[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jestem mężczyzną, a nie chłopcem!
To zachowuj się jak mężczyzna. Rozważ to, co tracisz i zastanów się, czy to, co
zostanie, nadal ci odpowiada. Już ci mówiłam, że potrafię zatroszczyć się o siebie. Musisz to
zrozumieć.
Juete zsunęła dłoń z ramienia Khadajego i musnęła jego krocze. Gdy tylko cofnęła rękę,
poczuł, jak już sztywny członek nabrzmiewa jeszcze bardziej. Chciał się odwrócić i odejść,
czuł się zdradzony, chciał jej powiedzieć, że nie będzie ciągnął jej gry. Ale nie dał rady.
Gdy Juete wyszła z pracy, Khadaji ruszył za nią.
Nigdy dotÄ…d nie kochali siÄ™ tak intensywnie, nigdy dotÄ…d nie zaznali takich rozkoszy.
Pózniej, gdy Juete zasnęła, Khadaji cicho płakał. Co miał teraz począć? Do tej pory
sądził, że ta kobieta będzie jego na wieki i że kocha go równie mocno, jak on ją. Czy nauczy
się tolerować jej kochanków? Nauczy się akceptować żądze, które czyniły ją tak odmienną?
Wydawało mu się, że temu podoła. Nawet w tej sytuacji byłby to o wiele lepszy związek niż
jakikolwiek z jego dotychczasowych, chociaż nie taki, jak to sobie do tej pory wyobrażał.
Wreszcie zrozumiał, jakim był naiwniakiem. Naraz przypomniał sobie coś, co usłyszał
kiedyś od Pena że będzie potrzebował innych nauczycieli. Cóż, czegoś się nauczył. O sobie.
Od niej.
Spojrzał na Juete, na idealnie białe ciało okryte czarnym jedwabiem. Wyglądała pięknie...
a on naprawdę ją kochał. Ale nigdy już nie będzie tak jak wcześniej.
Nigdy.
DWANAZCIE
Wygodny rytm pracy, ćwiczeń i spotkań z Juete pozornie nie uległ zmianie. Praca
przychodziła Khadajemu coraz łatwiej, stawała się wręcz nudna. Raz na jakiś czas musiał
poszukać nowej receptury, ale w większości przypadków potrafił w dwie minuty sporządzić
drinka, przy którym kilka miesięcy wcześniej męczyłby się dziesięć. wiczenia sumito
również przynosiły rezultaty poświęcał im czas codziennie, a jego kontrola zwiększała się
powoli, lecz równomiernie. Juete przynosiła mu tyle satysfakcji, co zawsze. Starała się
zachowywać dyskrecję i Khadaji nigdy nie był pewien, czy ma akurat jakiegoś kochanka.
Mimo to zdawał sobie sprawę, że spotyka się z innymi mężczyznami, a może i kobietami.
Spędzała z nim dużo wolnego czasu, lecz nie cały. I chociaż często kusiło go, by ją o to
wypytać, nigdy tego nie zrobił. Dopóki nie musiał o niczym wiedzieć, dopóty jakoś to znosił.
Gdy zaś zaczynał o tym myśleć, zdobywał się przynajmniej na tyle uczciwości, by przyznać,
że najprawdopodobniej jego wyobraznia maluje wizje o wiele gorsze od rzeczywistości. I
wciąż jakoś to znosił.
Dni i tygodnie zlewały się w monochromatyczną rutynę, która dawała mu poczucie
bezpieczeństwa. Z rzadka ogarniał go entuzjazm, ale przynajmniej nie zdarzało się, by wiodło
mu się gorzej. Praca, ćwiczenia, Juete... Nie było czegoś, na co naprawdę mógłby narzekać,
czegoś, co stanowiłoby prawdziwy problem. Nie czuł, że coś się dzieje zle, nie dręczyły go
wyrzuty sumienia krótko mówiąc, wszystko we względnym porządku. %7łył w ten sposób z
dnia na dzień, trwając w stanie nieokreślonego niepokoju ducha.
W końcu to jeden z gości doprowadził do tego, że świat wokół Khadajego na powrót
nabrał barw, a w jego życiu pojawił się cel. Owym gościem była starsza kobieta niemalże
zatopiona w odmętach drogiego wina. Rozmawiała z Khadajim tylko dlatego, że akurat
znajdował się pod ręką, a on sam miał wrażenie, że gdyby nawet znikł, nieznajoma
opowiedziałaby wszystko ścianie.
...dziewięśziesiąt siedem lat, chłopcze. Tyle właśnie mam. Może zostało mi jeszcze
jakieś, no... dwazieścia pięć. Byłoby w porządeszku, gdybym to jeszcze tylko miałam te
sssame ciałko co w wieku lat szter... szterdziestu. Ale teraz? Z tym, co mam? Co ja sobie
wogle łeb zaszątam? A mogłam zostać kimś, wiesz? Miałam szanse. Mogłam po... polecieć na
Ziemię i zostać panienką jakiejś bogatej zdziry. Mogłam być bogata, mogłam mieśśś władzę,
mogłam być kimś! Ale nie. Olałam to, nie chciałam ryzykowaśśś. Myślałam sobie, że mam
czas, kupę czasu. Byłam młoda, miałam szczerdziechę! A teraz jestem stara i wszystko już
minęło, za pózno.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]