś cholernej pierwszej klasie.
I naprawdę mam nadzieję, że gorąca czekolada spierze mu się z dżinsów.
Poza tym chciałabym zapytać wszystkich bogów w niebie, jeśli mnie słuchają...
Dlaczego nie mogę się zachowywać jak dorosła osoba przy facetach, z którymi kiedyś
chodziłam, ale pózniej zerwałam, i z których powinnam być kompletnie i w stu procentach
wyleczona?
Ale to było takie... dziwne siedzieć znów tak blisko niego. Nawet jeszcze zanim go
powąchałam. I ja rozumiem, że jesteśmy teraz wyłącznie przyjaciółmi - i oczywiście wiem, że
mam chłopaka, i że Michael ma dziewczynę (prawdopodobnie, bo nie udało mi się uzyskać
jasnej odpowiedzi na to pytanie).
Ale on jest taki... No nie wiem! Nie umiem tego wyjaśnić! Z niego emanuje taka...
dotykalność.
I oczywiście wiedziałam, że nie powinnam go dotykać (zanim go jeszcze dotknęłam...
o co mnie przecież poprosił). Nie mógł wiedzieć, co mi zrobi tym uściskiem. Mógł? Nie, to
wykluczone. Nie jest sadystą. W przeciwieństwie do jego siostry.
Ale siedzieć z nim w kawiarni to było zupełnie... No cóż, jakby wcale nie minęło tyle
czasu. Poza tym oczywiście że mnóstwo czasu minęło. Ale w taki przyjemny sposób,
rozumiecie? I chociaż to nagranie brzmi głupio (właśnie je sobie odsłuchałam. Wyszłam na
kompletną idiotkę), ja wcale nie czułam się głupio, kiedy to mówiłam - nie w taki sposób, w
jaki czułam się przy Michaelu, kiedy byłam młodsza. Myślę, że to dlatego, że... No cóż,
mnóstwo się wydarzyło od czasu, kiedy po raz ostatni przebywałam w towarzystwie Michaela
i po prostu czuję się bardziej pewna siebie w wielu sprawach (okej... no, kiedy chodzi o
mężczyzn) niż kiedyś. Pomijając ten niedawny odpał po uścisku z jednym.
Na przykład teraz, kiedy znów odtwarzałam nagranie, zdałam sobie sprawę, że
Michael w pewnym sensie ze mną flirtował! Tak troszeczkę.
Ale nie mam pretensji. Zupełnie nie mam pretensji.
O nie. Czyja to naprawdę napisałam?
Ale nie żeby to miało jakieś znaczenie, bo jestem prawie całkiem pewna, że on myśli,
że ja się tam znalazłam wyłącznie dlatego, że piszę artykuł dla  Atomu (chociaż co ze mnie
za reporterka, skoro nawet mu nie zadałam wszystkich swoich pytań, kiedy już raz tak się
zajęłam wyrywaniem mu jego własnego telefonu).
Wyrywaniem telefonu! W miejscu publicznym! Jak siedmiolatka! Super. Kiedy ja się
w ogóle nauczę zachowywać jak osoba dorosła? Naprawdę sądziłam, że już potrafię
zachować się w miarę przyzwoicie poza domem.
A potem zaczęłam się siłować w moim byłym chłopakiem w kawiarni, chcąc mu
wyrwać iPhona! I oblałam go gorącą czekoladą!
A potem go powąchałam.
I chyba zgubiłam jeden kolczyk.
Dzięki Bogu, że nie pokazał się tam żaden paparazzi, żeby to sfotografować.
Co mnie trochę dziwi, kiedy się nad tym zastanawiam. %7łe żaden z nich się tam nie
pojawił, bo mam wrażenie, że pojawiają się wszędzie, gdzie chodzę.
Nieważne. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl