[ Pobierz całość w formacie PDF ]

klaustrofobiczną kiszkę z pewnej perspektywy, nie byłam już tego taka
pewna. Specjaliści od feng shui mogliby rzucić nowe światło na to
zagadnienie.
Po odejściu ojca mama przeniosła się do największego pokoju, twierdząc,
że w wagonie nie da się oddychac. Coś w tym musiało być, skoro przez tyle
lat co wieczór pracowicie spychała pod ścianę stolik jamnik, masywne
fotele, bezkształtny puf i rozkładała kanapę, a następnie, omijając wagon
szerokim łukiem- kładła się w tej prowizorce spać.
 Wezmę wagon  powiedziałam, zerkając do środka. Wyglądał jak
dawniej: regały z książkami, obrazek na ścianie, doniczka z czymś pnącym,
ślady po afiszach ze sztuk teatralnych napisanych przez ojca, widok na
sÄ…siedni blok.
 A łóżko?  zapytałam.
 Poszło do pokoju  dziewczynek  powiedziała mama, wskazując ręką
pokój babci.  Wasze tapczany zabrała Kasia, dla dzieci. Ale możesz spać
na polówce  pocieszyła mnie i nieoczekiwanie wyciągnęła z siaty rolkę
papieru toaletowego.  Widzisz? - zapytała, dzierżąc ją uroczyście nad
głową.  Kupiłam łososiowy, pod kolor tej nocnej koszuli, którą mi
podarowałaś. Dawno nie miałam takiej ładnej rzeczy!
Kasia waliła w kuchni garami najwyrazniej na mnie obrażona.
 Nie mogłaś uprzedzić, że przyjedziesz? Kupiłabym więcej jedzenia!
 Nie jestem głodna  mruknęłam.
 Przecież jedzenia jest dosyć, Kasieńko  powiedziała jednocześnie
mama, głaszcząc ją po ręku, ale Kasia była nieprzejednana. Nie patrzyła
mi w oczy, tylko na ucho, co robiła zawsze, kiedy chciała podkreślić dystans
wobec rozmówcy.
Jeść rzeczywiście mi się nie chciało, sam zapach schabowych wyrywał mi
wnętrzności. Dla odwrócenia uwagi pokręciłam gałką kuchennego radia.
Zadyszka reportera i czyjś karcący głos. Znowu mdłości. Wyłączyłam
radio. Równie dobrze można słuchać ciszy.
Kasia rzuciła na patelnię kolejny kotlet, a ja przesunęłam się w stronę
przedpokoju. Najlepiej się wycofać, aż kuchenne wonie uspokoją się
trochę. Kiedy kładłam rękę na klamce, babcia wystawiła ufryzowaną głowę
z pokoju  dziewczynek i zapytała lekko:
 Nie poszłabyś ze mną do kościoła, dziecko?
Aniele Boży& to modlitwa wystraszonych. Ilekroć się bałam, składałam
ręce do modlitwy, opuszczałam powieki i odklepywałam ją równiutko, nie
słuchając słów, upajając się samym rytmem namiętnego szeptu. Magiczny
szept, który działał cuda. Przestawałam się bać. Ciemną nocą, w łóżku, na
klęczkach płakałam nad odpadniętym okiem miśka, dwóją z chemii,
włosami spapranymi przez fryzjera szaleńca.
Aniele Boży& wypadło spomiędzy wspomnień, pasując do kościoła jak
pięść do nosa. Nie umiałam modlić się w tłumie. Stojąc obok babci,
kręcącej dyskretnie głową w kapeluszu z ciemnoszarym rondem,
przypomniałam sobie moją dziecinną modlitwę. Leżąc pózniej na polówce,
wtuliłam się w nią jak w koc. Obracałam kruche słowa, zasłuchana w ich
szelest. Może bezgłośny szept zaczaruje nas, mnie, mojego mężczyznę
i nasze dziecko.
Aniele Boży& Zasnęłam dopiero nad ranem.
E-maila do ojca napisałam z pracy. Miałam nadzieję, że kontakt fryzjerki
z komputerem ograniczał się do omiatania go z kurzu, była więc szansa, że
w tej rozmowie nie wezmie udziału.
 Co robisz?  zapytałam.
 Pracuję nad pewną postacią  odpisał ojciec. Nigdy nie odpowiadał
pytaniem na pytanie, zdążyłam się z tym oswoić (Kasia nie, chociaż
przyzwyczajał nas do tego od dzieciństwa).
 JakÄ… postaciÄ…?
 KobiecÄ… .
 Lubisz jÄ…?
 Jest zabawna. Ale nie wiem, co ma w środku .
 A co ma mieć?
 Potencjał dramatyczny .
Ginekolog polecony przez Aleksandrę miał najwyżej czterdziestkę, ale
sławą przebijał Gandhiego  cytowały go niemal wszystkie magazyny dla
kobiet.  Zawsze chwali moją bieliznę  ekscytowała się Aleksandra, dając
mi namiar na jego gabinet położony w samym centrum. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl