[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Tato, to jest Sophie Cullen odpowiedziała Bella.
Swan sięgnął w dół i wziął małą na ręce.
- Domyślam się, że to też jedna z twoich pociech? zapytał.
- Tak, proszę pana, to moja najmłodsza córka. Próbowałem zachować spokój. Nie mogłem
uwierzyć, że nazwałem Leo swoim synem przy ojcu Belli.
Posłał mi jeszcze jedno badawcze spojrzenie, po czym kiwnął głową.
- Masz bardzo Å‚adne dzieci, Edwardzie.
77
Przysiągłbym, że zobaczył ulgę w moich oczach.
- Dziękuję, komendancie Swan.
- Tato odezwała się Bella, biorąc od niego Sophie. Naprawdę każesz mu się nazywać
komendantem?
- Przez jakiś czas odpowiedział.
- CHARLIE! Wszyscy podskoczyli na dzwięk głosu Nessie. Praktycznie wskoczyła na
swojego ojca. Bella nie powiedziała mi, że przyjeżdżasz!
- Nie wiedziałam odparła Bella. Jak wydostałaś się z aresztu?
Nessie przewróciła oczami.
- Jake mnie wypuścił. Powiedział, że nie ma zamiaru opuścić meczu przeze mnie. Dasz wiarę?
- Renesmee Carlie Dwyer, co ty robiłaś w areszcie? zapytał Charlie.
- Przysięgam, że jestem niewinna. Posterunkowy Ciacho mnie wrobił odpowiedziała.
Wiedziałem, że Swan jej nie uwierzył, jednak odwróciła się od niego, zanim mógł to powiedzieć.
Chłopaki, chcecie zobaczyć mój nowy tatuaż? Zrobiłam go dziś rano, w sam raz na mecz.
Odsunęła bandaż, by pokazać im wilka wytatuowanego na biodrze. To zwierzę było maskotką
naszej drużyny. Byłem ciekawy, czy wiedziała, że Jake ma podobną ozdobę na plecach.
- Lepiej usiądzmy powiedziała Bella. Powodzenia chłopcy. Trenerze& - Uśmiechnęła się
do mnie, po czym zaprowadziła swojego ojca i siostrę na trybuny.
Podszedłem do moich braci.
- Trochę zbladłeś, bracie zauważył Emmett.
- Tamten facet zapytał mnie, czy mój syn gra w drużynie. Powiedziałem mu, że mam dwóch
synów, Ethana i Leo. Okazało się, że ten człowiek jest ojcem Belli, komendantem policji
wyjaśniłem.
Jasper próbował udawać, że mi współczuje, podczas gdy Emmett wybuchnął gromkim
śmiechem. Na szczęście zbliżał się czas rozpoczęcia gry, inaczej musiałbym go uderzyć.
Mecz okazał się wielkim sukcesem. Ethan zaliczył dwa przyłożenia dzięki pomocy Leo, który
blokował przeciwników. Wiedza, że wygraliśmy dzięki tym dwóm punktom, napawała ich dumą. Z
pewnością pomogła im też sekcja kibiców, składająca się z członków dwóch rodzin. W związku z
tym, że wygraliśmy pierwszy mecz w sezonie, wszyscy chłopcy i ich rodziny zostali zaproszeni na
małe after party w domu moich rodziców.
Ethan chciał pokazać Charlie mu, jak tam dotrzeć, więc chłopcy pojechali ze Swanem. Dzięki
temu zyskałem czas, by pozbierać się do kupy, zanim znów musiałbym się z nim spotkać. Ja i Bella
dotarliśmy na miejsce w tym samym czasie, więc poprosiłem ją o chwilę rozmowy.
- Jakie są szanse, że twój ojciec do mnie strzeli?
Pomyślała przez chwilę.
- Raczej nie musisz się obawiać. Wygląda na to, że jest dzisiaj w dobrym humorze, więc
istnieje zaledwie dwadzieścia procent szansy, że zarobisz kulkę. Położyła mi rękę na ramieniu. Nie
przejmuj się. Nie zabiłby cię. Bolałoby jak diabli, ale w końcu by się zagoiło.
- Dziękuję, Bello odpowiedziałem sarkastycznie i wyciągnąłem Sophie z fotelika.
Podziękowała mi, po czym pobiegła do domu, by znalezć ciocie Rosalie i Alice. Rozejrzałem się
dookoła, by upewnić się, że komendanta nie ma w pobliżu, a następnie przyciągnąłem do siebie Bellę
i skradłem jej pocałunek.
- Czy ty właśnie rozejrzałeś się za moim ojcem? zapytała z niedowierzaniem.
- Nie masz pojęcia, jak bardzo nie chcę zostać postrzelony odpowiedziałem.
Przygryzła dolną wargę.
- W takim razie pewnie nie chcesz, bym mu powiedziała o tym, że spaliśmy razem dzisiejszej
nocy.
78
- Nie zrobiłabyś tego.
- Mówiłam ci, żebyś poszedł spać do swojego pokoju zaśpiewała, po czym pobiegła do
domu. Ruszyłem za nią, jednak udało jej się zgubić mnie w tłumie.
Próbowałem rozegrać to na zimno. Chodziłem dookoła, witając się z innymi rodzicami,
mówiąc im, jak dobrze radzą sobie ich dzieci. Nagle spostrzegłem Bellę. Siedziała obok Charlie go,
Esme i Carlisle a. Wyglądało na to, że są pochłonięci rozmową, więc nie chciałem im przeszkadzać.
Kiedy impreza zaczęła dobiegać końca, znalazłem wolne krzesło, by móc usiąść z daleka od
tłumu.
- Wyglądasz, jakbyś się przed kimś chował. Charlie Pieprzony Swan usiadł obok mnie.
Spokojnie, synu, nie mam przy sobie broni. Chciałem ci podziękować.
Zaskoczył mnie.
- Za co?
WziÄ…Å‚ Å‚yk napoju i westchnÄ…Å‚.
- Nie podobało mi się, że Bella i Leo będą mieszkać tutaj sami, ale ona jest taka uparta. Wiem,
że umie dać sobie radę ze wszystkim, ale poczułem się dużo lepiej, gdy Leo opowiedział mi o tobie i
twojej rodzinie. Dobrze wiedzieć, że ma kogoś bliskiego, kogo może poprosić o pomoc.
- Jestem na każde jej zawołanie odpowiedziałem.
Pokiwał głową, patrząc w przestrzeń.
- Edwardzie, nigdy nie wtrącałem się w sprawy mojej córki, chyba że mnie o to prosiła,
jednak& - Zamilkł na chwilę, po czym spojrzał mi poważnie w oczy. Nie zrań jej. Wydajesz się być
dobrym człowiekiem. Nie chciałbym cię zastrzelić.
- Nigdy bym jej nie skrzywdził odpowiedziałem z powagą.
- Aha, jeszcze jedno. Wstał, by wrócić do gości. Mów mi Charlie.
79
Rozdział 12
BELLA
Charlie zabrał dzieci. Stwierdził, że jego obowiązkiem, jako dziadka, jest kupić coś wnukom,
by wkurzyć ich rodziców. Uważał też, że jedynym sprawiedliwym rozwiązaniem jest nazywanie
Ethana i Sophie swoimi wnukami, skoro Edward określał Leo jako swojego syna. Wplątaliśmy się w
dziwną sytuację, a wszystko zaczęło się od tego, że byłam na tyle szalona, by porwać czyjeś dzieci.
Kto by pomyślał?
Truchtałam po osiedlu ze Shredderem u boku, gdy Jake podbiegł do mnie.
- Bells, mogę z tobą porozmawiać?
Kiwnęłam głową.
- Jasne. Co jest?
- Chodzi o tę młodocianą przestępczynię mieszkającą w twoim domu wyjaśnił.
Wiedziałam, że to będzie interesująca rozmowa, więc zaprosiłam go do domu.
- Co tym razem przeskrobała? zapytałam, podając mu szklankę mrożonej herbaty.
- Bello, musisz dopilnować, by trzymała się z daleka ode mnie. Był taki poważny, że aż się
przeraziłam. Nie mogę już tego znieść, jeśli nadal będzie tak na mnie działać, nie ręczę za siebie.
Jesteś moją ulubioną sąsiadką. Nie chcę zrobić czegoś, za co mnie znienawidzisz, ale ona&
- Jacob, o czym ty mówisz? Czegoś tu nie rozumiałam.
Przez chwilę milczał, po czym zdecydował się wyłożyć kawę na ławę.
- PrzelecÄ™ jÄ… na wylot.
Dokładnie w tym samym momencie moja szczęka uderzyła o stół.
- Co proszÄ™?
- Przepraszam, że walnąłem tak prosto z mostu& - wymamrotał ale& za każdym razem,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]