[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Myślę, że tak. A dlaczego pytasz?
 Ponieważ wymyśliłem, że pojedziemy na piknik.
 Piknik?
 No wiesz, obiad na świeżym powietrzu pod drzewem, siedzi się na twardej
i zimnej ziemi, odganiając się od os i pszczół, próbując się jednocześnie trochę
opalić. To jest właśnie piknik  wyjaśniał jej ze śmiechem.
 Brzmi bardzo zachęcająco  zmarszczyła nos.
 Przyjęcie propozycji to już połowa sukcesu  rzekł zadowolony. Wstał i
wyjął małą z krzesełka. Natychmiast zaczęła kopać.  Poprosiłem Marię, żeby
wzięła Angie na cały dzień do siebie.
 Tylko my we dwoje?  zawahała się.
 Myślę, że przydałaby nam się taka odmiana.
 Nie mam nic przeciwko temu, żeby Angie z nami jechała  dodała po
chwili.  Przecież to grzeczne dziecko.
 Grzeczne dziecko? Też coś! To mała zaraza  rzekł żartobliwie.
Trzymając Angie na ręku, wyczekująco patrzył na Darcy.
 Marzę o chwili spokoju, żeby nikt nie zawracał nam głowy. A wiesz
przecież, że mała jest mistrzynią w przeszkadzaniu nam.
 Chyba jednak muszę popracować  rzekła powoli.
 Robota nie ucieknie. Proszę, Darcy, rozerwijmy się.
Kiedy wyobraziła sobie, że całe popołudnie Cullen będzie wyłącznie do jej
dyspozycji, nie potrafiła już dłużej się opierać. Nie miała mu za złe, że tyle czasu
spędzał z Angie, ale często marzyła o tym, aby być z nim tylko we dwoje, bez
dziecka.
 No dobrze, niech będzie piknik, osy, pszczoły i wszystko z tym związane 
zgodziła się w końcu.
Nie wiadomo, kiedy nadarzy się kolejna okazja, pomyślała.
Darcy wyciągnęła się w fotelu samochodowym. Lekki wietrzyk smagał jej
twarz przez otwarte okno. Postanowiła dzisiaj niczym się nie martwić. Nie myśleć
o przyszłości, przeszłości ani o terazniejszości, która ostatnio tak bardzo dawała się
im we znaki. Chciała cieszyć się chwilą.
Zdziwiła się, kiedy Cullen wyjechał z Santa Barbara, oznaczało to, że czeka
ich dłuższa wyprawa. Kiedy spytała, dokąd jadą, odparł, że to niespodzianka.
Odprężyła się, uznając, że podoba jej się wycieczka w nieznane.
Jechali wybrzeżem Pacyfiku. Kilkanaście kilometrów za Santa Barbara
Cullen skręcił w głąb lądu, jadąc teraz między pagórkami, które zazieleniły się po
intensywnych deszczach. Cullen skierował się na szutrową drogę i po chwili
zatrzymał samochód.
Zgasił silnik, wokół nich panowała kompletna cisza.
 I co myślisz o tym miejscu?  rzekł z lekkim niepokojem w głosie, jakby
jej odpowiedz wiele dla niego znaczyła.
 Pięknie tu  odparła, rozglądając się dookoła.  Choć wydaje mi się trochę
daleko, jak na miejsce piknikowe.
 Zamierzam tutaj zbudować dom  powiedział i wysiadł z samochodu.
Darcy podążyła za nim, wyobrażając sobie dom między wzgórzami i drogę
do wejścia ciągnącą się aż od doliny.
 To cudowne miejsce na dom  przyznała.
 Nie chcę naruszać środowiska naturalnego, oczywiście na tyle, na ile to
będzie możliwe, więc budowa potrwa pewnie trochę dłużej niż normalnie, bo nie
będziemy tu sprowadzać ciężkiego sprzętu.
Przygotowywali posiłek pod starym platanem, a Cullen nie przestawał
opowiadać o projekcie.
 Czerwone drewno sekwoi i szkło, połączenie tradycyjnego stylu z
nowoczesnością, duże okna, taras otoczony dębami. Kiedy po kilku latach drewno
utleni się od słońca, dom stanie się naturalną częścią otoczenia, jakby od zawsze tu
stał.
 Brzmi wspaniale  rzekła, wzdychając. Podkurczyła kolana i oparła na nich
brodę. Zmrużyła oczy i wyobrażała sobie willę, o której opowiadał.  Zazdroszczę
ludziom, dla których tu będziesz budował.
 Nie musisz.
 Czego nie muszę?
 Nie zazdrość im.
 Dlaczego nie?  Spojrzała na niego zaskoczona.
 Bo nie możesz nam zazdrościć, sobie zazdrościć.
 Nie rozumiem.
 To my jesteśmy tymi ludzmi, którzy zamieszkają w tym domu. To moja
działka, opisywałem nasz dom, Darcy. Oczywiście, jeśli będziesz tego chciała i
jeśli naprawdę spodobał ci się ten projekt.
 Jeśli będę chciała?  zdumiona, coraz szerzej otwierała oczy.
 Zawsze jeszcze możemy zmienić projekt.
 Nie, projekt jest wspaniały  odwróciła się i jeszcze raz spojrzała na
miejsce, w którym miał stanąć dom. Ich dom, jej i Cullena. I dziecka& Prosił w ten
sposób o jej większe zaangażowanie niż dotychczas. Nie padło żadne pytanie, ale
wisiało w powietrzu.  Nie wiem, Cullen  potrząsnęła głową.  To piękne miejsce,
dom na pewno będzie cudowny, ale ja& Och& co to& ?  przerwała, bo nie
umiała ukryć zaskoczenia, kiedy zobaczyła, że trzyma w ręku małe czarne pudełko.
Pudełeczko na biżuterię. W sam raz na pierścionek. Zrobiło jej się ciemno przed
oczami&
Cullen podniósł wieczko. Ujrzała piękny pierścionek z brylantem. Cudowny.
 Wyjdz za mnie, Darcy.
 O Boże  podniosła rękę do ust, wlepiając wzrok w pierścionek.  O Boże
 powtórzyła, zdając sobie sprawę, że nie jest to odpowiedz, na którą on czeka. 
Dlaczego?
 Ponieważ cię kocham, Darcy.
Po raz pierwszy jedno z nich wypowiedziało te słowa na głos. Brzmiały
cudownie. Nie potrafiła powstrzymać wzruszenia.
 Mój drogi, ja też cię kocham.
 To dobrze  leciutki uśmiech pojawił się na jego twarzy.  To znaczy, że
odwzajemniamy nasze uczucia. Powiedz:  tak i wszystko będzie dobrze.
Miała to słowo na końcu języka. Tak, kochała go, tak, wyjdzie za niego.
Niestety, nie było to jednak takie proste&
Darcy wstała i przycisnęła ręce do piersi, chcąc powstrzymać rodzącą się w
jej sercu panikę.
 Nie mogę cię poślubić  powiedziała i odwróciła się do niego plecami.
 Dlaczego nie?  spytał spokojnie i stanął za nią.  Kochasz mnie, a ja
kocham ciebie. Co może stanąć nam na przeszkodzie?
 Chciałabym, żeby to było takie proste, ale nie wszystko jeszcze wiesz o
mnie.
 Ty również nie wiesz o mnie wszystkiego. Ludzie się pobierają, żeby coraz
lepiej poznawać siebie nawzajem, a szczególnie osobę, z którą się wiążą z miłości.
 Nie wiesz o pewnych złych sprawach  mówiła ledwo słyszalnym głosem.
 Złych? Jakich?  dopytywał z nadzieją, że w końcu dowie się, co ją tak
męczyło. Stojąc za jej plecami, objął ją, zapewniając tym ciepłym gestem, że żadne
słowa nie zniechęcą go do niej.
 Powiedz mi, Darcy.
 Byłam już zamężna  powiedziała, odwracając się twarzą do niego.
Tego się nie spodziewał. W pewnym sensie wmówił sobie, że nigdy nie
należała do innego mężczyzny aż tak poważnie, żeby związać się ślubem.
 To jeszcze nie przestępstwo  próbował zachować spokój.  Jesteś
rozwiedziona?
 Tak  odparła.  Czy wyobrażasz sobie, że mogłabym z tobą mieszkać,
jeśli ciągle byłabym mężatką?
 Nie wiem. Uprzedziłaś, że nie wszystko o tobie wiem. Bycie rozwiedzioną
też nie jest przestępstwem.  Wpatrywał się w jej twarz, szukając w niej czegoś,
czego nie chciał ujrzeć.  Czy ciągle go kochasz?
 Nie! Broń Boże!  Teraz ona go objęła.  Poza tobą, Cullen, nikogo nie
kocham. I nie sądzę, żebym kiedykolwiek go kochała. Byłam samotna, on wydawał
się ciepły i miły& i pobraliśmy się. Nigdy nie czułam do niego tego, co czuję do
ciebie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl