[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zarabiała sześćset dolarów miesięcznie, za mieszkanie płaciła 150. Urodziła się w Rapid
City, South Dakota, przed mniej więcej dwudziestu sześciu laty. Pracowała w Nowym
Jorku od czterech lat, w firmie importowo-eksportowej McCalla.
145
Wychodziła z domu do biura punktualnie o ósmej, pracowała do szesnastej
trzydzieści. W przerwie południowej, między dwunastą a pierwszą, jadła sandwicza, piła
kawÄ™ i zimne mleko.
Wieczory spędzała w domu albo z jednym z szefów od McCalla wybierała się do
eleganckiej restauracji, a przedtem do kina lub teatru.
Towarzysz ją odprowadzał i zostawał na noc. Patrick śledził dziewczynę także
podczas weekendu. Wynajął w tym celu chevroleta. Weekend spędzała ze swoim
amantem w Wilmington, w spokojnej okolicy Vermont.
Nie odkrył nic, co mogłoby ją wiązać z Brendą.
Ale co zrobiła z listem?
Patrick nie był zdecydowany, jaką przyjąć taktykę wobec Kate Kitzpack.
Zapytać ją o Brendę? To wydawało się logiczne, ale nie takie proste. Jeśli Brenda
otaczała się tajemniczością, musiała mieć ku temu jakiś poważny powód. Wypytując o
nią Kate ryzykował z jednej strony, że nic nie uzyska, z drugiej, że zerwie nić prowadzącą
na trop Brendy.
Lepiej więc dalej śledzić Kate Kitzpack, obserwować jej zachowanie. Może to
doprowadzi do Brendy?
Tymczasem odpisał Brendzie. Powtórzył propozycję spotkania w Nowym Jorku po
jej powrocie z Cypru, Aten czy Bejrutu. Przesłał list do Yvesa z prośbą, żeby go nadał z
Paryża. Trzy dni pózniej otrzymał kopertę od Yvesa zawierającą list od Brendy. Otworzył i
przeczytał:
Nikozja, 26 czerwca
Mój biedny kotku!
Nie masz szczęścia. Właśnie w chwili, kiedy chciałbyś przyjechać do mnie, do
Nowego Jorku, ja jestem tak daleko! Musimy to odłożyć na kiedy indziej. Ale na kiedy?
Doprawdy nie wiem. Pędzę obłąkane życie, włóczę się bez przerwy po szerokim świecie!
Najserdeczniejsze gratulacje z powodu twojego sukcesu. Kiedy będą kręcić Twój
film? Umieram z chęci obejrzenia go. Jestem pewna, że to będzie okropne. Nie
odpowiedziałeś mi na moje pytanie: czy jakaś inna dziewczyna zajęła miejsce w Twoim
146
łóżku?
To idiotyczne z mojej strony, ale muszę wiedzieć. Kocham Cię, a paryżanki mają
takÄ… opiniÄ™!
Kończę. Mnóstwo roboty. Kocham Cię.
Brenda
To znaczy, stwierdził Patrick, że Kate Kitzpack przekazała Brendzie list. A więc
zna jej adres. Spojrzał na stempel pocztowy: Nikozja, Cypr.
Naszły go wątpliwości. Może Kate nie ma nic wspólnego z tą sprawą? Może to
uprzejmość z jej strony, że wysyła Brendzie pocztę, ale nic nie wie o jej tajemnicach?
W takim wypadku nie miałaby najmniejszego powodu, żeby mu nie podać adresu
Brendy. Postanowił pójść do niej i porozmawiać.
Tego samego popołudnia czatował w korytarzu prowadzącym do mieszkania
Kate. Wróciła o piątej. Jak tylko wysiadła z windy, zbliżył się i zaszedł jej drogę.
- Jestem przyjacielem Brendy Chapman - oświadczył chłodno, patrząc jej w oczy.
Nawet nie drgnęła.
- Tak?
- Gdzie ona jest?
- Dlaczego pan siÄ™ do mnie zwraca?
- Widziałem, jak pani otworzyła jej skrzynkę w domu przy Christopher Street i
wyjęła list, który do niej napisałem. Dostałem już odpowiedz. To znaczy, że pani go
przesłała. Więc wie pani, gdzie ona jest.
- Zledził mnie pan?
- Tak.
Zastanowiła się.
- Minęło osiem dni, jak odebrałam ten list. Cały czas pan mnie śledził, przez
osiem dni?
- Tak.
Potrząsnęła głową.
147
- Jest pan wytrwały. Francuz, prawda?
- Tak.
Czekał, aż porówna jego akcent z akcentem Maurica Chevaliera albo Charlesa
Aznavoura, ale nie zrobiła tego.
- Tak więc pan jest Patrick Baudouin - stwierdziła obojętnym tonem.
- Tak. Brenda mówiła pani o mnie?
- Niech pan wejdzie.
Wyjęła klucz z torebki, otworzyła drzwi i zaprosiła go do wnętrza.
- Proszę siadać.
Wskazała fotel w salonie. Rzuciła torebkę na krzesło i zajęła miejsce naprzeciwko
niego.
- Pewnie chciałby pan zobaczyć się z Brendą. Dlaczego tak długo pan czekał,
żeby ze mną mówić, skoro mnie pan widział na Christopher Street?
- Brenda nigdy nie mieszkała w tym domu, chociaż mi to próbowała wmówić.
Odkryłem, że poprzednio zajmowała luksusowy apartament przy Lexington Avenue.
Kate Kitzpack przyjęła to obojętnie.
- Brendy nie ma w Nowym Jorku - zadowoliła się stwierdzeniem.
- Dostałem dziś od niej list z Nikozji na Cyprze. Czy tam jest?
- Przypuszczam.
- Gdzie pani jej przesyła pocztę?
- Kto panu powiedział, że jej przesyłam?
- No to co pani zrobiła z listem?
- Oddałam na pocztę.
- Na pocztÄ™?
- Tak.
- Nie rozumiem.
Westchnęła.
- Na poczcie głównej przy 8 Avenue Brenda zostawiła adres, na który jej
przesyłają korespondencję. Ja ograniczam się jedynie do wyjęcia listów ze skrzynki i
148
oddania ich na pocztÄ™ na jej nazwisko.
- Trochę skomplikowany sposób - zauważył z ironią Patrick. - Byłoby prościej,
gdyby zostawiła swój adres. Większość rozsądnych ludzi tak robi.
- Może nie jest rozsądna. A może ma swoje powody. Przyglądał jej się uważnie i
wiedział, że kłamie. Robiła to swobodnie, a jednak kłamała.
- Zna pani moje nazwisko. Co Brenda o mnie mówiła? - zapytał zmieniając temat.
- %7łe pana kocha - odpowiedziała po prostu.
Zdziwiła go jej odpowiedz.
- To wszystko?
- Tak. To wszystko.
Pomyślał.
- Nie wierzę, że pani nie wie, gdzie jest Brenda.
- Nie wiedziałam do chwili, kiedy mi pan to powiedział.
- Jak to?
- Mówił pan, że dostał list z Cypru? Więc tam jest. Co więcej chce pan wiedzieć?
- Jest pani jedną z jej najbliższych przyjaciółek?
Kate Kitzpack zawahała się.
- Zadaje pan za dużo pytań. Nie będę odpowiadać.
- Dlaczego Brenda utrzymuje, że mieszka przy Christopher Street, na nędznej
ulicy, podczas gdy do końca lutego zajmowała mieszkanie w luksusowym domu przy
Lexington Avenue?
Kate Kitzpack wstała i otworzyła drzwi na klatkę schodową.
- Dam panu dobrą radę i bardzo namawiam, żeby się pan do niej zastosował.
Niech pan wraca do Paryża i tam czeka na wiadomość od Brendy. Sama panu wszystko
wytłumaczy. Ja nie mam nic do powiedzenia. Namawiam stanowczo - niech pan stąd
wyjedzie. Nowy Jork jest dla pana niebezpieczny.
Patrick zawahał się, ale w końcu wstał i wyszedł.
149
Czwartek, 4 lipca 1974
Harry Shulz wszedł do pełnego różnych towarów magazynu i skierował się wprost
do kantoru za szkłem. Dostrzegł tam potężną sylwetkę Toni Parygorisa. Gdy otwierał
drzwi, Toni odprawiał stanowczym gestem jakiegoś pracownika. Dał znak Harry emu,
żeby usiadł. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl