[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Tego nie mogę  odparł Duńczyk.
 A co ty powiesz, kiedy utnę ci jaja?  zaproponowała uprzejmie Ryba.
Duńczyk spojrzał na nią ze zdumieniem. Nie słyszał jeszcze, żeby czarna kobieta
tak się wyrażała, publicznie, w obecności Białych.
 Poczekajmy z okaleczeniem, Rybo. Ponownie mam wrażenie, że Duńczyk Vesey
mówi prawdę. Nie potrafi znalezć tego miejsca, chyba że idzie tam samotnie.
Duńczyk pokiwał głową.
469
 Dobrze więc  rzekła Margaret.  Nie mamy już nic do załatwienia. Możesz
iść.
 Chcę tego człowieka  oznajmił Duńczyk, patrząc na Calvina.
 Nigdy go nie dostaniesz. Ma większą moc, niż potrafisz sobie wyobrazić.
 Chyba nie ma aż takiej. Popatrz na niego. On jest pusty.
 Owszem, został schwytany z zaskoczenia. Ale nie zatrzymacie go długo.
 Dość długo. Jego ciało zaczyna gnić. On już umiera.
 Zanim skończę liczyć do trzech, masz odejść ode mnie i iść dalej  ostrzegła
Margaret.
 Bo co?
 Jeden. Bo zacznę krzyczeć, żebyś mnie nie dotykał swoimi brudnymi łapami.
Duńczyk cofnął się natychmiast. Nie istniało oskarżenie, które pewniej zaprowadzi-
Å‚oby go na stryczek, i to bez dalszych dyskusji.
 Dwa  powiedziała Margaret. Duńczyk zniknął.
 Teraz znowu go zgubiłyśmy  zmartwiła się Ryba.
470
 Nie, droga przyjaciółko, teraz go mamy. Doprowadzi nas prosto tam, gdzie chce-
my. Nie może się przede mną ukryć.  Margaret obróciła się wolno dookoła, badając
wzrokiem okolicę.  Myślę, że dzisiaj jest dobry dzień, żeby zafundować sobie prze-
jażdżkę bryczką.
Poprowadziła oboje do rzędu czekających dorożek. Musiała sama unieść stopę Ca-
lvina, gdy Ryba ciągnęła go z przodu, by obojętne ciało znalazło się wewnątrz. Gdy
tylko Calvin zajął miejsce na ławeczce, Ryba chciała wysiąść.
 Zostań tu ze mną, proszę  zaproponowała Margaret.
 Nie mogę zostać.
Jakby chciał włączyć się do rozmowy, biały woznica uchylił odsuwane okienko mię-
dzy wnętrzem powozu a kozłem.
 Psze pani  zaczął.  Jest pani z Północy, więc nie wie, ale tu u nas nie pozwa-
lamy niewolnikom jezdzić powozami. Ona też wie. Musi wysiąść i iść pieszo obok.
 Powiedziała mi o tych przepisach i chętnie się do nich dostosuję. Jednakże ten
oto mój szwagier często dostaje mdłości podczas jazdy. Rozumiesz, mam nadzieję, że
jeśli zwymiotuje, nie jestem przygotowana, żeby trzymać mu torebkę.
471
Woznica rozważał to przez chwilę.
 W takim razie lepiej niech pani zasłoni okno, psze pani  zdecydował.  Nie
chcę kłopotów.
Ryba spojrzała na Margaret z niedowierzaniem. Potem schyliła się i zaciągnęła za-
słony po jednej stronie powozu, gdy Margaret zrobiła to samo z drugiej. Kiedy nie były
już widoczne z zewnątrz, usiadła obok Calvina z uśmiechem małej dziewczynki, która
dostała pełną łyżkę melasy. Kilka razy podskoczyła nawet na siedzeniu.
Okienko uchyliło się znowu.
 Dokąd, psze pani?  spytał woznica.
 Poznam to miejsce, kiedy tam dojedziemy  odparła Margaret.  Ale jestem
pewna, że to w Miasteczku Czarnych.
 Psze pani, nie powinna pani tam jechać.
 Dlatego mam przy sobie szwagra.
 No dobrze. ZabiorÄ™ tam paniÄ…, ale wcale mi siÄ™ to nie podoba.
 Spodoba się wam bardziej, kiedy wam zapłacę.
 Spodobałoby mi się jeszcze bardziej, psze pani, gdyby zapłaciła pani z góry.
472
Margaret roześmiała się tylko.
 Znaczy się, połowę z góry.
 Dostaniecie pieniądze po przybyciu na miejsce, i to, mój panie, jest prawo. Choć
gdybyście chcieli wyrzucić mnie ze swojej bryczki, możecie oczywiście wezwać kon-
stabla. Zapytajcie go przy okazji o niewolnicÄ™ siedzÄ…cÄ… w powozie.
Woznica zatrzasnął okienko i powóz ruszył z ostrym szarpnięciem. Ryba pisnęła,
niemal spadła z ławeczki, potem usiadła znowu ze śmiechem.
 Nie rozumiem, dlaczego wy, Biali, nie jezdzicie tak bez przerwy.
 Bogaci jeżdżą  przyznała Margaret.  Ale nie wszyscy Biali są bogaci.
 Oni wszyscy są bogatsi niż ja.
 Co do pieniędzy, z pewnością masz rację  zgodziła się Margaret.
A potem, ponieważ cieszyła ją radość Ryby, także podskoczyła na siedzeniu. I obie
zachichotały jak uczennice.
473
* * *
Nóż w kieszeni ciążył, jakby ważył ze dwie tony. Duńczyk chciał zrobił coś strasz-
nego: zabić bezradnego człowieka, a wszystko wydawało się jeszcze gorsze, ponieważ
biała dama znała jego zamiary. Przyzwyczaił się być niewidzialny, przywykł do Bia-
łych, którzy nie zwracają na niego uwagi, najwyżej czasem sprawią jakieś drobne kło-
poty. Ale kłopoty, jakie sprawiała ta kobieta, wcale nie były drobne. Wiedziała o nim
takie rzeczy, jakich nie domyślał się nawet Gullah Joe. Była przerażająca.
Z ulgą ją opuścił, z ulgą ruszył znowu po uliczkach Miasteczka Czarnych, aż w koń-
cu trafił na drzwi i nagle wiedział, że to właśnie te, choć nie mógłby wytłumaczyć, jak
je poznał ani dlaczego wcześniej ich nie pamiętał. Położył rękę na klamce i otworzył
je bez klucza. Kiedy wszedł już do środka i zamknął je za sobą, przypomniał sobie
wszystko. Gullah Joe. Walka i sznurki imion. Nic dziwnego, że miał tego Białego za-
bić, bo ten Biały rozwiązał imię jakiegoś biednego niewolnika i wypuścił, by wędrowało
nie wiadomo gdzie. . .
Ale przecież wiedział gdzie. Aż huknął głośno z radości.
474
 Gullahu Joe, nie uwierzysz! Spotkałem czarną dziewczynę, co to jej imię wypu-
ścił ten demon, co go złapałeś.
Gullah Joe spojrzał na niego gniewnie.
 Ty tak nie krzyczeć, co my robić i wszyscy na ulica słyszeć.
 Mówią na nią Ryba  opowiadał Duńczyk już ciszej.  Nie myślę, że to był
przypadek, że biały chłopak wypuścił akurat jej imię. Bo wynajęła ją żona jego brata.
 Ty mówić mi, że znalezć ten Biały.
 Znalazłem, ale jeszcze nie zginął.
Gullah Joe walnął ręką o stół. Duńczyk aż podskoczył; jego wesoły nastrój ulotnił
siÄ™ natychmiast.
 Ty stracić odwaga?
 Ona wiedziała, że ja przyjdę.
 Kobieta, ona!
 Ona zaprowadziła go na baterię, pełno Białych dookoła, ty myślisz, że ja mogłem
chociaż pokazać nóż, a co dopiero ciąć białego chłopaka?
 Chłopak? Ten Biały być on może dziecko?
475
 Nie, mężczyzna, ale młody. Pewnie się jeszcze nie goli. Duńczyk przypomniał
sobie, jak wygląda Calvin. Taki pusty. . . jak jego kobieta. Biała czarownica wszystko
o niej wiedziała.
Rozejrzał się mimowolnie. Jego kobieta tam była, naprawiała ubrania w kącie. Nie
podniosła głowy  pełnej koncentracji wymagało samo wbicie i wyciągnięcie igły [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl