[ Pobierz całość w formacie PDF ]

biegnąca z góry Alina spostrzegła go i wytrzeszczyła oczy.
 Stefan, coś ty! Dlaczego wyłaziłeś przez okno?  pytała zdziwiona.
 Przywidziało ci się. Wcale nie wyłaziłem... tylko... okno chciałem
zamknąć  speszył się na chwilę Stefan, ale dalej łgał ju\ bez zająknięcia. 
Wicher taki, oknami trzaska, o mało nie powyrywa. Szkoda szyb, no nie? A ty
gdzie o tej porze?
 Do bloku, naprzeciwko. Mamusia płaszcz poprawiała i obiecała dziś odesłać 
Alina odpowiadała machinalnie, ale w dalszym ciągu przyglądała mu się
podejrzliwie. Stefan czuł, \e go uszy palą. Wcale nie \yczył sobie, aby Alina
roztrąbiła o jego wyczynie. Sam chciał to El\biecie pokazać, a mo\e tylko niby
niechcący stanąć blisko, tak \eby sama zobaczyła. Ale poza nią nikt o tym nie
miał wiedzieć... A teraz,..
Trzeba było Alinę czymś zagadać.
 Słuchaj, Alina  Stefan ju\ zdą\ył ochłonąć.  Co to było z tymi kałamarzami?
 Co, co? Z jakimi kałamarzami?  udawała zdziwienie Alina trzepocząc rzęsami.
 Nie udawaj  natarł ostro Stefan  wtedy kiedy Wiktor bał się klasówki, a
ty mówiłaś, \eby się nie martwił. No i rzeczywiście klasówki nie było.
 Nie było?  Alina ledwo powstrzymywała się od śmiechu.  To się chyba
ucieszył?
 Nie udawaj. To te chuligany zrobiły. Znak zostawili.
 Znak? Jaki znów znak?  ciemne brwi Aliny podskoczyły w zdziwieniu a\ na
samą górę czoła, blisko miedzianych włosów.
 Taki  Stefan wyciągnął kredę z kieszeni i na parapecie zawinął kółko z
literą N w środku i czterema kropkami. - - Taki,
i
tylko \e zielony. Taki sam dostałem wtedy, jak się od nich urwałem. Ten cały
 szef" i Wicek...
 Cii!...  syknęła Alina wyciągając z palta chusteczkę i ścierając nią
parapet.  Stefek, co ty wygadujesz? Tamto ju\ dawno się rozleciało. I błagam
cię: nikomu ani słowa. To bzdury. Wicek z nimi nic nie ma wspólnego.
 Bzdury? To czemu tak szybko starłaś?
 Bo... bo Chybała krzyczy i... nie trzeba o tym mówić. Mówię ci, \e nie
trzeba. A Wicek? O mój drogi, do pięt mu nie dorosłeś. Nawet El\biecie
zaimponował.
 Czym?  zainteresował się Stefan.
 Tym, \e jest po prostu niezwykły. śebyś ty widział jego fotografie!
Artysta! Ma na przykład taką jedną. Aawka w parku, na niej otwarta ksią\ka,
wokoło pełno opadłych liści, a jeden liść jak motyl na brzegu ksią\ki.
Pokazywałam El\biecie. Zachwycała się. Powiedziała, \e widać w tym twórczą myśl.
 Tak powiedziała El\bieta?
 Tak. Bo to jest właśnie twórczość. Sztuka. Rozumiesz? Pokazać coś, jak nikt
jeszcze. El\bieta się na tym zna. Ona będzie artystką. Ona te\ mówi, \e w
człowieku najwięcej jest warta twórcza myśl. A właśnie Wicek...
Ktoś otwierał drzwi na piętrze. Alina zbiegła w dół, Stefan pognał w górę.
A to się zagadali!
Długo, długo Stefan nie mógł zasnąć. Przewrócił się na jeden bok, potem na
drugi: porządkował to, co usłyszał. El\bieta będzie artystką. Będzie grać na
koncertach. A koncert to wielka przyjemność. Więc twórcza myśl El\biety na
pewno będzie bardzo wartościowa. Ale Wicek? Có\ to za nadzwyczajność w tej
fotografii? Ksią\ka zostawiona na ławce.  Korale mecyje!"  powiedziałby
Wiktor. A jak będzie deszcz? Ksią\ka zmarnuje się. A do tego je\eli z
biblioteki? Nic tam do zachwytu nie było. Alina przesadza jak zwykle. Ju\
prędzej mógłby zaimponować El\biecie Kostek. Wszystko umie wytłumaczyć. Będzie
lekarzem. Mo\e to właśnie jego twórczej myśli ukłonią się nisko? Kto wie?  Ale
czym mo\na zaimponować, jak się ma tylko dwanaście lat i niecałe trzy miesiące?
Stefan wzdycha cię\ko i zapada w sen.
Pamiętnik Stefana
Deszcz padał dziś od samego rana. Ju\ byłem blisko przy furtce, kiedy
przypomniałem sobie o napisie.
Wróciłem drugą stroną podwórka i stanąłem naprzeciw naszej klatki schodowej.
Zciana była mokra, napis ledwo było widać. To nic. Wyschnie i El\bieta nie
będzie potrzebowała zazdrościć jakiejś Basi.
Po południu umówiliśmy się u Bartka. Otworzyła mi ta ich sublokatorka, ale nie
Strona 47
Oogowska Hanna - Tajemnica zielonej pieczci 2007-03-28
poznała mnie.
Wiktor ju\ był. Bartek wyciągnął jakiś gruby zeszyt i powiedział, \e tak
dłu\ej być nie mo\e, \e nasze stowarzyszenie nie przejawia \adnej aktywności,
\e je\eli tak dalej pójdzie, to trzeba będzie je rozwiązać.
Okazało się przy tym, \e Stowarzyszenie Trzech Osądzonych posiada kronikę. Ten [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl