[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dud i popijały dietetyczną pepsi. Bartonowie bawili się znakomicie, ale dość wcześnie musieli wrócić, Mary
bowiem już o piętnastej następnego dnia miała przewodzić dorocznemu zjazdowi Związku Bibliotek
Publicznych, a przedtem zjeść lunch u Mortimera z panią arbiter. Po spotkaniu z bibliotekarzami zamierzała
zabrać bliźnięta do Central Parku. Bartonowie nie mogli zostać dłużej także dlatego, że Charley o ósmej rano
miał się stawić na zebraniu w sprawie przejęcia pewnej firmy nafciarskiej.
Holding Barker's Hill Enterprises miał zapłacić sześć miliardów dwieście milionów dolarów za pakiet
czterdziestu procent udziałów, które jeszcze nie były w jego posiadaniu. To, czy cena siedemdziesięciu
dwóch dolarów za akcję mogła się utrzymać, było jeszcze sprawą otwartą, wartość giełdowa spółki bowiem
gwałtownie wzrosła, ale Charley był przekonany, że uda się dopiąć transakcję - wszak chodziło jedynie o
pieniądze. Tak czy inaczej, musiał być punktualnie. Danvers dość wcześnie odwiózł państwa Bartonów z
lądowiska śmigłowców z powrotem na Sześćdziesiątą Czwartą Ulicę.
Wyrok na Sancie Calandrze odbił się szerokim echem w całym Brooklynie, a fala zaskoczenia szybko
dotarła nawet do Atlantic City. Santo był jednym z bardziej doświadczonych fachowców w branży, tak
pewnym swej pozycji, że reszta profesjonalistów zareagowała prawdziwym szokiem na wieść o jego zgonie.
Jedynie Rocco w dalekim Atlantic City, doskonale znający zawiłości logiki obowiązującej w rodzinie
Prizzich, rozumiał, co się stało. Rozumiał to już od chwili, gdy Santo zadzwonił, żeby mu powiedzieć, iż
Prizzi nie dadzą mu pieniędzy.
- Kto? - spytał go wtedy Rocco.
- Angelo.
- Angelo? Poprosiłeś Angela o trzydzieści milionów dolarów?
- Zna mnie od dawna.
- Jak, na Boga jedynego, mogłeś pomyśleć, że Angelo tak po prostu da ci trzydzieści milionów dolarów?
Mówiłem ci, że to on wymyślił, jak możemy zdobyć forsę. Pewnie doszedł do wniosku, że zwariowałeś. -
Rocco rozmawiał przez telefon z kuchni, podczas gdy jego żona stała przy piekarniku, a syn Beppino jadł
śniadanie.
- Chciałem okazać mu wdzięczność za to, że sprzyja odrodzeniu rodziny i że zamierzał powierzyć mi
kierowanie
nią. Oddałbym mu te pieniądze, a do tego znowu miałby robotę. Zrobiłbym go moim consigliere.
- Jasna dupa.
Rocco zastanawiał się, czy nie byłoby dobrze poradzić Santowi, żeby uciekał z miasta i zapomniał o całej
sprawie, bo wszystko, co ustalili, jest już nieaktualne, ale ostatecznie uznał, że wygodniej będzie pozwolić
Angelowi sprzątnąć Santa i od razu zająć się obmyślaniem nowego planu.
Po rozmowie wrócił do saloniku i opadł ciężko na kanapę. Beppino wszedł za nim, spojrzał na niego
badawczo i zapytał:
- Co jest grane, tatku?
- Nic, czemu nie mogłaby zaradzić współczesna medycyna - odparł Rocco.
Następnego dnia Beppino wrócił do domu w bardzo ponurym nastroju.
- Ktoś sprzątnął Santa i Melbę - oznajmił.
- Melbę? - zdumiała się Mary Sestero. - Czym Melba mogła zawinić? Rocco, co to ma znaczyć, u diabła?
- To Angelo wystawił kontrakt - odparł Rocco.
- Ale dlaczego na Melbę?
- Pewnie widziała wykonawcę.
- Naprawdę myślisz, że to Angelo zamówił robotę?
- Wiem, że to on.
Rocco zjadł lunch, który przygotowała mu żona, a potem wyszedł z domu i pojechał do jednego z trzech
dużych hoteli Prizzich. Wdrapał się na czwarte piętro, do służbowego pokoju, który mu przydzielono, i
walnął się na łóżko. Zadzwonił do wuja, do Nowego Jorku. Eduardo podniósł słuchawkę kodowanej linii
telefonicznej.
- Tak, Rocco?
- Ktoś stuknął Santa.
- Ktoś?
- Angelo.
- Jak to się stało?
- Santo polazł do pralni i poprosił go o trzydzieści milionów na rozkręcenie interesów nowej rodziny.
- Rozumiem. I co?
- Mam zapomnieć o wszystkim?
- Absolutnie nie, Rocco. Po prostu będziesz musiał wziąć sprawy w swoje ręce.
- Tak?
- Tak. Postępujemy nadal zgodnie z planem, zgoda? -Eduardo przerwał połączenie.
* * *
Napięcie związane z przejęciem firmy z branży paliwowej ustąpiło mniej więcej o trzynastej. Charley dostał
to, czego chciał, głównie dzięki hojnym „złotym uściskom ręki" i „platynowym spadochronom", czyli
imponującym odprawom dla ustępujących szefów koncernu. O trzynastej dwadzieścia zadzwoniła Claire
Coolidge.
- Pan Barton? Okropnie mi przykro, że niepokoję pana w pracy, ale jestem bardzo ciekawa, czy miał pan już
okazję pomówić z Edwardem... wie pan o czym.
- Jeszcze nie, ale pamiętam o tym nieustannie.
- Chodzi o to, że bardzo chcielibyśmy ustalić datę, ale czuję, że nie mogę tego zrobić, póki nie zakończę
sprawy z Edwardem.
- Może pani na mnie liczyć.
- Dziękuję, panie Barton.
O trzynastej pięćdziesiąt zadzwonił doktor Winikus. Powiedział Charleyowi, że Angelo miał „mały" wylew.
Charley odparł, że zaraz przyjedzie. Rozłączył się, wybiegł z biura i zjechał prywatną windą do garażu,
zanim ktoś się zorientował, że wyszedł.
Pojechał na Brooklyn niezawodną furgonetką marki Chevrolet, którą trzymał przezornie w garażu gmachu
Barker's Mili. Był poruszony do głębi, nie wyobrażał sobie dalszego życia na tej planecie bez papy.
Doktor Winikus czekał na niego przed wejściem do domu ojca w Bensonhurst.
- Chory czuje się znacznie lepiej, panie Barton - powiedział. - Cierpiał na lekki niedowład prawej strony
ciała, ale przez prawie siedem godzin podawaliśmy mu odpowiednie leki i teraz ruchy, choć jeszcze [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl